Już niejednokrotnie mówiłam Wam o słówku roku. Jednym wybranym przez samego siebie słowie, które ma być dla nas drogowskazem na pozostałe, resztę dni roku.
Do słowa roku zawsze miałam lekceważące podejście. Wiedziałam, że niektórzy z moich Przyjaciół wyznaczają sobie takie słowo przewodnie na każdy rok, nie krytykowałam tego, nie przyklaskiwałam, raczej w skupieniu obserwowałam co się wydarzy. Patrzyłam jak to działa, jakie niesie ze sobą konsekwencje i jak bardzo wybranie słowa roku ingeruje w naszą wolność – jak jedno słowo mogłoby ingerować w moją codzienność i moje wybory.
Bo czy to nie jest dziwne podporządkować rok swojego życia jednemu słowu?
Moje słowo na rok 2021
Do słowa roku podchodziłam kilka razy. Właściwie nie pamiętałabym o tym, gdyby nie blog. Przeglądając archiwalne posty widzę, że gdzieś tam podejmowałam próby jego wyznaczenia. Podsumowanie minionego roku pokazało mi, że właściwie w poprzednich 365 dniach żyłam według jednego słowa, choć dopiero po doświadczeniach mogłam określić co tym słowem było – samoświadomość. Natomiast rok 2019 zakończyłam z myślą, że wszystko co do tej pory robiłam, decyzje, które podejmowałam – były kierowane poczuciem bezpieczeństwa. Zrozumiałam wtedy, że nie ma nic cenniejszego od czucia się bezpiecznym.
I kiedy myślę o bezpieczeństwie i samoświadomości, dostrzegam powiązanie tych dwóch, jakże sobie odległych słów. Patrząc na nie mam wrażenie, jakby mój duch najpierw stworzył bezpieczne miejsce, w dopiero to którym mogłam dać sobie możliwość uporządkowania kilku spraw i dać sobie szansę na życie w zgodzie ze swoim sercem i wartościami.
Ostatnie lata przygotowały pod moje stopy solidny fundament pod rok 2021. Dowiedziałam się co jest dla mnie ważne i poznałam nowe znaczenia słowa bezpieczeństwo – zaczęłam podejmować decyzje, które zapewniają mi bezpieczeństwo zdrowotne, a tym samym – komfort psychiczny, oddzielając od myśli to, co materialne.
W 2021 chcę pielęgnować ten ciąg. W poczuciu bezpieczeństwa, podążając ścieżką, która (wszystko na to wskazuje) prowadzi mnie do właściwego celu – chcę skupić się na poznaniu siebie.
W 2021 roku, stojąc nad rozstajem dróg, chcę zasłonić ręką wszystkie drogowskazy, którymi ukształtowali mnie rodzice, środowisko, zasłyszane słowa i zastanowić się – która droga będzie w zgodzie ze mną.
Chcę dowiedzieć się jaka naprawdę jestem, kiedy nie muszę przybierać maski, mówić “dziękuję, wspaniały prezent”, kiedy tak naprawdę – prawda jest inna.
W tym roku chcę żyć wyjątkowo wolno, wolniej. Chcę zatrzymać się przed zdarzeniem, zatrzymać czas i przypatrzeć się sobie. Poznać siebie. Swoje emocje, uczucia, zdanie. Chcę eksperymentować sama ze sobą bez brania pod uwagę otoczenia, co myśli, jakie moje decyzje wywrą na nich wrażenie.
I nie zrozumcie mnie źle, nie chcę być zimna, obojętna czy wręcz chamska, butna i ignorancka na słowa, uwagi, rady innych. Wciąż chcę być sobą. Tyle, że bardziej świadomą – bardziej świadomą powodów, przez które coś czuję, myślę, przez które tak zareagowałam.
Więc moim słowem roku 2021 będzie…. – ja.
2021 jest rokiem, w którym chcę poznać nieznaną siebie, aby móc jeszcze bardziej żyć według swoich wartości i w zgodzie ze sobą.
I o tej drodze do odkrywania siebie – będą najbliższe posty…
A co jest Waszym słowem roku 2021? Wybraliście już słowo, które mogłoby być dla Was drogowskazem na rozstaju dróg?
Piękne słowo! Pasuje mi tak bardzo do ciebie i myślę, że z takim potężnym słowem może naprawdę zadziać się rewolucja! ?
Dziękuję <3 Z początku trochę się go bałam, próbowałam na siłę szukać zamiennika. W końcu “ja” jestem bardzo ogólne. Ale… w końcu rok ma 365 dni. Wierzę, że w dość znacznym stopniu uda mi się wyczerpać temat.