Kto nas powstrzymuje przed zmianą pracy?

utworzone przez | lis 9, 2017 | żyć lepiej | 4 Komentarze

Czy wiecie, że należałoby zmieniać pracę co dwa lata, aby nasze zarobki wzrosły średnio o 50% w skali całego życia?

Im dłużej pracujemy w jednej firmie, tym nasza pensja bardziej stoi. Pracodawcy nie są skorzy do sukcesywnego podwyższania pensji pracownikom wraz ze stażem pracy, doświadczeniem, lojalnością, sukcesami. Kiedy zmieniamy pracę na inną – wielce prawdopodobne, że wraz ze zmianą pracy dostaniemy większą pensję. A do tego – zdobędziemy nową wiedzę i kompetencje.
Kto więc nas powstrzymuje przed zmianami?

Prawda, której nauczyłam się o zmianach

Pamiętam moją jedną z poważniejszych prac w zawodzie. Pracy przybywało, my stawaliśmy się coraz lepsi w tym co robimy, nasza skuteczność w wykrywaniu niezgodności rosła – ale o podwyżce nie było mowy. Doszło do tego, że nasze zarobki były 2x niższe od tego, ile faktycznie powinniśmy dostawać. Były kompletnie niewspółmierne do odpowiedzialności jaka na nas ciążyła i do warunków pracy.

Złościłam się na to. W pewnym momencie osiągnęłam już taki poziom, że nie było w pracy nic, co mogłoby mnie zaskoczyć, zestresować, stanowiłoby dla mnie jakiekolwiek wyzwanie. Prócz marnych zarobków i poczucia straty czasu ta praca nie dawała mi nic.

Zaczęłam więc zastanawiać się nad zmianą pracy. Rozmawiałam o tym z kilkoma osobami (także z pracy) i za każdym razem słyszałam to samo:

– Po co chcesz zmieniać pracę? Tu jest syf, ale przynajmniej wiesz co robić.
– Wszędzie jest takie samo bagno.
– I po co? Tu już wszystkich znasz, wiesz kto jaki jest.
– Nie zmieniaj… przecież tu nie jest tak źle.
– A co jak się nie sprawdzisz? Wrócisz tu? Zostaniesz bez pracy?
– A co jak ci nie przedłużą umowy? Będąc tu nic nie ryzykujesz.
– Nie przesadzasz trochę? 

To czego nauczyłam się w tamtej sytuacji to nie rozmawiać na takie tematy z ludźmi, którzy nie mają z naszym życiem nic wspólnego. Zrozumiałam, że to co powstrzymuje nas przed zmianą pracą, to ludzie, którym jesteśmy obojętni. Których ani ciepli, ani mrozi czy my zmienimy tę pracę, czy nie. Ci ludzie nie chcą dla nas dobrze. Oni nie patrzą na naszą sytuację obiektywnie. Oni dalej będą pracować w tej firmie, dalej będą narzekać na ludzi, na pensję, na warunki, dalej niczego nowego się nie nauczą i dalej będą stać w tym samym miejscu.

Zaryzykowałam!
Złożyłam wypowiedzenie nie mając innej pracy w zanadrzu. Raz kozie śmierć! – pomyślałam. Jakoś to będzie! Jeśli nic nie znajdę – pójdę na kursy, szkolenia podnoszące moje kompetencje. A może się przebranżowię i zacznę wszystko od nowa?

Ale znalazłam pracę. W zawodzie. Na jeszcze lepszym stanowisku, z niesamowitą szansą na rozwój i podnoszenie kwalifikacji, z dużo lepszymi warunkami. Znalazłam pracę, która mnie satysfakcjonowała i do której chodziłam z przyjemnością.

 

 

POBIERZ BEZPŁATNY
#miniporadnik
Jak żyć wolniej na co dzień?

Właśnie zapisałaś się do naszego newslettera. Szalenie się cieszę! Zaraz dostaniesz od nas pierwszego maila :)







A więc tak:
– Chcę zmienić pracę, bo tu już nie mogę się rozwijać. Jest syf, wiem co robić i tyle.
– Nie wszędzie jest takie samo bagno.
– A tam wszystkich dopiero poznam. Tu też z początku nikogo nie znałam.
– Ale zawsze może być lepiej!
– A co jak się sprawdzę?
– Nie ryzykuję ale i nie zyskuję. Zmiana pracy pokaże mi w czym powinnam się podszkolić!
– Czy przesadzam? Ani trochę!

Zmieniając pracę zrozumiałam jeszcze jedną rzecz: nie ma nic lepszego niż skończyć etat i wrócić do swojego domu, do swojego świata, a wszystko co związane z pracą – zostawić za drzwiami. Szkoda tracić zdrowie na przejmowanie się pracą we własnym domu. Domu, w którym powinniśmy wypoczywać, relaksować się.

Któregoś razu, pewna osoba na wysokim stanowisku w firmie, w której pracowałam, powiedziała: z niewolnika nie ma pracownika. I miała rację.
Jeśli czujemy się w naszej pracy źle, jeśli chodzimy do niej jak na ścięcie, jeśli z jakiegoś powodu nasza praca nie daje nam radości w sferze, która jest dla nas bardzo ważna – to nie ma sensu.
Nasza wydajność, efektywność i dokładność jest wówczas na bardzo niskim poziomie, my się męczymy i przełożony może się na nas denerwować zamykając to błędne koło.

Pracując w różnych firmach, przyglądając się swoim wyborom i powodom, przez które z tych firm odeszłam, doszłam do wniosku, że mój kres leży tam, gdzie negatywne emocje zaczynają pojawiać się w domu.
Jeśli te negatywne emocje, złość, frustracja, bezradność, poczucie niesprawiedliwości – jeśli w domu przeżywam coś co stało się w pracy – to znak, że czas już nie myśleć o zmianach, ale zacząć podejmować działania.
Bo najważniejszy – zawsze powinien być dla nas dom – a nie czyjś sukces, na który my się składamy.

Czy kiedykolwiek czułyście, że Wasz szacunek do samej siebie, Wasze wartości nie pozwalają Wam dalej pracować w tej firmie? I co Was powstrzymuje przed zmianą pracą?

SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS?

SKOMENTUJ GO I UDOSTĘPNIJ
pokaż innym co jest dla Ciebie ważne

4 komentarze

  1. AG Words and Crafts

    Mam za sobą rezygnację z jednej poważnej pracy, szykuję się do kolejnej. I też słyszę te same argumenty: “wszędzie jest tak samo”,”tu już wszystkich znasz i wiesz, jak co działa”, “przecież nie jest tak źle”.
    Myślę, że to wywodzi się z podejścia naszych rodziców, dla których etat był szczytem marzeń i jak się złapało pracę, to trzeba się jej trzymać. Wiele osób wyniosło to podejście z domu i trwa na stanowiskach niedopasowanych do swoich kompetencji czy ambicji, w firmach, które mają bardzo mało do zaoferowania swoim pracownikom. Tymczasem dzisiejszy rynek pracy oferuje tyle różnych możliwości – freelance, projekty, własne małe działalności, praca zdalna… Podejście do pracownika też się zmienia w tych lepszych firmach. Naprawdę nie musimy się męczyć w pracy, która nam nie odpowiada. Nawet gdy nie odpowiada nam z (wydawałoby się) błahych powodów :)

    Odpowiedz
    • Asia NaSwoim

      Alez oczywiscie! Spedzamy tu 8h. Dlaczego mamy czuc się zle?

      Mysle ze te teksty mlodzi powtarzaja bo wiadomo – kredyt, zobowiazania, praca potrzebna – po co ryzykowac?

      Odpowiedz
      • AG Words and Crafts

        Kredyty i zobowiązania to w ogóle osobny temat :( Bardzo się cieszę, że mnie jeszcze nie dotyczy.

      • Asia NaSwoim

        I oby nigdy nie dotyczylo! Ale wiesz:czynsz, rachunki oplacic trzeba :)

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *