Para nie do pary. Różne wizje związku

utworzone przez | gru 16, 2016 | żyć lepiej | 2 Komentarze

Wiesz, nasz związek nie zawsze był taki udany jak jest teraz. W prawdzie od zawsze wiedzieliśmy, że chcemy być ze sobą, ale nie wiedzieliśmy jak to zrobić? Powód był prosty: mieliśmy różne wizje związku. Ale nie ma co się temu dziwić! Dawid pochodzi ze Śląska, a ja z Mazowieckiego. Przez 10 lat związku żyliśmy na odległość, a więc całe dzieciństwo, okres młodzieńczego buntu, kształtowania osobowości, wchodzenia w dorosłe życie i życie z kimś opierało się na wzorcach jakie wynosiliśmy z domu.

mynaswoim_wisła
Zabrzański model rodzinny jest totalnie inny od Warszawskiego. U Dawida co niedziela jadło się rodzinny obiad. O 12:00 wszyscy domownicy schodzili się do jadalni, aby móc razem zjeść rosół, roladę i kluski śląskie, które (teraz już) teść szykował od samego ranka. To właśnie w Zabrzu pierwszy raz zjadłam prawdziwy rosół! Najlepszy rosół na świecie, który teraz gotuje mój mąż.

U mnie w domu tak nie było. Nie mieliśmy stałej pory obiadowej i nie zawsze jadaliśmy razem. U mnie w domu każdy jadł wtedy, kiedy był głodny, kiedy miał ochotę, kiedy wrócił do domu. Nawet jeśli obiad nakładaliśmy sobie wszyscy, ja bez najmniejszego problemu mogłam wziąć talerz i pójść do swojego pokoju.

Na Śląsku mam wrażenie, że jest też inne podejście rodziców do dzieci. Tam panuje większa hierarchia. Tam, ojciec jest ojcem, matka – matką. Jak ojciec mówi, tak ma być. U mnie… tak nie było. Od małego wszyscy byli równi, a moje zdanie było tak samo ważne, jak zdanie mamy czy taty.

rozne-wizje-zwiazku

Ale największa różnica w naszym wychowaniu polegała na czymś innym. Moja mama nie musiała myśleć o tym co ją uszczęśliwia, bo robił to za nią tata. Każde z rodziców było i jest tak wpatrzone w drugie, że chce mu uchylić nieba. I to nie jest żaden wyczyn! To jest zwykła chęć zrobienia przyjemności drugiej osobie.
Największy szok przeżyłam, gdy byliśmy na działce, byłam wtedy dzieckiem. Tata kupił na wagę różne ciastka – między innymi moje ukochane baletki i… znienawidzone ciastka posypane kryształkami cukru! Rodzice zjedli te moje baletki i cóż mi pozostało? Nic. Wkurzyłam się. No cholera nie mogli zjeść swoich ciastek? Musieli zjeść te jedne jedyne, które lubię ja?! Wiesz co zrobił mój tata? Wsiadł na rower i przejechał 16 km aby przywieść mi moje ciasteczka. Wiesz jak mi się zrobiło głupio? Do dziś mi jest głupio! Wiesz, pewnie przebolałabym te ciastka. Wtedy byłam dzieckiem, myślałam bardziej egoistycznie. Ale takiego związku chciałam i o taki związek zawsze walczyłam! Brzmi śmiesznie: walczyłam o taki związek. Ale kiedy jest się z totalnie dwóch różnych światów, kiedy wychowujesz się w totalnie innej kulturze, tradycji, zwyczajach – to walczysz o to. Buntujesz się przed tym co “masz”, przed tym jak może wyglądać Twoje życie bo wiesz, że Ty tego nie chcesz!

My z Dawidem w ogóle jesteśmy parą nie do pary. Oboje mamy silną osobowość, oboje nie dajemy sobie w kaszankę dmuchać i oboje bronimy swego zdania jak niepodległości.
Pewnie zastanawiasz się po co to wszystko mówię i do czego zmierzam.

rozne-wizje-zwiazku3

Chcę Ci powiedzieć, że nieważne są różnice. Nieważne, że macie różne poglądy, wychowywaliście się w różnych rodzinach. Będąc razem tworzycie nową rodzinę – swoją. Możecie stworzyć swoje, nowe tradycje. Nie jest tak, że ja przekabaciłam Dawida na swoją stronę i teraz mam to co chciałam. Oboje staraliśmy się przełożyć na nasz związek te najlepsze “rzeczy” z naszych domów, to, co w naszych rodzinach, wychowaniach najbardziej nam się podobało.

Ja przez cały związek tłumaczyłam Dawidowi, że nie można bać się mówić o uczuciach, że trzeba rozmawiać, że nie ma co się złościć na coś, na co nie mamy wpływu. Nauczyłam Dawida otwierać się na mnie. Nauczyłam go zaufania.
Dawid natomiast nauczył mnie “twardziej” stąpać po ziemi. Nauczył mnie bycia spokojniejszą, bardziej rozważną. Nauczył mnie niereagowania pod wpływem emocji i przemilczenia pewnych spraw. Kiedy coś się dzieje, przemyśleć sytuację i spojrzeć na nią z drugiej strony. To są właśnie te najlepsze rzeczy, jakie przełożyliśmy na nasz związek.

Choć byliśmy z totalnie różnych domów, choć nie było osoby, która nie powiedziałaby nam “ten związek nie ma sensu, zerwijcie, nie pasujecie do siebie, ta odległość” – udało nam się. I ja Ci powiem dlaczego: bo wiedzieliśmy, że ta druga osoba jest tego warta. Jest warta tych burz, tego czasu, tej nauki. Bo związek to ciągła nauka! Spotyka się dwoje zupełnie obcych ludzi, którzy nagle postanawiają razem żyć. Kurcze pewnie byśmy już dawno odpuścili ten związek, gdyby nie to, że w czasie każdego złego czasu, w czasie każdej kłótni w głębi serca wiedzieliśmy kim jesteśmy, jacy jesteśmy. Wiedzieliśmy, że to co widzimy, ten gniew, bezradność to wynik emocji a nie charakteru.

wisła_2

I to jest to, o czym wiele par zapomina gdy jest źle: zapomina o tym, w kim się zakochali.

Kochana, nie rób tego nigdy. Kiedy jest źle, będzie kryzys – zawsze pamiętajcie z kim się zakochaliście. Nie ciągnijcie kłótni w nieskończoność, nie róbcie sobie na złość. Bo to jest ciągle ten sam człowiek, który skradł Ci serce; tylko schowany – za emocjami.

 

 

2 komentarze

  1. Paulina G Lifestyle

    Jesteście tak młodzi, a płynie od Was tak wielka życiowa mądrość. Zawszy czytam te posty z przyjemnością.
    Mój chłopak jest z Hiszpanii, więc też na początku toczyliśmy sporą “walkę” , bo mieliśmy inne wizje związku i życia.

    Odpowiedz
    • MyNaSwoim.pl

      <3 miiiiło mi!
      hej, no to ładnie! już wiem czemu ciągle siedzisz w samolocie! :D

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *