Co za wzruszający film!!! W La la land gra moja ukochana Emma Stone i Ryan Gosling – napewno ich kojarzysz! Film zaczął się, o matko, tak tragicznie, ale później… – ach, cóż to był za film!
Z początku faktycznie – w filmie jest mnóstwo musicalu. Przez to, że kamera ciągle jest w ruchu nie ma scen przerywanych, tylko wszystko jest kręcone jednym ujęciem i bardzo ciężko było nam się skupić na oglądaniu i czytaniu napisów. Właściwie o czym był pierwszy teskt musucalu nie wiemy. Coś o nadziei. Tyle się działo na ekranie, że za bardzo człowiek skupiał się na uchwyceniu wszystkiego wzrokowo, by móc jeszcze skupiać się na słowach.
Jednak im dalej w las, im dłużej oglądało się film, tym musicalu samego w sobie było mniej, natomiast więcej było zwykłych dialogów i samej muzyki. I to na prawdę robi film! Ścieżka dźwiękowa przecudowna!
O czym opowiada film
Film opowiada o marzeniach. O tym jak ciężko jest osiągnąć to, o czym marzyło się w dzieciństwie. Ile odmów otrzymamy po drodze, ile krytyki, przykrości. Film jest o tym, że boimy się zaryzykować. Boimy się zrobić coś na swój koszt, zacząć samemu, tylko wolimy u kogoś. Brak nam w życiu bodźca.
Film jest o tym, że mając kogoś bliskiego, mając kogoś, kogo zawsze będziemy kochać, kto nas zawsze wspiera, motywuje, dodaje sił – możemy go stracić. I nie przez liczne kłótnie, różnice charakterów czy poglądów, ale przez realizację marzeń. Swoich marzeń.
W filmie Emma za namową Goslinga spełniła swoje marzenie. Ale także poznaje nowego mężczyznę, rodzi mu dziecko wciąż kochając tamtego. To było na prawdę bardzo smutne – spełnienie zawodowe, niby miłosne, a jednak gdzieś tam tęsknota za tą konkretną miłością.
Wiesz, to na prawdę niesamowite jak łatwo jest zatracić się w swoich marzeniach i swoich pasjach. Jak chęć spełnienia swojego marzenia potrafi oderwać nas od rzeczywistości i uczuć. Jesteśmy tak nastawieni na pewien cel, że już nic nie ma dla nas znaczenia. Nawet ta miłość co pchnęła nas w ramiona marzeń.
Szalenie zaskoczyło mnie to w tym filmie. Mieli telefony komórkowe, mogli mieć ze sobą kontakt – a jednak nie, jednak się poddali, ona ułożyła sobie życie inaczej. Dlaczego? Dlaczego nie podtrzymujemy tego co kochamy? Czemu rezygnujemy z ukochanej osoby dla marzeń, i zakochujemy się na nowo, w innej osobie? Chociaż nie wiem czy zakochujemy, czy po prostu układamy sobie życie na nowo. Czyż nie wspanialej jest dzielić spełnione marzenia z kimś, kto w nas uwierzył? Z kimś, komu zawdzięczamy odwagę spełnienia tych marzeń?
Och, to zakończenie zdecydowanie mogło być lepsze! Przez cały film widzimy zakochanych w sobie ludzi, którzy finalnie są tylko smutnym uśmiechem, wspomnieniem o tym co było, jak to się zaczęło.
Choć z początku uważałam, że ta rola Emmy totalnie do niej nie pasuje – makijaż ukrywający piegi, jakaś taka zbyt spokojna była ta postać, mało charakterna – to jednak później dostrzegłam w filmie Emmę. Ten zadarty nosek, szaleństwo, swobodę. To wspaniałe móc być sobą jakby nikt nie patrzył, nie oceniał, nie wyśmiewał.
Film z początku jest trudny do wysiedzenia, jest męczący. Nie jest to musical pokroju Mamma mia. Nie jest skoczny, a melancholijny. Ale jest też momentami wzruszający. I jest taki… – że patrzysz na tego swojego męża jak śpi obok i myślisz sobie jak dobrze, że jest blisko.
[wc_box color=”secondary” text_align=”center”]
Zobacz film z Emmą Stone – The Help
[/wc_box]
Twoja recenzja sprawiła, że koniecznie chcę obejrzeć ten film. Uwielbiam tych dwoje aktorów, a razem tworzą idealny duet <3
Tylko potwierdziło się, że warto obejrzeć ten film:) Koniecznie muszę się na niego wybrać!
Daj później znać jak wrażenia!:)
Bardzo, bardzo mi się podobał :). Szkoda, że druga część była mniej muzyczna.
No pod tym kątem był troszkę niedopracowany. Z musicalu przeszli do zwykłego filmu przez co zabrakło mi albo kontynuacji filmu, albo bardziej musicalowego zakończenia. Ale ogólnie… wzruszający :)