Każdy koniec jest nowym początkiem – podsumowanie 2018 i plany na 2019

utworzone przez | gru 30, 2018 | żyć lepiej | 0 komentarzy

Pamiętam te emocje jakie towarzyszyły mi, gdy pierwszy raz w życiu poszłam do kierownika z wypowiedzeniem z pracy. Złożyłam je nie mając żadnych planów na przyszłość, prócz wydatku na organizację własnego ślubu, który miał się odbyć już za trzy miesiące. Złożyłam je nie wiedząc jak to będzie. Czy szybko znajdę nową pracę? Czy w ogóle znajdę ją w zawodzie? Czy potencjalna nowa praca będzie lepsza od tego syfu,w którym do tej pory byłam?
Nie miałam zielonego pojęcia. Na duchu nie podnosili mnie też znajomi mówiąc, że przecież wszędzie jest syf… .
Nie wiedziałam jak to będzie, ale wiedziałam jedno – zostając tu będzie tylko gorzej… .

Znacie to powiedzenie “każdy koniec jest nowym początkiem”? Ja je uwielbiam! To zdanie jest takie pozytywne; co by nie było, co by się nie działo – będzie dobrze bo nadchodzi nowe. Lepsze. Bo nie kończy się nic co jest dobre.

 

Każdy koniec jest nowym początkiem – podsumowanie 2018/plany 2019

Nigdy nie rozumiałam dlaczego ludzie robią podsumowanie starego roku. Czy jest sens dołować się tym co nam nie wyszło? Dziś już myślę z goła inaczej! Moje podsumowanie nie zawiera porażek.

Podsumowanie 2018

Praca zawodowa

W tym roku minął rok odkąd pracuję w nowej firmie na etacie. To była najlepsza zmiana na świecie! Bez dwóch zdań mogę tą pozycję wpisać na samym szczycie najlepszych decyzji 2018. Mam pracę u osoby prywatnej pełną parą, w której totalnie się spełniam, która daje mi ogrom przyjemności i satysfakcji. Zawsze wszyscy przestrzegali mnie przed “prywaciarzami”, a ja swoją pracę u tych ludzi po prostu kocham!
Pierwszy raz wstaję do pracy o 4:20 i idę do niej z wielką radością. Współpracuję ze świetnymi ludźmi, którzy już od samego progu przekroczenia bramy wprawiają mnie w dobry nastrój.

Kiedy w poprzedniej firmie mówiłam, że chcę rzucić tą pracę w cholerę, ci powtarzali mi “po co? wszędzie jest syf, a tu przynajmniej wiesz co robić”. Mylili się. I dzięki Bogu nie posłuchałam ich rad.

 

Blog

W tym roku dojrzałam blogowo. W końcu otworzyłam się, co sprawiało mi ogromną trudność. W końcu pokonałam swoje lęki. Pamiętam jak latem poszliśmy z mężem na spacer i mówiłam mu, że waham się czy nie zamknąć bloga. Tak po prostu – porzucić go, jak porzuca się samochody w Dubaju. Mercedesy.
Dawid był zaskoczony moimi wątpliwościami.
– Jak to? Dlaczego? Co będziesz robić, skoro nie blog? – Pytał totalnie zaskoczony.
– Nie wiem. Ale nie chcę by mówili, że jestem głupia. – Odpowiedziałam mu.

Miałam straszny dół. Nie chciałam już prowadzić bloga. To było miłe, kiedy czytałam od Was wiadomości, kiedy prosiliście mnie o rady, ale… – kpina była gorsza. I pretensje, że post na blogu jest taki krótki, kiedy problem taki duży – godny pracy dyplomowej.

Długo skrywałam przed mężem wątpliwości, aż w końcu na tym spacerze powiedziałam mu jaki jest powód. Dlaczego od pewnego czasu snuję się jak cień i nie mogę znaleźć sobie miejsca.
Szliśmy wtedy wzdłuż Ostrobramskiej, nad jeziorko Gocławskie. Byłam ubrana w białą bluzkę w ciemne paski i białe trampki w ciemne paski. Wtedy Dawid powiedział mi:
– Nie jesteś ani głupia, ani pusta, ani dziecinna. Co Cię obchodzi ich krytyka? Ja Ciebie Kocham – także za te przemyślenia i co robisz w naszym związku.

I wiecie co? Wtedy postanowiłam nie zamykać bloga. Dawid miał rację – co mnie obchodzi, że ktoś krytykuje moje poglądy? Ktoś, kto nie widzi nic złego w publicznym umniejszaniu i krytykowaniu drugiej osoby? Kto wręcz czerpie z tego obrzydliwą radość?
Postanowiłam nie zamykać bloga. Ba, postanowiłam go rozwinąć! Skupić się na ludziach, którzy czują podobnie do mnie. Którzy czują, że w głębi duszy są dobrzy, tylko boją się tego co ja – tej krytyki, najazdu, publicznego zlinczowania za bycie sobą.

My

2018, o dziwo okazał się dla nas szaloną próbą. Kilkukrotnie żyliśmy na dwa domy, dzieląc życie na dwa. Kilkukrotnie mieliśmy totalnie dość obowiązków i zastanawialiśmy się jak związać koniec z końcem. Związać go własnoręcznie – bez pomocy banku.
Jednak wtedy postanowiliśmy wziąć życie w nasze ręce i zacząć prowadzić zapisy z budżetu domowego. Do dziś, od ponad pół roku, zapisujemy każdy jeden wydatek w miesiącu. Zobaczyliśmy na co przepuszczamy pieniądze, na co ile pieniędzy wydajemy – i od tamtej pory nasze finansowe życie stało się dużo spokojniejsze.

Jednak później nastał nowy problem – nadeszła próba, która okazała się być największą próbą w naszym związku. Okazało się, że muszę mieć operację. I do samego końca nie wiadomym było, czy jednak będziemy mogli mieć kiedyś dzieci, czy nie. I czy obudzę się z uśpienia, czy nie?
Odkąd dowiedziałam się o operacji chodziłam strasznie przygnębiona. Tak bardzo bałam się tego uśpienia, tego, że się nie obudzę, że w końcu zaczęłam bać się, czy na tyle tak bardzo się tego boję, że mój mózg sam się nakręci na to aby się nie obudzić. Bałam się w końcu, że sama siebie wkręcę w nieobudzenie się.
Na szczęście, i tu biorę głęboki oddech pisząc te słowa, wszystko poszło lepiej niż dobrze.
Od razu po obudzeniu poleciały mi łzy ze szczęścia. Pielęgniarka (autentycznie!) zaproponowała, że puści muzykę. Zapytałam ją, czy z youtube’a a ona powiedziała, że tak. I na moją prośbę puściła mój ukochany Sound and Grace.

Podsumowując ten rok mogę powiedzieć – a, niech mówią, że jestem dziecinna, niedojrzała i gówno wiem. Ale przynajmniej mam męża, na którego  w i e m,  że mogę liczyć, w i e m,  że mnie nie zostawi w trudnej chwili i  w i e m, że pomoże mi, kiedy ja nie będę w stanie być samodzielna.

 

Ja

Ten rok był dla mnie ważny także z innego punktu. Tego egoistycznego – co też jest ważne.

W końcu zapisałam się na siłownię, o której tyle gadałam – że powinnam, a nic nie robiłam. W końcu, za zapewnieniami przyjaciół, odważyłam się pójść tam, i nie patrzeć na to czy będę oceniana, czy nie. A to był mój największy strach.
Koniec końców – pokochałam ćwiczenia z rozciągania i pilatesu. I jakie było moje zaskoczenie, gdy na zajęciach pojawili się 70-cio latkowie!

Ograniczyłam ilość dóbr materialnych. Zminimalizowałam ilość kosmetyków do tych, których naprawdę potrzebuję.
Przestałam kupować ubrania bo promocja, bo ładne. Teraz skupiam się na tym czego potrzebuję.
Sprzedałam też część rzeczy, z których nie korzystałam, a których posiadanie wcale nie czyni mnie lepszą osobą.

Zrozumiałam też, że nie da się żyć w zgodzie z zero waste i nawet tego nie chcę. Chcę żyć po swojemu, w zgodzie ze sobą, swoimi przekonaniami, korzystając z tego co oferuje mi świat – ale rozsądnie. Staram się segregować śmieci, wykorzystywać rzeczy ponownie, nie kupować bezmyślnie i angażować społeczność mojego bloku w niemarnowanie i dzielenie się.
Zaczęłam też odżywiać się zdrowiej i ograniczam mięso do minimum – choć nie odmawiam sobie przepysznego rosołu mojego ukochanego męża i teścia, i nie odmówię spagetti.
Zrozumiałam, że od radykalnych kroków lepszy jest rozsądek i umiar.
I gdybym miała jakoś nazwać ten rok – tak właśnie bym go nazwała: radykalny z umiarem.

 

Plany na rok 2019

E-book

To mój najważniejszy plan tego roku – wydać e-booka!
Kiedy zaczęłam pisać e-book o tworzeniu pozytywnych, dobrych relacji w związku nie wiedziałam, że pierwsze rozdziały okażą się tak bardzo obszerne. Sam wstęp do pozytywnych relacji mierzy 20 stron!
Dlatego… postanowiłam wydać dwa e-booki!

O czym będą przeczytacie tu: wydajemy e-booka!

 

Planner budżetu domowego

Hitem 2018 okazało się prowadzenie zapisów z budżetu domowego. W 2019 będziemy chcieli wydać jego papierową, fizyczną wersję, taką jaką my prowadzimy. Czuję, że to będzie coś przewspaniałego! Dla nas jest to centrum dowodzenia całym domem. Dzięki niemu żyjemy spokojniej, bez pytań, niewiadomych i lęków bo wszystko, dzięki jednemu zeszytowi, mamy pod kontrolą.

 

Blog

Nie będziemy już pisać o tym jak wyjść z trudnej relacji, co robiliśmy przez większość tego czasu. Zrozumieliśmy, że to była błędna droga. Chcemy skupić się na tych co chcą uczyć się jak tworzyć pozytywne relacje. Na tych, co chcą starać się i widzieć wartość. Być lepszą wersją siebie.

 

My

2019 upłynie nam, mam nadzieję, nadzwyczaj powoli. Chcemy poświęcić ten rok sobie, razem we dwoje, bez obowiązków, zobowiązań i zmartwień. Chcemy przeżyć go jak najdłużej się da i jak najspokojniej. W końcu – po swojemu i na swoim.
Chcemy skupić się na tym co dla nas jest ważne – a więc na rodzinie i przyjaciołach. Na tym aby być szczęśliwym wśród ludzi, których kochamy i którzy nas kochają.

Jak to powiedział mój mąż za czasów, kiedy się jeszcze spotykaliśmy – najważniejsza jest rodzina.

 

 

A jak Wasze podsumowania roku i plany na 2019? Planujecie wprowadzić jakieś zmiany? Macie jakąś myśl, z którą chcecie wkroczyć w nowy (lepszy) rok?

Dla nas taką myślą jest: bez negatywnych emocji. To chyba taki nasz najważniejszy wewnętrzny cel na 2019 rok – jak najmniej negatywnych emocji.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *