#MyFirst7Jobs – moje pierwsze 7 prac!

utworzone przez | paź 11, 2017 | żyć lepiej | 6 Komentarze

Kiedy pierwszy raz usłyszałam o akcji #MyFirst7Jobs myślałam, że nie będę w stanie nic napisać. No bo – co to były za prace? Ale kiedy przysiadłam do tego “na serio” – na serio sama zaczęłam się śmiać.
Wiecie jak to jest z tymi pracami – najważniejsze, by KTOŚ dał nam SZANSĘ!

#MyFirst7Jobs – moje pierwsze 7 prac!

1. Ulotki i Kupieckie Domy Towarowe
Swoje pierwsze groszówki zaczęłam zarabiać w gimnazjum. Kolega z podstawówki zapytał mnie, czy nie chciałabym spędzić kilku godzin na rozdawaniu ulotek. Było lato – więc czemu nie? Do dziś pamiętam jak oboje kucaliśmy przed kupieckimi domami centrum i tylko wystawialiśmy rękę do góry z ulotką. I wiecie co? Działało! Ludzie brali – chętniej, niż jak staliśmy i “och, może ulotkę? och, zapraszamy”.
Kiedy poszłam do naszego “szefa” po nowe ulotki, ten powiedział mi: siedź tu, i jak ktoś będzie chciał coś kupić to sprzedaj. Czapki są po tyle, to po tyle. Ja wychodzę i niedługo będę. Za każdą sprzedaną rzecz masz X zł. Byłam mega zestresowana!
Do dziś się zastanawiam – kto normalny powierza cały butik dziecku?!

2. Hostessa
Pracowanie jako hostessa było fajne! Ale wiecie co? To jest strasznie przykre, ile dostaje się kasy za ładny wygląd (wtedy ważyłam dobre -10kg) a ile zarabia się w swojej pierwszej, drugiej pracy po studiach. To jest chore! Do dziś na rękę na etacie nie zarabiam tyle, co jako hostessa.
Choć dzięki pracy jako hostessa poznałam niesamowitych ludzi, mega inspirujących, miałam przyjemność brać udział w różnych konferencjach i jeść niesamowite pyszności!

3. Wprowadzanie danych
To był mój kierat w czasie studiów. Na 7 rano chodziłam do pracy, by później lecieć na 15:00 na zajęcia. Z początku pracowałam tak 5 dni w tygodniu, ale fizycznie już nie dawałam rady. Szkołę kończyłam o 21, o 22 byłam w domu, około 24-2 szłam spać by o 5 wstawać. A w międzyczasie jeszcze nauka na kolokwia.
Mimo wszystko bardzo dobrze wspominam ten czas. Jeżdżąc tyle po Warszawie nadrobiłam ogrom książkowych zaległości!

4. Kelnerka
Nie uwierzycie ale zawsze chciałam popracować jako kelnerka!
Wiele moich koleżanek i kolegów dorabiało sobie jako kelnerzy a ja nigdy. Byłam strasznie ciekawa jak to jest być kelnerką. I wiecie czego nauczyła mnie ta praca? Nigdy nie wkładajcie serwetek do szklanek, filiżanek czy pucharków po lodach! Nie ma nic bardziej upierdliwego jak wydłubywanie ich.

5. Firma audytująca hipermarkety
Moja pierwsza praca w zawodzie!
Jeżuniu jaka ja byłam dumna z siebie, że dostałam tam pracę! Czułam się jakbym złapała Pana Boga za Jego cudne nóżki. Dzięki tej pracy poznałam jak funkcjonują niektóre hipermarkety i czego broń Boże nie kupować.
W tej pracy, pierwszy raz musiałam skonfrontować to, czego mnie uczono jak książkowo wyglądają pewne rzeczy – z codziennością, z bieżącą produkcją, pracą.

6. Kontroler jakości w piekarni
Jeszcze do niedawna pracowałam w piekarni na stanowisku kontrolera jakości. Moim zadaniem było dbanie o jakość kajzerek, bułek, chlebów i bagietek.
Wiecie co było dla mnie z początku najtrudniejsze? Pogodzenie się z tym, ile marnuje się pieczywa! Były momenty, że po kajzerkach my po prosu chodziliśmy!!

To chore. Ale straty na takiej produkcji są przeogromne!
W tej pracy przekonałam się, że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

I wiecie co? Nigdy nie byłam z siebie tak dumna, jak z rzucania tej pracy!

7. Pełnomocnik do spraw jakości
Piekarnię rzuciłam przez totalny brak możliwości rozwoju. Mój kierownik powiedział mi w prost: uważam, że jesteś zbyt energiczna do tej pracy. Więc znalazłam nową pracę – na jego stanowisku!

Jestem odpowiedzialna za cały zakład produkcyjny, nadzoruje w nim jakość, dbam o to, by zakład przeszedł kontrole inspekcji państwowych.
Kiedyś marzyłam o tym by mieć staż u boku kogoś takiego. Dziś – to ja pełnię tą rolę.
Jak byłam na studiach marzyłam o pracy raz, że w zawodzie, a dwa – w jakości, kontroli jakości, w systemach bezpieczeństwa żywności. To jest coś, co mnie szalenie interesuje! Po ukończeniu studiów byłam mega załamana jak ciężko w Warszawie o pracę na podobnym stanowisku. Nie oszukujmy się – Warszawa nie jest najlepszym (najtańszym) miejscem na fabryki. A ja, wtedy z Warszawy, nie chciałam wyjeżdżać.
Dziś nie dość, że mieszkam w Warszawie, to jeszcze mam pracę, do której chodzę z ogromną przyjemnością!
Niektóre, poprzednie prace dały mi mocno w kość. Ale dzięki nim dzisiaj pracuję spokojnie.

A jak Wasze ścieżki kariery? Macie tak, że z małym uśmiechem/śmiechem wspominacie jakieś swoje dawne prace? Pracowaliście w jakiejś firmie, która dała Wam mocno popalić?

Uchylcie rąbka tajemnicy i powiedzcie czym się zajmujecie na co dzień :) Cóż za specjalistów mamy tu na swoim! :)

6 komentarzy

  1. Martynellka Blog

    Teraz to dałaś mi do myślenia… Jakby nie patrzeć trochę tych prac już miałam i każda była inna, ale jedno też muszę podkreślić że każda “coś” mi dała. :) Z każdej wyniosłam pewien punkt widzenia życia i nie tyle doświadczenia w tej że pracy ale takiego doświadczenia życiowego. Dobrze tak czasem się nad tym zastanowić. PS też zawsze chciałam pracować w gastronomii, więc żeby nie żałować za X lat to zmieniłam pracę i wciąż chodzę objedzona. ;)

    Odpowiedz
    • Asia NaSwoim

      Haha :D a gdzie teraz pracujesz ze tak objedzona chodzisz :D?
      Jak pracowalam jako kelnerka chodzilam zaslodzona haha ? do dzos nie moge tego zrzucic ???

      Odpowiedz
      • Martynellka Blog

        Wiesz, we Wrocławiu jest taka miejscówa z burgerami, nazywa się Pasibus. Kiedyś był to jeden foodtruck dziś to prawie sieciówka serwująca najlepsze bugsy w mieście. Za niedługo dotrze do Warszawy, do Arkadii jeśli się nie mylę więc serdecznie polecam spróbować :D Nie ma dla mnie nic lepszego niż 100% wołowiny, roszponka, ser chedar, konfitura porzeczkowa, boczek i casteczka korzenne. Pycha! :)

      • Asia NaSwoim

        O ja piernicze :D szalenstwo :D

  2. Subiektywnie o fotografii

    Praca jako kelnerka! Uwielbiałam to! Przeważnie wszyscy współczują kelnerką, bo muszą usługiwać ludziom, uśmiechać się nawet do tych niemiłych klientów, no i cały dzień spędzić na stojąco. A ja lubiłam tę pracę, bo zawsze dużo się działo, ludzie przeważnie byli szalenie sympatyczni no i te napiwki :) <3 Pracę jako kelner polecam każdemu studentowi.

    Odpowiedz
  3. Pau lina

    Czułam się jakbym złapała Pana Boga za Jego cudne nóżki. Hehe miałam tak samo, jak w wieku 21 lat dostałam posadkę kierownika, a później awansowałam na asystenta kier. regionalnego. To były czasy :) też mam u siebie na blogu #myfirst7jobs, jeśli chcesz możesz poczytać :)

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *