Poranek. Sięgam po telefon i widzę powiadomienie z aplikacji bankowej: gratulujemy pierwszego roku działalności! Matko, to już rok?! – w mojej głowie zrobił się niezły error. Patrzyłam na te słowa i nie mogłam uwierzyć. Dawid, udało się! – krzyczałam już o szóstej rano.
Może moja ekscytacja tym wydaje Wam się trochę na wyrost, może nawet dziwna, ale dla mnie – porzucenie etatu i otworzenie swojej firmy momentami zacierało granice z szaleństwem.
Przez ostatnie lata pracowałam w branży spożywczej na stanowisku pełnomocnika ds. bezpieczeństwa żywności. Miałam stałą pensję, pewną posadę i doświadczenie, dzięki któremu praca nie była dla mnie stresująca mimo ogromnej odpowiedzialności. A jednak, tuż na początku pandemii postanowiłam złożyć wypowiedzenie. I mało tego, zacząć pracę w zupełnie innej branży!
365 dni działalności gospodarczej
Zakładając własną działalność postawiłam sobie jedene warunek: od dziś będę pracowała tylko z takimi ludźmi, którzy kierują się podobnymi wartościami do moich. Wzajemny szacunek i dobre emocje były i wciąż są dla mnie decydującym czynnikiem wpływającym na to, czy podejmę z kimś współpracę z czy nie.
Świadomość tego jak chcę teraz pracować, była dla mnie bardzo wyzwalająca i ściągała ze mnie ogromny ciężar.
Choć z początku wielokrotnie biłam się z myślami, czy rezygnować z jakiejś współpracy, czy nie (rachunki same się nie opłacą) to za każdym razem powtarzałam sobie: nie po to zrezygnowałam z etatu, aby znów otaczać się negatywną energią i toksycznymi ludźmi.
Dziś, podejmując wspólpracę, kieruję się przede wszystkim intuicją. Jeśli już na początku czuję jakiś zgrzyt – odpuszczam.
Jak to mówiła dyrektor w poprzedniej firmie: z niewolnika nie ma pracownika. A ja nie chcę być niewolnikiem własnej firmy.
Własna działalność dała mi szansę wsłuchania się w potrzeby mojego ciała i pozwoliła szanować je.
Kiedy zaczynałam działalność, wiedziałam, że nie będę od razu zarabiać tyle, aby móc utrzymać ten sam status co na etacie. Nie przechodziłam z pracy do pracy na podobne stanowisko. Zaczynałam coś zupełnie nowego!
Obliczyłam ile powinnam miesięcznie zarabiać, aby wyjść na ZERO, aby nie dokładać do firmy i tego się trzymałam. Nie narzucałam na siebie żadnej presji. Wszystko co zarobiłam powyżej, traktowałam jak miły dodatek.
Wiedząc, że nie będę pracować 160 godzin w miesiącu, postanowiłam wsłuchać się w moje ciało i dowiedzieć się – jak lubi pracować i jakie są jego potrzeby. Kiedy jestem najefektywniejsza, a kiedy mam spadek energii.
To była jedna z lepszych rzeczy, jaką mogłam dla siebie zrobić.
A możliwość pracy z ludźmi, którzy czują podobnie do mnie i mają podobne wartości sprawia, że bez jakichkolwiek obaw mogę moim Girlboss powiedzieć, że mam zjazd energii, łamie mnie ciśnienie, źle się dziś czuję i usiądę do pracy później.
Wzajemny szacunek do własnych potrzeb jest czymś nieocenionym!
Własna działalność sprawiłam, że zostałam zmuszona do uwierzenia w siebie i wzięcia odpowiedzialności za decyzje, które podejmuję.
Nie ma obok mnie osoby, która powiedziałaby mi, że w czymś popełniam błędy, powinnam się podszkolić, jeśli chcę działać w tej branży, albo że coś powinnam umieć.
Obserwuję w czym czuję się pewnie, zbieram feedback od moich Girlboss i sama tworzę swoją własną ścieżkę. Odkrywam w sobie nowe pasje, które później przekształcam je w umiejętności.
A dzięki temu, że sama tworzę swój zawód, swoją własną specjalizację, czuję szaloną radość, że nikt nie może zamknąć mnie w ramach. To daje mi poczucie ogromnej wolności!
Zawsze miej plan B!
Nagłe porzucenie etatu i założenie własnej działalności sprawiło jeszcze coś: jak nigdy, na własnej skórze przekonałam się, że zawsze trzeba mieć plan B!
Co by się nie działo, zawsze powinniśmy dbać o to, aby mieć zabezpieczenie finansowe.
Tylko dzięki temu, że miałam odłożone pieniądze mogłam pozwolić sobie na podjęcie takiego ryzyka, jakim była nagła utrata stałego dochodu.
Z kodem damradę!
e-book: Oszczędzaj dzięki uważności i życiu wolniej
kupisz z 30% zniżką!
Niedawno zastanawiałam się też nad pracą na etacie. Co by się musiało zmienić, abym na niego wróciła.
I ze smutkiem doszłam do wniosku, że nie ma znaczenia dla mnie, czy prowadzę firmę czy jestem u kogoś zatrudniona. Chcę być szanowana i traktowana po partnersku. To jest dla mnie najważniejsze.
A na etacie, zwłaszcza w większych firmach, często na próżno szukać człowieczeństwa. W końcu nie ma ludzi niezastąpionych, prawda?
Gratuluję roku własnej działalności. Czas leci jak szalony. U mnie niebawem minie 5 lat!
Dziękuję! O raty to bardzo dużo :D Dla mnie narazie 5 lat brzmi nierealnie :D Gratulacje również <3!
Bardzo podobał mi się ten post:) skłonił mnie do refleksji, dzięki..i gratulacje! Cała na przód;)