Kiedy jesteś szczęśliwa z mężem ale to o TAMTYM ciągle myślisz

utworzone przez | paź 22, 2018 | żyć lepiej | 13 Komentarze

Wiecie co najbardziej kocham robić w wolnym czasie? Spotykać się w małej grupce z ludźmi i rozmawiać. Poznawać ich spojrzenie na daną sytuację. Pytać dlaczego tak, dlaczego nie inaczej, skąd tak drastyczna rada? Skąd ta bezwzględność i chłód? Skąd to zero-jedynkowe podejście do związków i uczuć, które z logiką niewiele mają wspólnego – jak uczucia i emocje.

Kiedy słyszycie kobietę, kiedy dowiadujecie się, że będąc w szczęśliwym związku, mając zakochanego w niej po uszy męża ta wdycha do innego – co myślicie? Jaką radę byście jej dali?

Kiedy jesteś szczęśliwa z mężemKiedy jesteś szczęśliwa z mężem ale to o TAMTYM ciągle myślisz

Może to ironia, może na pewno, ale wiecie, ja szalenie nie lubię słuchać rad. Nie cierpię, kiedy ktoś mówi mi, że na pewno powinnam tak zrobić, bo na pewno on/ona/ono i już po temacie, pozamiatane. Nie lubię, kiedy ktoś mówi do mnie jakby uczucia i emocje były twierdzeniem matematycznym, prawa równa się lewej, a tu jest iks, którego szukałaś. Nie lubię tego!
Uczucia, emocje to coś więcej aby przypisywać im logikę. To strach i obawa, to radość, zaufanie i brak wstydu przy najwstydliwszych rozmowach. To obnażanie siebie z każdej myśli i łzy. To odwaga w byciu sobą.

Czasem zdarza się, że będąc w szczęśliwym związku nasze myśli krążą wokół innego. Czasem mamy jakieś niedokończone sprawy i kiedy ten facet znów staje na naszej drodze – myślimy już tylko o nim. O tym uśmiechu i szelmostwie. O błysku w oku i ciepłym głosie.
Czasem zdarza się tak, że będąc w szczęśliwym związku poznajemy kogoś. Widzimy się z nim raz na jakiś czas, ale ten czas jest wart westchnienia. Jest wart szybszego bicia serca. Ciarek na rękach. Imponuje nam wiedzą, troską. W bufecie powie coś mimo chodem co sprawi, że nasze serce na tą chwilę należy do niego. On nie wie jak bardzo go rozumiemy. Mimochodem.

 

Kiedy będąc w szczęśliwym związku ze wspaniałym mężem przyjdzie chwila, w której zaczniemy mimowolnie wzdychać do innego nie dawajmy żadnych rad. Nie mówmy “odejdź od męża bo to znaczy, że męża nie kochasz”. Miłość do męża nie ma nic wspólnego z chwilową fascynacją. Nie mówmy “daj się ponieść chwili, miej z nim romans” bo chwilowe przyjemności często kończą się długim cierpieniem. Nie mówmy “zapomnij, nie myśl o nim” bo jak zapomnieć gdy nie można przestać myśleć?

 

Ale kiedy poczujemy, że ktoś inny sprawia, że miękną nam kolana, zastanówmy się – jak bardzo jesteśmy w stanie się obnażyć. Jak bardzo jesteśmy w stanie zaufać. Czy w najtrudniejszej dla nas chwili ten facet będzie przy nas? Odważymy się obnażyć z największych sekretów? Poprosić o pomoc i dostać ją? – Skoro odwzajemnia uśmiechy, przecież flirtuje z nami i prawi komplementy.

Fascynacja inną osobą jest całkowicie normalna. Kiedy ktoś osiąga to co jest dla nas ważne, do czego my dążymy, kiedy ktoś ma wiedzę, której my pragniemy, ma styl, którego my szukamy, gest, którego okazuje się, że nam brak – łatwo jest się zatracić. Ale warto wtedy pamiętać, że tej osobie nie powiemy wszystkiego. Nie powiemy nic. Nie musimy mieć o niej tak dobrego zdania. Nie musi być tak dobrą osobą jak piękny ma uśmiech. Nie musi być taką osobą, jaką sobie wyobrażamy. Nie musi mieć takiej wrażliwości jak my.
Warto wtedy przypomnieć sobie, że osoba, przy której jesteśmy 100% sobą jest przy nas. Śpi u naszego boku. Pyta, co zjemy na kolację i śmieje się licytując, kto dziś wychodzi z psem, kto szuka filmu na wieczór, czyja kolej odkurzania.
Zamiast kierować myśli ku innemu, porozmawiajmy z tym tu. Przecież jemu nic nie brakuje. On zwyczajnie może nie wiedzieć czego nam brak – i to nie jest jego wina.

 

Fascynacje – prędzej czy później miną.
Bezpieczeństwo – tego nie zdobędzie się nawet za najbardziej czarujący uśmiech.

13 komentarzy

  1. literattka

    Tyle, że wtedy ro była moja rodzina w większości, a jej nie odsuniesz. Teraz za to mojego męża kochają ponad życie :D Chyba bardziej niż mnie :P Może dla nich czas miał wpływ na zaufanie. Pal licho. Jakoś szczerze mówiąc teraz mnie to nie interesuje, ale każdemu z osobna życzę wręcz takiej pewności w życiu co do drugiej osoby jaką mam ja !:) Świat byłby chyba piękniejszy.

    A plaża? Kocham plażę wiec zawsze!

    Odpowiedz
    • MyNaSwoim.pl

      Hihi ja to i na rodzinę potrafiłam fuknąć i tupnąć nogą. Wtedy to nie patrzyłam kogo opieprzam jak źle mówi, albo nawet nie mówi źle ale daje takie właśnie głupie rady mącące wodę.

      To czekamy do lata M.! <3

      Odpowiedz
      • literattka

        Tak tak tak! Huknę to i ja:D Chodziło mi o to, że z życia ich nie wyrzucę :P

        A co gardzisz plażą w zimie?:p Byłaś? :)

      • MyNaSwoim.pl

        No nie, wyrzucić nie :D

        Byłam jakoś jak jeszcze był śnieg… . Ale totalną zimą nie :D Ja strasznie nie lubię marznąć!

      • literattka

        Też nienawidzę marznąć :D Ale za to widok morza uwielbiam o każdej porze roku:) Nawet zimą!

      • MyNaSwoim.pl

        A mieszkasz nad morzem?

  2. M.

    Ludzie maja tendencje do oceniania czegoś jako czarno białe. Są w naszym życiu aspekty, na które jest jedna publiczna opinia i nie ma nic pomiędzy. Dlatego tak dużo osób nie wierzy w przyjaźń damsko męska. Trafiłaś z tym tematem w samo sedno. Tylko! Ty piszesz o naszym zachwycie nad obcą osobą, z która mamy co najwyżej relacje koleżeńska typu cześć co tam. A ja Ci podam ciut głębszy przypadek i to na własnej historii. Przepraszam, że pisze to tu a nie na Facebooku ale tam zbyt wiele osób czyta i potem ocenia (zwłaszcza znajomi).

    Otóż. W chwili obecnej mam męża. Kocham go ponad życie i nie wyobrażam sobie ani jednego dnia kiedy miało by go całkowicie nie być w tej mojej małej codzienności. Znamy się 8 lat i jest nam razem dobrze.

    Ja jestem osoba o artystycznej duszy i często zastanawiająca się nad wieloma aspektami. Potrzebuję treningu umysłu aby coś w życiu mnie ciekawiło. I tu pojawia się On. Druga osoba o artystycznej duszy z intelektem na moim poziomie. Nasze rozmowy nie wyglądają na zasadzie: Jak Ci minął dzień a są skonstruowane tak, że przy każdej odpowiedzi trzeba zacząć myśleć.
    Np:
    – Co będzie jeśli pewnego dnia nasz świat będzie musiał zniknąć?
    – Szkoda mi czasu na walkę z wiatrakami. Zamiast tego wolę dmuchać i patrzeć jak się obracają.
    Z NIM znamy się jakieś 13 lat. Nasze rozmowy telefoniczne ciągną się godzinami. Kiedy się spotykamy doba zdaje się być sekundą. Przy nim nie chce mi się spać, mogłabym praktycznie nie jeść :) I tak na prawdę my tylko rozmawiamy. On dzwoni w nocy ja odbieram i jedyne czego chcę to rozmawiać w tej chwili. On dzwoni ze potrzebuje spotkania, ja jak najszybciej mogę wsiadam w samochód i jadę te 100 pare kilometrów. Często po nocy. I jak ktoś mi mówi, że to najbliższa droga do romansu to krew mnie dosłownie zalewa. I tak miękną mi nogi przez to jaki jest, tak kocham go ale jak brata, uwielbiam ton jego głosu od poważnego po śmiech a najbardziej kocham sposob myślenia.
    Z mężem nie mam takich stanów. Ale to męża kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego! Zwłaszcza, że jest na tyle mądry, że sam mi na tą relację pozwala (za to kocham męża jeszcze bardziej).
    On nie ma już takiego szczęścia. Właśnie przez opinie publiczną w sposób 0-1 każdy jego związek kończy się fiaskiem. Wystarczy, że porozmawia ze mną jednego dnia wieczorem i następnego dnia rano – już są awantury. Z czterech poważnych związków żaden nie przetrwał. Mimo tego, że próbowaliśmy zerwać nasz kontakt – nic z tego. To zawsze wraca i jest silniejsze niż byśmy chcieli. Ja przy nim mówić nie muszę bo on wie co chcę powiedzieć. Jest tak bardzo często. Kiedy on się zamyśla, ja momentalnie wiem o czym myśli. Jest to dla mnie mega fascynująca relacja i po dzisiejszym roku wiem, że tak łatwo z niej nie zrezygnuje. Mało tego! Jestem przekonana, że gdybyśmy przeobrazili to w związek to jedno z drugim by nie wytrzymało :) Dam sobie rękę uciąć. I kolejna sprawa czy przy takim połączeniu dusz (tak dla mnie jest to dosłownie dusza podzielona na dwa) nie było by nic w ciągu 13 lat? No nie sądzę. A mimo to ludzie uczepili się tej relacji jako czegoś czego nie ma i nie ma nawet prawa istnieć.
    To z kim jest coś nie tak? Z nami czy z ludźmi?

    Myślę, że w przypadku gdy mija cię na ulicy ktoś obcy i serce zaczyna Ci walić dwa razy mocniej to jest to całkiem ludzkie. Człowiek składa się z uczuć, emocji itp itd. Nie jest w stanie wymazać swojego wzroku. Mało tego! Wielu z nas lubi być obsypywanych komplementami i to tez jest zdrowe. Ba nawet flirt niewinny jest zdrowy o ile prowadzony rozmyślnie i dla relaksu. Nie bądźmy w życiu takimi czarno-białymi ludźmi tylko rozszerzmy myślenie.
    A przede wszystkim więcej zaufania – bo tego jak widać wielu osobom brakuje.

    Pozdrawiam i sory za poemat.

    Odpowiedz
    • MyNaSwoim.pl

      Przewspaniały komentarz i historia!

      Tak, ja pisałam o płytszej relacji, kiedy jeszcze, hm, do niczego nie doszło, do żadnego większego zbliżenia na tym duchowym poziomie. Chciałam skupić się na tym co przed nim, kiedy jesteśmy rozdarci, myśli buzują i nie wiadomo, w którą stronę iść.

      Ach, a Wasza relacja – przepiękna! To wspaniałe mieć tak bliską osobę, taką naprawdę duszę z duszy. Ale… nawet najlepszy przyjaciel wcale nie musi być najlepszym partnerem. Też kiedyś miałam takiego przyjaciela, z którym bez słów się rozumieliśmy. Rozmowy były wspaniałe, walka argumentów ale zamiast kul i pocisków bardziej przypominało to pierze z poduszki. Rozmawiać mogliśmy dzień i noc i pomiędzy. Ale związek z nim? Nigdy w życiu! Pozabijalibyśmy się.

      Ps. Za zaufanie!

      Odpowiedz
      • literattka

        Dokładnie. Pozabijalibysmy się. Choć on twierdzi, że pasujemy do siebie jak dwa puzzle tej samej układanki. W tym roku przechodził załamanie i mówi do mnie : A jeśli my coś sobie uroilismy i właśnie tak wyglada miłość ? (To było po tym jak bardzo mu pomogłam i nawet nad morze z nim pojechałam. Cała noc (dosłownie) na plazy. Od zachodu do wschodu słońca. Na swojej kwaterze byłam cała jedną godzinę. ) Oczywiście szybko oprzytomniał i potem dodał, że nawet nie wie jak ma Bogu dziękować za tak wspaniałą przyjaźń, ale takie rzeczy pokazują jak jesteśmy słabi jako ludzie i jak silna musi być wtedy ta druga osoba aby nas wspierać.
        Czasem potrafię usłyszeć od innych, że on jest niezrownowazony psychicznie (przez te rozwalające się związki) a tak na prawdę jakim prawem mówią o tym ludzie, którzy nie znają drugiego człowieka? Nie mieli szans z nim obcować. To jest właśnie takie ludzkie – ocenianie innych bez dobrych podstaw.
        Czasem tak mnie ten świat wkurza, że nie masz pojęcia.
        Obcy ludzie widzą wierzchołek góry lodowej a w jednej sekundzie stają się ekspertami.

        To samo się dzieje przy zwykłym przytuleniu czy złapaniu za rękę. Oczywiście – nie każdego przytulisz i nie każdego za tą rękę złapiesz. Ale też nie każdy przytulas czy dotyk jest odrazu romansem. No ludzie szanujmy się. Nie wyobrażam sobie nie móc przytulić własnego przyjaciela gdy on jest w totalnej rozsypce albo po prostu tego potrzebuje. A na ustach innych: zobaczysz z tego będzie coś więcej. Mam sobie czasem ochote strzelić w łeb. I dochodzi do takich sytuacji między ludźmi, ze jak masz otoczyć kogoś ramieniem to robisz to na osobności bo przy innych nie warto.

        A najbardziej ale najbardziej śmieszy mnie fakt, że mojemu własnemu mężowi to nie przeszkadza (a wręcz sam często mówi: jak jest w potrzebie to jedz i się nie zastanawiaj) a wszyscy inni widzą w tym jakąś tragedię.

        Jak to śpiewał Niemen: „Dziwny jest ten świat”.

      • MyNaSwoim.pl

        Jakbyś mówiła moim myślami tylko mniej chaotycznie!!!

        Musi być silna, to prawda, ale przecież mamy też rozum! To, że ktoś ma chwilę słabości nie zwalnia nas z myślenia, z rozsądku. Chwila chwilą ale jest też życie dookoła.

        Ach, takie komentarze, żebyś M. wiedziała… . Dlatego zaznaczyłam, by mówić “zerwij”, “powiedz”, i wyzywać o najgorszych żon. Wczoraj byłam na konferencji Eye Care Conference i tam psycholog powtórzył ze sto razy “pozwólmy sobie być człowiekiem”, “jesteśmy tylko człowiekiem”, “jako człowiek mam prawo do emocji”. Tak jest – jesteśmy tylko ludźmi, mamy emocje i czasem się i w nich gubimy. Czy to powód do zrywania, rozwodu? Do zburzenia komuś świata? Czy nasze jedno zmartwienie ma przekreślić wszystkie wspaniałe lata?
        Oj, też mnie wkurza to ocenianie. NEGATYWNE ocenianie. Dlaczego mówimy “Zerwij z mężem” zamiast uspokoić taką osobę i pomóc jej wrócić na właściwy tor? Chyba lubimy być ekspertami od nieswojego życia, kiedy nasze jest w rozsypce!

        Ps. Tak, Twój mąż – ja wiem czemu on się tak zachowuje – bo ja mam totalnie to samo względem mojego męża – ja po prostu wiem, że mój maż mnie kocha i nie zrobi nam krzywdy. Więc co mam zabraniać? Co mam bronić? Co mam krzyczeć? Przecież wiem, że on chce komuś pomóc a nie niszczyć nasz związek. To jest “zwyczajne” zaufanie. I – jak jesteśmy przy zaufaniu – to mi się wydaje, że ci co tak oceniają, to może i są w związkach ale totalnie nie ma tam zaufania ani bezpieczeństwa! O!

      • literattka

        A jeszcze zabawniejsza historia! Bo tu z przyjacielem to mam jakaś relacje wiec jeszcze poniekąd jestem w stanie zrozumieć momentami, że ktoś mnie ostrzega bo się troszczy ale są ciekawsze rzeczy. Kiedyś dawno, dawno temu, kiedy mój mąż jeszcze mężem nie był a znaliśmy się pewnie jakieś dwa lata, został poproszony jako osoba towarzysząca na wesele.
        Puściłam go bo dlaczego miałabym nie puszczać. I to nie dlatego, że chciał jechać (bo nie chciał) a dlatego, że ktoś poprosił o pomoc. Wiesz ile ja się wtedy nasłuchałam? Że tak się nie robi, że na bank zdradzi, że mnie zostawi i pójdzie z tamtą.
        Wszyscy, ale to dosłownie wszyscy jednym chórem mówili: Ja bym w życiu mojego nie puściła. Śmiać mi się chciało wtedy z jednej strony a z drugiej zasiewali we mnie lęk. Bo 2 lata… co to jest dwa lata. A może jednak coś zrobi? Przez moment się bałam. Potem zaczęłam bardziej bo ta dziewczyna wypisywała do niego smsy, ze ma nadzieje, że prędzej czy później mnie zostawi. Takie tam pierdolety. Ale to boli. Bo ty puszczasz, wszyscy gadają a ona jeszcze dokłada swoje. W tym wszystkim nie wzięłam pod uwagę jednego. Właśnie zaufania i pewności, że jego to wcale nie rusza. I właśnie po tamtej historii zaczęłam olewać totalnie wszystkie opinie innych ludzi.

        Cieszę się, że mam jak mam bo jestem przez to cholernie spokojna, szczęśliwa i pewna.. Pewna tego,że tak powinien wyglądać związek :)

        A co do podobnego myślenia to już kiedyś na Facebooku w komentarzy napisałam Ci, ze nasze myslenie jest bardzo zbliżone.

      • MyNaSwoim.pl

        Ojej to jest straszne! Ja też tego nie lubię, tego wtrąca się, mieszania, siania niepewności… . Dlatego ja też nikomu nic nie mówię. Jak ktoś komentuje – proszę by przestał. Czasem może jestem niemiła, może chamska, może “ojej nie denerwuj się tak ja w dobrej wierze” – ale nie! Ja na takie gadanie o moim mężu nie pozwolę! I zawsze mówię – to, że ty swojemu nie ufasz nie znaczy, że mój jest taki sam. Ot co.

        Ludzie oceniają albo swoją miarą, albo swoim środowiskiem. Ja się trzymam z dala od ludzi, którzy mogą nam zaburzyć wodę naszego małżeńskiego stawu. Mamy wokół siebie (teraz już) dobrych ludzi i tych złych po prostu nie dopuszczamy.

        Oj bardzo <3 W sam raz na plażę od świtu do zmierzchu :)

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *