Spotkanie blogerów ślubnych

utworzone przez | lut 28, 2016 | żyć lepiej | 4 Komentarze

Nie da się ukryć, my jako blogerzy dopiero raczkujemy. Nasza obecność na spotkaniu blogerów ślubnych  ludzi, którzy w branży ślubnej już trochę siedzą budziła mój niemały niepokój. Jak my się tam odnajdziemy?! My, których blog jest o życiu młodych ludzi idących na swoje, wkraczających w dorosłe życie, gdzie ślub jest tylko przystankiem. A jednak! Zostaliśmy na prawdę bardzo miło przywitani przez Magdę i Maćka ze Zrób Swój Ślub, którzy byli organizatorami spotkania. W końcu udało mi się też poznać Justynę, z Pomysł na Ślub, z którą tak długo już pisałam na fb! Tego spotkania byłam najbardziej ciekawa! I wiesz co? Świetna dziewczyna! Jeśli nie znasz jej bloga – koniecznie nadrób ślubno-blogowe zaległości! :)

kokoko


Szkockie Ranczo

To własnie tu odbyło się całe wydarzenie. Szczerze przyznam, nie pokwapiłam się by wcześniej przeczytać co nie co o tym miejscu. I wcale nie zrobiłam źle. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zobaczyliśmy mega dziwne byki! Małe, kudłate, byczki. Zaciekawione owymi zwierzętami, postanowiłyśmy z Justyną troszkę się do nich zbliżyć, jakoś przywołać – tak jak konia. Myślałam, że padnę na zawał! Dzieliło nas ogrodzenie składające się z dwóch desek, a zwierze poderwało się na nasz widok! No jak nic, byłam pewna, że zaraz przeskoczy przez te deski, lub co gorsza staranuje i deski i nas! Na nasze szczęście i nie szczęście – byk uciekł. Jak się później dowiedzieliśmy, nasze byki były krowami. Szkockimi krowami. Ale to chyba był byk. W końcu miał rogi.

http://www.szkockieranczo.pl/

Na terenie obiektu znajdują się też konie. Czytam fora ślubne, coraz więcej ludzi jako atrakcję wybiera pokaz fajerwerków. Fajerwerki plus zwierzęta? Postanowiłam zapytać menadżerkę jak zwierzęta radzą sobie z weselami. Odpowiedź pozytywnie mnie zaskoczyła.
1. W czasie wesela nie zamykają zwierząt w stajniach/oborach. Zwierzęta mają do dyspozycji bardzo duży teren, więc w najgorszym wypadku idą na jego drugi koniec.
2. Nie zgadzają się na fajerwerki.
3. Ze względu na lokalizację miejsca, pola i lasy dookoła, nie zgadzają się na puszczanie lampionów.
Miód na moje serce! Jak wiesz – kocham naturę. Nie znoszę lampionów ze względu jakie szkody niosą środowisku i dziko żyjącym zwierzętom.
Kolejnym plusem Szkockiego Rancza jest to, że bez względu na skalę przyjęcia, czy to jest wesele na 60 czy 200 osób – teren masz na wyłączność. Zaskoczenie, co? Zwłaszcza, pamiętając mój wpis o weselnej chamówie, gdzie chcąc zorganizować przyjęcie poniżej 100 osób nawet nie dostaniesz oferty. Organizując swoje wesele – pamiętaj by zawrzeć w umowie informację o wynajęciu lokalu/obiektu na wyłączność! Już trochę siedzę na tych forach ślubnych i widzę, że sale potrafią zrobić właśnie takiego psikusa nowożeńcom! Wyobrażasz sobie?! Podjeżdżasz pod swoją wymarzoną salę. Tu zaraz będzie Twoje wesele a… goście nie Twoi! I okazuje się, że w tym samym czasie, w tym samym budynku, w sali na przeciwko jest inne wesele. Słabo.
A tutaj masz zapewnioną wyłączność całego terenu, bez dodatkowych kosztów.

babbaba

W poście o winietkach pisałam Ci, że zamiast zwykłych karteczek z imionami gości, możesz wykorzystać, np. przetwory czy nalewki własnej roboty. Z tego co widzę na forach, to największą popularnością cieszą się miody. Wygooglowałam pomysł i faktycznie, coraz więcej firm dodaje miody do swojej oferty, także jako “podziękowania dla gości“. Takie dwa w jednym. Ale czy spotkałaś się kiedyś z… – miodem malinowym? Albo cynamonowym?! Na spotkaniu dostaliśmy właśnie spersonalizowany, cynamonowy miód od Miody Wileńskich. Dziwne, co? Cynamonowy miód. A wiesz jak smakuje? Jak szarlotka :).
Nie była bym technologiem żywności, gdyby nie zaciekawiła mnie metoda otrzymywania miodu malinowego. Wyobraź sobie, że pszczoły przenoszą sok z malin na pył kwiatów! Nie wiem jak to możliwe, skąd tak inteligentne pszczoły, ale mówił to pszczelarz. Otrzymane miody są z jego pasieki. Nie wiem jak smakuje miód malinowy, ale jestem mega ciekawa! I super, że naturalne! Nie wiem jakie Ty masz podejście do produktów “malinowych” lub “truskawkowych”, ale wg mnie takie coś nie istnieje. Nie da się podrobić smaku/zapachu tych owoców. Nawet truskawkowy balsam do ciała, z dodatkiem sztucznego aromatu, nie pachnie jak truskawka. Dlatego duży plus za wykorzystanie naturalnego soku z malin!

I tak minął ten dzień… .

4 komentarze

  1. Ewa Olborska

    O miodach na ślubach już słyszałam dużo, ale nie o cynamonowych czy malinowych! Na pewno smakują dużo lepiej niż takie zwykłe z hipermarketu.

    Odpowiedz
  2. Justyna, Pomysł na ślub

    Bardzo fajna relacja :) Dziękuję za reklamę :P Również miło było mi Cię (Was!) poznać ;) Do zobaczenia ;)

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *