Najważniejsze pytanie jakie musisz sobie zadać przed ślubem!

utworzone przez | cze 15, 2017 | żyć lepiej | 3 Komentarze

Prowadzenie bloga o tematyce damsko-męskiej, o związkach, sprawiło, że zaczęliśmy z Dawidem bardziej przyglądać się innym parom. Będąc w kawiarni czy na spacerze obserwujemy jak inni ludzie zachowują się względem siebie w związkach. Czasem to ich zachowanie komentujemy. Zastanawiamy się, czy w danej sytuacji też byśmy się tak zachowali? Pytamy się wzajemnie o to, jaka byłaby nasza reakcja, gdybym zachował się tak czy tak, i dlaczego tak byś się zachował?

najwazniejsze pytanie przed slubem
Bardzo lubię te nasze rozmowy “jak byś się zachował w takiej sytuacji”. Pozwalają nam się lepiej poznać. Wiecie, na co dzień nie zdarzają nam się sytuacje bym darła się na Dawida na całe gardło wśród innych wypoczywających ludzi, na przykład na Polach Mokotowskich. W sklepie też nie robimy sobie awantur “a bo ty mi zawsze zabraniasz gdy ja chcę coś kupić, a sobie to kupujesz”. W towarzystwie nie zwracamy się do siebie nade wulgarnie. Nie wyobrażam sobie, by mój mąż czy chłopak, w czasie grilla ze znajomymi powiedział do mnie “spierdalaj, przeszkadzasz mi”.

A jednak. A jednak są pary, są związki, w których takie zachowania mają miejsce i, co gorsza, nie budzą szoku i niedowierzania (najczęściej) partnerki. Zazwyczaj kończy się to grymasem lub płaczem kobiety, ale tak, by nikt tego nie wdział. I tak cały czas. Ogromny ból w sercu i maska na twarzy mówiąca, że wcale nie jest tak źle. On tak tylko dziś. Tylko dziś – codziennie.

Zastanawiam się wtedy – po co? Po co Ty kobieto z nim jesteś? Dlaczego dajesz się tak traktować? I ręce mi opadają gdy słyszę: bo kocham. Kocham go. 

Z miłości dam się poniżać? W imię miłości będę znosić te wszystkie upokorzenia? Dla niego będę po kryjomu płakać w poduszkę? – Nie rozumiem.

najwazniejsze pytanie przed slubem
Zanim my wzięliśmy ślub, dużo rozmawialiśmy o małżeństwie. Opowiadaliśmy sobie jak chcielibyśmy aby wyglądało nasze małżeństwo, nasze relacje. Oboje powiedzieliśmy sobie, że nie uznajemy rozwodów. Ślub ma być w pełni świadomą (tego co nasz czeka) decyzją.

Kiedy strach przed ślubem powoli nas paraliżował, zadaliśmy sobie pytanie. Każde sobie. Oddzielnie. W ciszy. Czy ja chcę by tak wyglądało moje życie? Czy naprawdę chcę takiego małżeństwa, jaki mam związek? Czy ja chcę codziennie budzić się u jego boku? Czy to jest twarz, którą chcę oglądać już zawsze, jak tylko otworzę oczy, i tuż przed ich zamknięciem? Tej osobie już zawsze chcę parzyć kawę na śniadanie?

Ja zrozumiałam, że tak, to jest pierś, do której chcę tulić głowę każdej nocy. Zrozumiałam, że nie ma co się bać ślubu, małżeństwa bo przecież jest dobrze.
Ale są kobiety, które trwają w związkach płacząc co noc – bo zwyzywał, bo znów nazwał kurwą, znów uderzył, szarpnął, zabrał pieniądze. Nie są w związkach małżeńskich, niektóre nawet nie mieszkają ze swoim partnerem. I mimo smutku i tej beznadziei nie odchodzą od niego, choć nie wiedzą już co mają robić.

I wtedy pytam ich: czy chcesz przez następne 50 lat płakać w poduszkę? Czy to jest życie o jakim zawsze marzyłaś? Jeśli tak chcesz by wyglądało Twoje życie – to zaciśnij zęby i pogódź się z tym, że on taki jest. Dostosuj się. Ale jeśli sobie takiego życia nie wyobrażasz, jeśli chcesz codziennie wracać z pracy do domu pełna radości, bo w końcu się zobaczycie – to musisz coś w swoim życiu zmienić. 

Zawarcie związku małżeńskiego to jest takie przybicie pieczątki pod tak, tak jak jest teraz, jest mi najlepiej. 

3 komentarze

  1. Ania | Primo Cappuccino

    Krótko, a treściwie, super tekst. Ważne jest to, żeby znać swoje wzajemne podejście do rozwodów, tzn. że to nie na próbę, nie na 5 lat “a potem się zobaczy”, nie do czasu, aż znajdzie się ktoś lepszy ;) Jeśli zakłada się związek na całe życie – pytanie, o którym wspomniałaś, chodzi po głowie na długo przed ślubem, człowiek przechodzi kryzys, żeby sobie na nie odpowiedzieć świadomie, ale zdecydowanie lepiej odpowiedzieć sobie na nie 100 x przed ślubem, niż zorientować się po, że nigdy się go sobie nie zadało.

    Odpowiedz
  2. dagafox

    Masz rację, ja też się czasem zastanawiam jak kobiety mogłą tak dawać poniżać, a widzę nieraz takie rzeczy. Straszne to.. Tym bardziej, że prędzej czy później to samo padnie i nic jej nie zostanie, albo będzie miała uraz psychiczny i w kolejny związek już nie wejdzie, albo znajdzie kogoś podobnego :/

    Odpowiedz
    • Asia NaSwoim

      No właśnie chyba to jest najgorsze – “znajdzie kogoś podobnego”.
      A kurcze nie zgodzę się z tym, że “gdzie ja poznam normalnego, jak dookoła sami tacy sami”. Kiedyś myślałam że trudno jest zmienić środowisko, a tak nie jest. Łatwo jest.

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *