Ofiara czy zwycięzca swojej własnej kampanii?

utworzone przez | gru 14, 2018 | żyć lepiej | 0 komentarzy

Koniec maja. Rodziną wstrząsnęła informacja, że u kogoś bliskiego wykryto raka szyjki macicy. Jak to możliwe?! U niej?! – wszyscy się dziwili. Jak to możliwe? 

Dla mnie to była wstrząsająca wiadomość. To był mój pierwszy kontakt z nowotworem. Z osobą, która miała nowotwór. Wiedziałam, że kiedyś w rodzinie były nowotwory, ale ja tych ludzi nie znałam. Nie wyjeżdżałam z nimi na wakacje, nie siedziałam przy jednym wigilijnym stole i nie wymieniałam się prezentami.
Ten nowotwór, rak szyjki macicy, ta bliska osoba… – wystraszyłam się.

To był bodziec do zorganizowania wśród blogerów kampanii Nie wstydzę się być kobietą, która miała na celu przybliżenie informacji o raku szyjki macicy, która miała przypomnieć jak ważne są regularne badania i jak dużo dzięki nim można zyskać – dalsze życie.

Ideą kampanii było zaproszenie bliskiej sercu kobiety, mamy, przyjaciółki, siostry na badania.

I żeby nie być hipokrytką – ja też się na takie badanie wybrałam… 

 

Diagnoza: nowotwór

Pierwsza wizyta u ginekologa – pobranie cytologii. Wyniki wyszły bardzo dobre – zresztą – jak zawsze. Chyba nikt idąc na badania, zwłaszcza rutynowe, bo trzeba – nie zakłada, że będzie źle. Może to kwestia strachu, ale ja nie bałam się o wynik. Wiedziałam, że musi być dobrze!

Następne badanie u ginekologa, dla mnie to mniej przyjemne – USG.
Rok 2017 ponoć w ogóle był rokiem walki z rakiem szyjki macicy. Bardzo dużo mówiło się o nim w telewizji, było mnóstwo kampanii reklamowych choćby te z aktorkami z serialu Przyjaciółki. Jednak o USG za dużo się nie mówiło. I nie mówiło się też, że cytologia nie wykryje zmian nowotworowych jajnika. Ona dotyczy tylko szyjki macicy.

3 lipca 2017 – termin badania USG.
I to zdanie, że widzi zmianę, ale nic mi nie powie, mam się zapisać do ginekologa.
Stres jakich mało! Noż co za baran, mówiłam, choć w myślach gorsze przekleństwa wybrzmiewały. 

Konsultacja ginekologiczna.
Ginekolog już chciała kłaść mnie na stół operacyjny. Najlepiej już w poniedziałek.
O nie, nie! Nawet nie ma takiej opcji!

Wyniki skonsultowałam z innym lekarzem. Tym samym co operował bliską mi osobę na raka szyjki macicy.

Popatrzył na USG, zrobił swoje badanie – zaprosił za rok. Mówił, że teraz zmiana jest za mała. Że każda operacja niesie ze sobą ryzyko. Mówił też, że przy tak małej zmianie istnieje prawdopodobieństwo, że będzie musiał jej “szukać” uszkadzając niepotrzebnie jajnik.

 

Minął rok. Nowotwór powiększył się. Wyznaczono termin operacji.

 

Przez ten rok wydarzyło się dużo. 

Zobaczyłam, jakie chuje potrafią pracować w prywatnej klinice. To był gość co robił mi po roku USG. Na moje “tak, wiem co mi dolega” odpowiedział “i pani zwleka?! gratuluje, teraz będzie miała pani usunięty jajnik”. Popłakałam się  gdy tylko opuściłam mury kliniki. Na pewno nie taki słów spodziewałam się po gościu, który (tylko) robi USG.

Przez ten rok zobaczyłam też, że można trafić na lekarza, który jest zajebistym facetem! Który nie tylko uspokoi, ale i pełen pasji do zawodu opowie co będzie robił, jak, i że na stówę wszystko będzie dobrze. Który przez tą całą drogę poprowadzi mnie za rękę jak małe dziecko.
100 procent zaufania i milion procent bezpieczeństwa.

Przez ten rok zobaczyłam też, ile znaczy nasze małżeństwo. Miałam od Dawida wsparcie od samego początku. Od samego początku mogłam mu płakać w ramię. Mogłam witać go po powrocie z pracy rzucając mu się z płaczem na szyję. W ciągu tego roku rozmawialiśmy co by było gdybym się nie obudziła. W ciągu tego roku musiałam załatwić wszystkie formalne sprawy – chociażby zrobić go upoważnionym do kont.
W ciągu ostatniej doby mogłam na niego liczyć w każdej chwili, w każdej czynności.

A najbardziej jestem wdzięczna za to, że mimo, że on też się cholernie bał, pozwalał mi się bać. Nie mówił mi, że wszystko będzie dobrze. Mówił, że nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłoby coś pójść nie tak. I że życia sobie beze mnie nie wyobraża.

I wiecie co? Żyjąc dla kogoś takiego nie ma opcji by coś poszło nie tak.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *