Czego Jaś się nie nauczy… | Sum #4

utworzone przez | maj 3, 2020 | żyć lepiej | 0 komentarzy

Kwiecień.
Dziwny był ten kwiecień. Choć w sumie te kwietnie takie dziwne są, prawda? Trochę zimy, trochę lata. I ze mną było dokładnie tak samo. Trochę byłam sobą i trochę nie. Trochę pamiętałam kim jestem i trochę się zagubiłam. Taki właśnie był ten miesiąc – na dworze jak i w głowie było trochę zimny i trochę lata.
Bo czego Jaś się nie nauczy – Jan nie będzie umiał…

Find beautiful place and get lost.

Bardzo lubię ten cytat: znajdź piękne miejsce i zgub się w nim. Taka przewrotna gra słów, w której czerpiemy radość ze znalezienia ale i gubimy się.
I ze mną w tym miesiącu tak właśnie było – znów zagubiłam się w swoim świecie, znów dopadło mnie zwątpienie, znów mój świat był trochę taki jakby nie mój i… na szczęście odnalazłam się. Na szczęście przypomniałam sobie czasy, w których nie było GPSów a człowiek musiał polegać tylko na znakach i słowach obcych ludzi. I w tym miesiącu tak właśnie zrobiłam: kiedy się zgubiłam, zamiast ufać ślepo losowi – zapytałam Was o zdanie. I to właśnie był wiatr, którego tak bardzo potrzebowałam, aby mój statek popłyną.

I tak mnie to właśnie ciekawi, jak to jest, jak odbieracie moje działania? Jak ogólnie odbieracie działania różnych ludzi?

Bo widzicie, ja poprosiłam Was o wzięcie udziału w ankiecie. Tak głupiej rzeczy jaką jest ankieta – kilka pytań, kilka minut, kilka odpowiedzi tak, nie i kilka zdań. Dla osoby, która wypełnia taką ankietę to jest często nic. Ktoś odpowie, ktoś zignoruje, ale każdy o niej zapomni. A dla osoby, która ankietę stworzyła – ona zawsze jest bardzo, bardzo ważna. I nie ważne, czy dotyczy ona konsumpcji czekolady, nawyków zakupowych czy bloga. Dla autora – ona zawsze jest bardzo, bardzo ważna. A dla odbiorcy… – to tylko ankieta.

 

Odbierz prezent :)

#miniporadnik
Jak żyć wolniej na co dzień?

Właśnie zapisałaś się do naszego newslettera. Szalenie się cieszę! Zaraz dostaniesz od nas pierwszego maila :)

W kwietniu zaczęliśmy już regularnie wyjeżdżać na wieś. Mój mąż wpadł na cudowny pomysł “wolnych piątków”, więc w kwietniu nasz tydzień pracy trwał cztery a nie pięć dni. I muszę przyznać – to był cudowny pomysł!
Bez dwóch zdań, gdybym była prezydentem – zmieniłabym czas pracy z pięciu na cztery dni!
Zupełnie inaczej czułam się w pracy chodząc do niej przez cztery dni i mając trzy dni dla siebie i męża, rodziny. Możliwość spędzenia większej ilości czasu po swojemu była dla mnie bardzo zbawienna, odprężająca, pozwalająca zachować równowagę między stresem związanym z pracą a zdrowiem psychicznym.
Naprawdę, jeśli tylko czujecie się w pracy źle, czujecie się przemęczeni, że stres Was wykańcza, że nie dajecie już psychicznie rady, a może czujecie, że powoli nie dajecie rady, jest jeszcze całkiem ok, ale już powoli zaczyna się zbierać – weźcie ten jeden, dodatkowy dzień wolnego. Ten jeden dzień to jest tak niewiele, a za razem tak wiele!

 

W kwietniu zbliżyliśmy się też z Dawidem do siebie. I nie jest to wynik koronawirusa, bo ten nie ma na nas żadnego wpływu. Oboje codziennie biegamy do pracy na osiem godzin lub więcej, codziennie musimy wyjść z psem na spacer, zrobić zakupy… – nasze życie niby się nic nie zmieniło, ale dla siebie byliśmy jakoś lepsi. Może to wynik wiosny i słońca?
Nie mam pojęcia.
Ale po tym względem – kwiecień był wspaniały :)

 

W kwietniu kupiłam też nowe roślinki do mieszkania, które mogliście zobaczyć we wpisie: Dlaczego perfekcjonizm jest zabójcą piękna i życia. Nigdy wcześniej nie przyglądałam się Calatheom, ale jak tylko zobaczyłam je w Biedronce, o mój Boże, musiałam po nie iść! I tak bardzo żałuję, że rozsądek wygrał i nie wzięłam czterech gatunków… Ale to był rozsądek, więc dobrze zrobiłam – tak sobie to próbuję tłumaczyć, w to próbuję wierzyć :).

 

I najważniejsze w kwietniu – w kwietniu zdecydowaliśmy się wprowadzić nowy produkt do sklepu! To jest totalne szaleństwo, coś, czego wcześniej w ogóle nie robiłam, o czym nie myślałam, a w przypływie euforii zaczęło się dziać – niedługo dla newsletterowiczów ruszy przedsprzedaż naszego pierwszego kosmetyku, czyli mydła rozmarynowego (!) które swoją oficjalną premierę będzie miało w dzień dziecka ? Radość przeogromna!

Czuję, że właśnie dzięki takim sytuacjom moje życie zaczyna być bardziej moje, bardziej po mojemu – kiedy zaczynamy otaczać się przedmiotami, które wypływają z naszej głowy, naszego pomysłu, naszej potrzeby – a nie kierujemy się tym co nam się akurat spodoba w sklepie, będzie decyzją pod wpływem impulsu a nie potrzeby.

 

I wreszcie ludzie!
W kwietniu nowy człowiek pojawił się w moim życiu. Pojawiła się dziewczyna, która jest tak bardzo podobna do mnie (!) że aż brak mi słów. Dziewczyna, która dodała mi sił, pewności siebie i pokazała mi, że tak jest najlepiej. Pokazała mi, że nie ma nic cenniejszego od wiary w siebie! I bez względu co by się nie działo – nie można w siebie wątpić. Nie można porównywać się do innych i być niezadowolonym z tego co się ma.

Wszyscy ciągle mówią o świecie, o wpływie na świat, o tym co dzieje się na świecie – a przecież nasz cały świat zamyka się w naszych czterech ścianach. To jest dla nas najważniejsze. My w naszych czterech ścianach – tych umysłowych i tych fizycznych.

Ta moja nowa koleżanka powiedziała jedno zdanie, które czuję, że w maju stanie się moim hasłem przewodnim. Powiedziała, że chce zbudować w swoich dzieciach takie poczucie własnej wartości, którego nikt nie zburzy!

Myślę, że to jest coś, nad czym i ja muszę popracować – nad poczuciem własnej wartości, którego nikt nie zburzy.

Wiara w siebie – czego Jaś się nie nauczy, Jan nie będzie umiał.

SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS?

SKOMENTUJ GO I UDOSTĘPNIJ
pokaż innym co jest dla Ciebie ważne

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *