Nigdy nie byłam fanką sportu. Bieganie jest dla mnie bezsensowne. Nie lubię czy to biegać, czy to chodzić bez celu tylko po to by zaraz wrócić. Gimnastyka, brzuszki, fitness – są dla mnie zbyt monotonne. Można je wykonywać bez jakiegokolwiek męczenia umysłu. To ciągłe powtarzanie tych samych ruchów.
Robiłam wiele podejść do aktywności fizycznej, jednak zawsze kończyło się to tak samo – szybkim zniechęceniem.
Tym razem było inaczej!
Trening naturalny – alternatywa ćwiczeń dla par
Będąc w Zakopanem odwiedziliśmy studio Trening Naturalny. I to jest przykład, dlaczego nie należy oceniać książki po okładce!
Po wejściu do pomieszczenia, zobaczyliśmy prawie pusty pokój. Zastanawiałam się – jak my tu mamy ćwiczyć? Gdzie wszystkie piłki, maty, ciężarki? Dlaczego nie ma ściany luster?
Później, uderzył mnie zapach relaksujących olejków.
Benita – właścicielka studia – poczęstowała nas wyciszającym naparem z ziół. Poprosiła nas też o ściągnięcie skarpetek.
To wszystko zaczęło tworzyć niesamowity, intrygujący klimat! Już powoli dało się odczuć dziwne coś, co sprawiało, że wszyscy stawaliśmy się sobie bliżsi… .
Rozgrzewka
Rozgrzewka była dla mnie pierwszym zaskakującym ćwiczeniem. Mieliśmy wykonać czynność – po swojemu, jak chcemy. Dostaliśmy zadanie, ale nie było większych wytycznych. Nie jak na zwykłym fitnessie, gdzie każdy robi to samo, a instruktor tylko zwraca uwagę czy dobrze robisz. Tu była dowolność. Mieliśmy poczuć się dobrze ze sobą samemu, i sobą w przestrzeni. Odważyć się bardziej lub mniej śmielej.
Mieliśmy poznać swoje ciało.
Trening główny
Wszystkie zadania przeprowadzaliśmy w parach, często bez użycia jakichkolwiek przyrządów. Jedynie wykorzystując naszą i partnera siłę.
Dzięki tym ćwiczeniom pracowały nam dosłownie wszystkie mięśnie! Nawet te, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Te, które na normalnych zajęciach, normalnym fitnessie są nieużywane.
Wielkim atutem tych ćwiczeń było to, że nie tylko my oddziaływaliśmy, ale także czyjaś (partnera) siła na nas, a my musieliśmy się jej przeciwstawić. Do tego celu wykorzystywaliśmy nogi, ręce, brzuch. Używaliśmy ścian, podłogi. Zapieraliśmy się stopami jak tylko to możliwe! Potrzebny był refleks, spryt, zwinność i przede wszystkim – czujność.
Mimo, że ćwiczyliśmy nasze ciało – musieliśmy pamiętać też o umyśle. To jest coś, co na zwykłym fitnessie jest kompletnie pomijane!
Zakończenie
Ćwiczenie, które miało nas wyciszyć, rozciągnąć również wymagało od nas myślenia. Musieliśmy skupić się na powstrzymaniu drżenia mięśni. Musieliśmy wywołać spokój, skupić się na naszym ciele. Nasze ruchy musiały być spokojne, opanowane, przemyślane.
Ogromnym atutem zajęć było to, że mogliśmy się na nich śmiać i wygłupiać! To co robiliśmy, jakich metod używaliśmy (każdy wymyślał swoją byle wykonać ćwiczenie) powodowało, że momentami płakaliśmy ze śmiechu.
Przez całą dwugodzinną sesję byliśmy skupieni tylko na sobie! Dzięki temu uniknęliśmy tego, co często występuje na innych fitnessowych zajęciach – podglądania innych uczestników i porównywania się do nich.
Tu nie było ani lepszych, ani gorszych. Byliśmy my! W pocie czoła, ale roześmiani stworzyliśmy naprawdę niesamowitą więź.
Niby to był trening. Niby przez dwie godziny (!) siedzieliśmy w sali i ćwiczyliśmy, rozciągaliśmy się, siłowaliśmy. Ale czas minął nam zawrotnie szybko! Nie mieliśmy czasu smęcić, ani czuć zmęczenia. Choć brakowało nam już sił – chcieliśmy więcej!
Jeśli kiedykolwiek będziecie w Zakopanem – koniecznie odwiedźcie Benitę i Kamila z Treningu Naturalnego! Możecie też śledzić ich stronę na fb i wypatrywać informacji, kiedy pojawią się w Waszym mieście.
Po tym wydarzeniu doszliśmy z Dawidem do wniosku, że to jest tak świetna zabawa, że koniecznie musimy wprowadzić te ćwiczenia do naszego codziennego życia!
Ps. Wiadomo, że zajęcia z wieloma obcymi osobami, zamienianie się parami sprawia, że mamy przed sobą nowe wyzwanie. Wszak mamy do czynienia z nowym człowiekiem, nową siłą, nowymi gestami, zachowaniem.
Ale ćwiczenia z partnerem też nie muszą być monotonne! Cały czas uczymy się siebie, techniki i przekraczamy granice. Łatwiej jest nam wyłapać partnera słabości i to właśnie je atakować!
Nigdy o takim treningu nie słyszałam, ale z tego co piszesz może być to ciekawa alternatywa dla innych aktywności. Podobnie jak Ty nie odnalazłam się w innych aktywnościach. Biegać nie lubię, na aerobiki mam za słabą koordynację ruchową, a inne ćwiczenia albo mnie nudzą albo szybko znajduję wymówkę, że mam inne zajęcia.
We wrześniu planujemy spędzić urlop w Zakopanem więc może uda się nam na taki trening wybrać. Podsunę pomysł mężowi :)
Dla mnie bardzo ciekawa, zwłaszcza, że NIEMONOTONNA!
Ojej to koniecznie, koniecznie umówcie się na zajęcia :)) I – konieczna konieczność – daj znać jak było, jak wrażenie, czy Wam się równie podobało! :)
Jasne! :)
Zapraszamy!✨?