Nie da się ukryć, my jako blogerzy dopiero raczkujemy. Nasza obecność na spotkaniu blogerów ślubnych ludzi, którzy w branży ślubnej już trochę siedzą budziła mój niemały niepokój. Jak my się tam odnajdziemy?! My, których blog jest o życiu młodych ludzi idących na swoje, wkraczających w dorosłe życie, gdzie ślub jest tylko przystankiem. A jednak! Zostaliśmy na prawdę bardzo miło przywitani przez Magdę i Maćka ze Zrób Swój Ślub, którzy byli organizatorami spotkania. W końcu udało mi się też poznać Justynę, z Pomysł na Ślub, z którą tak długo już pisałam na fb! Tego spotkania byłam najbardziej ciekawa! I wiesz co? Świetna dziewczyna! Jeśli nie znasz jej bloga – koniecznie nadrób ślubno-blogowe zaległości! :)
Szkockie Ranczo
To własnie tu odbyło się całe wydarzenie. Szczerze przyznam, nie pokwapiłam się by wcześniej przeczytać co nie co o tym miejscu. I wcale nie zrobiłam źle. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zobaczyliśmy mega dziwne byki! Małe, kudłate, byczki. Zaciekawione owymi zwierzętami, postanowiłyśmy z Justyną troszkę się do nich zbliżyć, jakoś przywołać – tak jak konia. Myślałam, że padnę na zawał! Dzieliło nas ogrodzenie składające się z dwóch desek, a zwierze poderwało się na nasz widok! No jak nic, byłam pewna, że zaraz przeskoczy przez te deski, lub co gorsza staranuje i deski i nas! Na nasze szczęście i nie szczęście – byk uciekł. Jak się później dowiedzieliśmy, nasze byki były krowami. Szkockimi krowami. Ale to chyba był byk. W końcu miał rogi.
Na terenie obiektu znajdują się też konie. Czytam fora ślubne, coraz więcej ludzi jako atrakcję wybiera pokaz fajerwerków. Fajerwerki plus zwierzęta? Postanowiłam zapytać menadżerkę jak zwierzęta radzą sobie z weselami. Odpowiedź pozytywnie mnie zaskoczyła.
1. W czasie wesela nie zamykają zwierząt w stajniach/oborach. Zwierzęta mają do dyspozycji bardzo duży teren, więc w najgorszym wypadku idą na jego drugi koniec.
2. Nie zgadzają się na fajerwerki.
3. Ze względu na lokalizację miejsca, pola i lasy dookoła, nie zgadzają się na puszczanie lampionów.
Miód na moje serce! Jak wiesz – kocham naturę. Nie znoszę lampionów ze względu jakie szkody niosą środowisku i dziko żyjącym zwierzętom.
Kolejnym plusem Szkockiego Rancza jest to, że bez względu na skalę przyjęcia, czy to jest wesele na 60 czy 200 osób – teren masz na wyłączność. Zaskoczenie, co? Zwłaszcza, pamiętając mój wpis o weselnej chamówie, gdzie chcąc zorganizować przyjęcie poniżej 100 osób nawet nie dostaniesz oferty. Organizując swoje wesele – pamiętaj by zawrzeć w umowie informację o wynajęciu lokalu/obiektu na wyłączność! Już trochę siedzę na tych forach ślubnych i widzę, że sale potrafią zrobić właśnie takiego psikusa nowożeńcom! Wyobrażasz sobie?! Podjeżdżasz pod swoją wymarzoną salę. Tu zaraz będzie Twoje wesele a… goście nie Twoi! I okazuje się, że w tym samym czasie, w tym samym budynku, w sali na przeciwko jest inne wesele. Słabo.
A tutaj masz zapewnioną wyłączność całego terenu, bez dodatkowych kosztów.
W poście o winietkach pisałam Ci, że zamiast zwykłych karteczek z imionami gości, możesz wykorzystać, np. przetwory czy nalewki własnej roboty. Z tego co widzę na forach, to największą popularnością cieszą się miody. Wygooglowałam pomysł i faktycznie, coraz więcej firm dodaje miody do swojej oferty, także jako “podziękowania dla gości“. Takie dwa w jednym. Ale czy spotkałaś się kiedyś z… – miodem malinowym? Albo cynamonowym?! Na spotkaniu dostaliśmy właśnie spersonalizowany, cynamonowy miód od Miody Wileńskich. Dziwne, co? Cynamonowy miód. A wiesz jak smakuje? Jak szarlotka :).
Nie była bym technologiem żywności, gdyby nie zaciekawiła mnie metoda otrzymywania miodu malinowego. Wyobraź sobie, że pszczoły przenoszą sok z malin na pył kwiatów! Nie wiem jak to możliwe, skąd tak inteligentne pszczoły, ale mówił to pszczelarz. Otrzymane miody są z jego pasieki. Nie wiem jak smakuje miód malinowy, ale jestem mega ciekawa! I super, że naturalne! Nie wiem jakie Ty masz podejście do produktów “malinowych” lub “truskawkowych”, ale wg mnie takie coś nie istnieje. Nie da się podrobić smaku/zapachu tych owoców. Nawet truskawkowy balsam do ciała, z dodatkiem sztucznego aromatu, nie pachnie jak truskawka. Dlatego duży plus za wykorzystanie naturalnego soku z malin!
I tak minął ten dzień… .
O miodach na ślubach już słyszałam dużo, ale nie o cynamonowych czy malinowych! Na pewno smakują dużo lepiej niż takie zwykłe z hipermarketu.
Hahaha co to za dziwny obrazek przy moim komentarzu? :P Nie jestem takim zielonym stworem :P :P
Hahahahaha MONSTER ??
Bardzo fajna relacja :) Dziękuję za reklamę :P Również miło było mi Cię (Was!) poznać ;) Do zobaczenia ;)