Kilka tygodni temu miałam przyjemność przedstawić Wam mój nowy nabytek na ten i najbliższe lata – Dziennik uczuć od Boonati, a tak naprawdę od Natalii Gaweł.
Ten Dziennik to moje narzędzie w drodze do poznania siebie, do przyjrzenia się jak bardzo się zmieniam.
Niektórzy ludzie mówią “on się nigdy nie zmieni”. Ja zmiany we mnie widzę. A może bardziej powinnam powiedzieć – czuję? Bo czuję jak bardzo zmieniłam się choćby na przestrzeni ostatniego roku. Dziennik uczuć ma pomóc mi teraz zobaczyć zmiany w różnych obszarach mojego życia na przestrzeni następnych lat.
Dziennik uczuć oczarował mnie tak bardzo, że chciałabym przedstawić Wam jego historię.
Dziennik uczuć od Boonati
Kim jest osoba tworząca markę?
Natalia Gaweł, w sieci znana jako boonati. “Bój się i rób” przyświecało mi przez ostatnie 4 lata mojego życia co sprawiło, że zrezygnowałam z szarego życia księgowej na rzecz realizowania swoich pasji. Jestem najlepszym przykładem na to, że nie ważne kim jesteś, ile masz lat i co robisz w życiu – zawsze możesz coś zacząć.
W 2019 roku wydałam Dziennik Uczuć stając się oficjalnie autorką. Jego egzemplarze śmigają już po całym świecie. Moje obrazy – mimo, że jestem amatorką i samoukiem – wiszą na ścianach u znajomych i klientek. To samo tyczy się plakatów z cytatami i ozdobnymi literami. Uczę kobiety dbania o siebie oraz daję im narzędzia do własnego hobby, bazując na własnych doświadczeniach.
Jak powstał pomysł na markę?
Z potrzeby zadbania o siebie, gdyż nie potrafiłam tego. Przez bardzo długi czas bardzo dbałam o potrzeby innych, totalnie nie myśląc o sobie. Można się domyśleć, że takie długotrwałe zachowanie nie wpłynęło zbyt pozytywnie na moją psychikę. Pomysł pamiętnika przyszedł do mnie z sieci. Miał być tylko dla mnie, ale zainteresowanie jego ideą przeszło najśmielsze oczekiwania, dlatego postanowiłam zadziałać na szerszą skalę. Z rozpędu zmiany życia, postanowiłam również zakupić brush peny oraz akwarele i zacząć robić coś co zawsze chciałam, ale nie robiłam bo nie potrafiłam. Czyli ozdobne pismo i malowanie.
Jak powstała nazwa?
Długo szukałam nazwy, nie skłamę jeśli powiem, że ponad pół roku. Nic mi się nie podobało. W końcu mój bliski kolega, zwrócił uwagę, że może “boonati”. Od book (bo Dziennik) oraz Nati… no wiadomo :) Każdy gdy słyszał tę nazwę, mówił, że jest miła. Więc zostało :)
Jaka jest idea marki?
Ruszenie do przodu. Zaczęcie. Zrobienie pierwszego kroku. Motywuję i inspiruję do działania, ale również do zatrzymania się i zastanowienia nad tym czy miejsce w którym obecnie jesteś, jest dla Ciebie dobre. Proponuję różne rozwiązania, podrzucam ciekawe teksty, który pozwolą się zatrzymać i zastanowić nad sobą.
Dla kogo jest produkt?
Jeśli mówimy o Dzienniku Uczuć to tworzyłam go głównie dla kobiet. Jest nawet pisany w rodzaju żeńskim. Traktuję każdą osobę, która do mnie przychodzi jak przyjaciółkę. Wysłucham, pomogę i wesprę. To samo robi Dziennik. Jest przedłużeniem mojej pomocy i wsparcia na dłuższą metę. Natomiast jeśli chodzi o hobby jakim może być brush lettering, to oczywiście jak to każde hobby – tu nie ma ograniczeń :) Chodzi o wyciszenie się, pobycie chwile sam na sam z własnymi myślami, lub też o ich wyłączenie.
Plany na rozwój?
Bardzo bym chciała do marki wprowadzić elementy, które łączą się z odprężeniem i relaksem. Marzy mi się zestaw prezentowy w postaci Dziennika + świeczka + koc + kubek. Byłoby idealnie :)
Z czego wykonane są Wasze produkty?
Dziennik Uczuć jest bardzo polski. Do współpracy zaprosiłam tylko polskich wykonawców. Od ilustratorek, poprzez redaktorki a nawet drukarnię. Dziennik jest pakowany w bardzo ekologiczny sposób. Tekturowe pudełko, papierowa taśma i naklejki oraz chrupki rozpuszczalne w wodzie. Staram się używać jak najmniej plastiku. Świeczki, które są w fazach testu są sojowe. Nie dość, że palą się dłużej to dodatkowo nie wydzielają trujących substancji lotnych, a olejki eteryczne są tylko naturalne. Zero chemii.
Czy to Twoja jedyna praca?
Teraz już tak. Gdy zaczynałam zabawę byłam na działalności nierejestrowanej jednocześnie będąc na etacie. Po 7 miesiącach sprzedaż ruszyła tak, że musiałam założyć firmę. Po dwóch kolejnych miesiącach stwierdziłam, że etat sprawia, że moja firma się nie rozwinie, bo będę czuła się bezpieczenie z takim zabezpieczeniem finansowym. Skoczyłam więc na głęboką wodę i złożyłam wypowiedzenie. Skok bez poduszki finansowej był bardzo głupi. Więcej bym tego nie powtórzyła ;) Jednak mija już półtora roku odkąd mam firmę i mimo pandemii nadal trwam.
Co Ciebie inspiruje?
Na początku drogi inspirowali mnie inni, którzy zaczynali od zera i byli w połowie drogi na szczyt. Miałam również cudowną mentorkę – moją byłą szefową księgową. Robiła mi pozytywne pranie mózgu bym w końcu w siebie uwierzyła, tak jak wierzą inni. Przepracowała ze mną bardzo dużo rzeczy, stąd ta odwaga do wystartowania. Potem wsiąkłam w instagram, gdzie otoczyło mnie grono cudownych kobiet, które są ze mną od początku, kolejne dochodzą, niektóre odchodzą, ale każda z nich daje mi jakąś lekcję i masę wsparcia. Kobieca solidarność jest wspaniała :)
Jak wygląda proces tworzenia produktu?
Dziennik Uczuć był moim najtrudniejszym życiowym projektem, któremu poświęciłam dwa lata swojego życia zanim go pierwszy raz trzymałam w rękach. Stworzenie pytań, znalezienie odpowiednich osób do współpracy, znalezienie drukarni, która zrobi wszystkie moje widzimisię, przeprowadzenie badań rynku. Parę razy chciałam zrezygnować. Na szczęście miałam cudowne osoby koło siebie, które mnie wspierały.
Potem doszedł zestaw do nauki brush letteringu. Powstał dzięki Kindze Janiak, która ze mną bardzo blisko współpracowała i uczyła mnie wszystkiego. Kolejna osoba, dzięki której jestem gdzie jestem, dała mi bardzo dużo psychicznego wsparcia. Na chwilę obecną zdobyłam już takie doświadczenie w pisaniu, że ludzie chcą uczyć się moich liter. Obecny zestaw jest już moim autorskim alfabetem :)
Maluję też obrazy. Kiedy dostaję zamówienie, to po prostu maluję to co zażyczy sobie klient. Jeśli tworzę po prostu na sprzedaż to wiele inspiracji czerpię z instagrama, youtube lub pinteresta. Wiele moich prac jest połączeniem wielu inspiracji.
Ile czasu mija od pomysłu do pojawienia się w sklepie?
W zależności od produktu. Dziennik powstawał dwa lata. Zestaw do nauki brush letteringu powstał w tydzień. Świece powstają w jeden dzień. Obrazy zazwyczaj parę godzin :)
Czy produkty powstają w Polsce?
Tak! Wszystko jest polskie. Wspieram tylko małe drobne firmy, nie przepadam za finansowymi gigantami.
Jak byś opisała drogę, którą masz już za sobą?
Jak wycieczkę na Mount Everest w klapkach. Gdzieś po drodze znajdując rzeczy, które bardziej przydadzą się do wspinaczki. Czy jest idealnie? Absolutnie nie! Ale mam swoje marzenie i cel. Żyję z tego co kocham robić. Każdemu życzę takiej rzeczy.
Co wyróżnia Twoje produkty od tych dostępnych na rynku?
Dziennik Uczuć mimo tego, że odkąd istnieje powstało mu trochę konkurencji, nadal jest wyjątkowy. Stworzyłam go na własnych zasadach w bardzo przemyślany sposób. Nie był to pamiętnik na 365 dni, pytań jest 315. Nie ma miesięcy w nim ani dni, są rozdziały. Kartki papieru są przyjemnie kremowe jak stara książka, nie jak notes do pisania. Okładka jest super przyjemna w dotyku a palce zostawiają ślady. Nie ma instrukcji obsługi, to użytkowniczka musi zadecydować jak chce go uzupełniać. To wszystko ma sprawić, że kobieta wyjdzie ze swojej strefy komfortu, zacznie myśleć inaczej, będzie odpuszczać, będzie odważniejsza.
Zobacz inne wywiady!
0 komentarzy