Dlaczego perfekcjonizm jest zabójcą piękna i życia

utworzone przez | kwi 28, 2020 | żyć lepiej | 0 komentarzy

Kiedyś miałam koleżankę, choć może znajoma byłoby lepszym określeniem, wszak nigdy nie byłyśmy jakoś szczególnie blisko. Ot, byłyśmy w jednej paczce; i to by było wszystko, co nas łączyło. Koleżanka była estetką. Była perfekcyjna we wszystkim co robiła – jej stylizacje zawsze były nienaganne, idealnie dopasowane kolorystycznie jak i do jej figury. Fryzura mojej znajomej – również zawsze idealna. Nigdy nie było widać śladów odrostów, żaden włosek nie odstawał od innych w czasie dnia, a przy tym jej włosy wydawały się być takie lekkie. Nigdy nie poznałam drugiej osoby, z tak wspaniale wypielęgnowanymi, ułożonymi włosami!

Z racji bycia w tej samej paczce, wraz z innymi znajomymi, zdarzało nam się razem wyskoczyć na piwo do pubu. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że nawet każdy jej ruch był idealny! Kiedy się śmiała – odchylała się do tyłu – ale nie za bardzo, tak w sam raz, idealnie. A kiedy przyszło jej wygłosić prezentację – i w tym nie miała sobie równych. Była idealna.
Perfekcyjna w każdym calu. 

Poza jednym… 

Perfekcjonizm – złota klatka dla wolności

Perfekcyjność jest cudowna, i mówię to bez cienia ironii. Cudownie jest zawiesić na niej oko, zamyślić się, zachwycić. To właśnie dlatego tak bardzo lubimy instagram, nie uważasz? Za te wszystkie perfekcyjne kadry, zachwycającą grę światła i cienia, i za te emocje niczym nie wzburzone, które zatrzymują nasz wzrok.
Lubimy oglądać idealnie urządzone domy, w których nie chciałybyśmy nic zmienić. Ale mieszkać – tam też byśmy tam nie chciały… 

Bo z perfekcjonizmem jest taki problem, że każda “normalność”, każde, malutkie, białe, pierzaste piórko nie wiadomo skąd przybyłe a poruszające się delikatnie na wietrze wpadającym przez uchylone okno salonu – urośnie swą nieznośną rangą do okropnej, głębokiej rysy na ściance świeżo wypolerowanego kieliszka. Każdy okruch, każdy sweter, każdy przedmiot będący synonimem życia i symbolem ruchu – będzie burzył ład i harmonię perfekcjonizmu.
W perfekcyjnym wnętrzu nie ma miejsca na przypadki.
Na przypadkowe gesty i spontaniczny śmiech.
Nie ma miejsca na wolność.

Tak, moja znajoma była perfekcjonistką. 
Była idealna, perfekcyjna w każdym calu. 

Poza jednym – nie potrafiła być sobą. Nie wiedziała kim jest. Każdy jej gest był wyważony, przemyślany, adekwatny do sytuacji.
Moja znajoma nie pozwalała sobie na pokazanie swoich emocji. W końcu – emocje musiały pasować do sytuacji, chwili, towarzystwa…

Social media, instagram, grupy na facebooku – uderz w stół, a zobaczysz idealne rozwiązanie dla swojego problemu. Zobaczysz perfekcyjne wnętrza, najlepszy sposób na szafę kapsułową, najlepszy przepis na spaghetti i zupę fasolową. A może na zupę fasolową nie, bo ona nie komponuje się tak dobrze we wnętrzach… – może lepszy byłby przepis na zupę krem? 

Perfekcjonizm zabija życie. Zabija naszą chęć życia i zabija nas. Za każdy entuzjazm, każde bycie sobą – karci nas gdzieś w środku świadomości, bije po łapach naszych myśli, jak babcia, ze starego filmu, dająca dziecku po łapach za podbieranie pierogów czekających na obiad.
Perfekcjonizm jest jak strach przed tym co się wydarzy. Strach, który paraliżuje i nie pozwala nam już więcej wejść do tej kuchni. 
A przecież każdy z nas wie, że najlepsze imprezy… – są właśnie tam. 

Trudno jest przełamać się i być sobą. Ciężko jest być sobą w perfekcyjnym internetowym świecie. Trudno jest pokazać, że mamy coś krzywo, czegoś tu i ówdzie za dużo, że koc nie pasuje do łóżka a ten brak dywanu w salonie kuje w oczy aż boli.
Przywykliśmy do perfekcyjnych zdjęć. Perfekcyjne życie stało się tym normalnym, powszechnym.

Teraz czas przywyknąć do myśli, że nie ma idealnych miejsc. Nie ma idealnych ludzi. I nim sięgniemy po drewnianą łyżkę, by dać komuś po łapach, komuś, kto był (próbował być) sobą i może zrobił przy tym coś źle, coś nie tak, nieidealnie, może nietaktownie… – kucnijmy przed nim i cichutko powiedzmy, że tak nie można, że jednak nie wypada… Zróbmy to delikatnie, a nie z dokładnością do siedemnastego miejsca po przecinku upokarzając go na oczach innych, z upartością maniaka pokazując jego winę, angażując innych do rzucania kamieniami w imię taktu i dobrego wychowania.

Prawda jest taka, że każdy z nas stara się coś ukryć. Na pięknym kadrze sypialni pełnej roślin – nie zobaczysz deski do prasowania z rzuconymi od niechcenia ubraniami – tak to już jest, kiedy po pracy zrzucasz długie spodnie na rzecz wygodniejszych krótkich spodenek lub dresu. I nie zobaczysz u perfekcyjnej dziewczyny tego bałaganu myśli, z którym próbuje zmierzyć się już od tylu lat, porządkując informacje o sobie, dowiadując się kim jest.

Uśmiechnijmy się widząc zwyczajne wnętrze i zwyczajnego człowieka. Pozwólmy, aby w pokojach czasem panował bałagan, a człowiek mógł popełnić błąd, potknąć się w tym tańcu swojego życia.
Mamy już zbyt wiele osób, które są nieszczęśliwe, bo są zwyczajne.
Mamy już zbyt wiele osób, które boją się krytyki, bo nie są idealne. 

Zdecydowanie mamy zbyt wiele osób nieszczęśliwych, w których krytyka i oczekiwania zabiły chęć życia. 

Perfekcjonizm – w nim nie ma miejsca na wolność, głęboki wydech i wdech i bycie sobą.

Pozwólmy sobie być sobą…
I nauczmy się przepraszać, kiedy jednak przesadzimy.

Ale przede wszystkim – nauczmy się zapominać o przeszłości. Niech każdy dzień będzie dla nas szansą na poznanie siebie na nowo. 

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *