Zaręczyny Magdy i Maćka z bloga Zrób Swój Ślub!

utworzone przez | mar 1, 2017 | żyć lepiej | 0 komentarzy

Dziś mam dla Was historię zaręczyn Magdy i Maćka z bloga Zrób Swój Ślub. Chyba nie ma panny młodej, która ślubnych inspiracji nie szukałaby właśnie na ich blogu. Są totalną czołówką wśród blogerów ślubnych! To właśnie oni są organizatorami spotkań blogerów ślubnych o nazwie “I DO”!
Są tak przeuroczy, tak kochani i zakochani w sobie – że nie mogło ich zabraknąć w naszym cyklu.
W 2015 roku zostali wyróżnieni w corocznym rankingu wpływowych blogerów.

zrób swój ślubMagda:

Wszyscy mówią, że zaręczyn można się spodziewać, ale dla mnie były autentyczną niespodzianką. To znaczy kiedyś Maciek coś tam powiedział, że będzie mi się oświadczał, ale myślałam, że to w żartach i na pewno nie przed pierwszą rocznicą poznania się, przypadającą w sierpniu.

W tamtym czasie dużo pracowałam, i gdy w końcu, w lipcu miałam pierwszy od prawie roku wolny weekend, postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę do…Grudziądza. Czemu akurat tam? Mamy z Maćkiem kilka „tras turystycznych” – zwiedzamy po kolei polskie miasta wojewódzkie czy parki rozrywki. I właśnie w Grudziądzu taki park rozrywki, całkiem zresztą fajny, się znajduje. Pojechaliśmy więc do Grudziądza, zaczynając wycieczkę właśnie od parku rozrywki. Dużo zdjęć, selfie na Facebooka, gofry i pamiątki – standard.

Ponieważ zazwyczaj wszystko szybko zwiedzamy, tak było i tym razem. Poszliśmy na obiad i Maciek zaczął coś przebąkiwać, że może wrócimy do hotelu. Była jakaś 16:00, do wieczora mnóstwo czasu, a nie po to jechaliśmy z Warszawy, by siedzieć w hotelu nie wiadomo ile. Próbowałam go zaciągnąć na zakupy, a nawet do kina na „Jeźdźca znikąd”, którego już wcześniej widzieliśmy. Był jednak nieugięty – hotel i hotel. Przekonała mnie dopiero hotelowa kręgielnia, bo chociaż w kręgle grać zupełnie nie umiem, to bardzo to lubię.

W końcu pojechaliśmy do hotelu, jako social media maniaczka, załadowałam od razu zdjęcia z parku rozrywki na Facebooka i właśnie miałam się rozpakowywać, gdy pojawił się Maciek…z pierścionkiem i zapytał, czy zostanę jego żoną.

Ze wzruszenia nie pamiętam kilku następnych minut, ale po zawiadomieniu rodziców, postanowiliśmy to uczcić i wybrać się na grudziądzką imprezę „Amerykańska domówka”, która miała odbyć się nad jeziorem. Klimat jak z amerykańskiego filmu klasy B, dziejącego się w liceum – trochę ciemno, trochę kiczowato, trochę nudno. Dlatego chwilę się pokręciliśmy i jednak stwierdziliśmy, że to nie jest najlepszy pomysł na świętowanie zaręczyn, chociaż miejsce zdecydowanie romantyczne.

Skończyło się na…grze w kręgle. I oczywiście, zdjęciu na Facebooku – bo jakżeby inaczej!

Po Maćku nigdy nie spodziewałam się płatków róż, świec i skrzypiec – bo romantyzm to ostatnia cecha, której mogłabym się po nim spodziewać. Na szczęście trafił z rozmiarem pierścionka i jego modelem – bo co jak co, ale gust to Maciek ma bardzo dobry!

zrób swój ślub

Maciek:

Zaręczyny były w lipcu, a pierścionek jeśli dobrze pamiętam miałem już od marca albo kwietnia. Pudełko schowałem w szufladzie ze skarpetkami i liczyłem na to, że Magda go nie odnajdzie, co zresztą nie miało miejsca. Pierwotny plan był taki, żeby oświadczyć się w sierpniu, kiedy jechaliśmy nad morze – pierwsze wspólne wakacje, rocznica naszego związku, piękne zachody słońca, plaża i te sprawy – to faktycznie miało to jakiś sens.

Z czasem jednak dał znać o sobie mój pragmatyzm i zacząłem budować w głowie jakieś dziwne scenariusze – pierścionek zgubi się gdzieś w piachu, wypadnie z kieszeni, wpadnie do wody i tak dalej. No i nie chciało mi się tak długo czekać, chociaż raczej należę do osób cierpliwych.

Wcześniej okazja była na wyjeździe do Grudziądza, więc postanowiłem ją wykorzystać. Grudziądz to wprawdzie nie Paryż, ale wciąż lepsza opcja niż domowa kanapa czyli ta sceneria, którą się zna na co dzień.

Po tym jak udało mi się wreszcie zaciągnąć Magdę do hotelu, wyjąłem w końcu pierścionek i zaproponowałem, żeby została moją żoną. Po chwili były smsy do rodziców i zdjęcie z pierścionkiem wrzucone na Fejsa.

Za organizację ślubu wzięliśmy się bardzo szybko, bo już miałem w głowie wstępną kocepcję i odpowiedzi na najwazniejsze pytania w rodzaju czy ślub kościelny czy cywilny, na ile osób i kto może być świadkiem.

 

/Zdjęcia: KIS Studio

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *