Jesteś pewna, że umiesz przepraszać?

utworzone przez | sty 8, 2018 | żyć lepiej | 10 Komentarze

Z przeprosinami jest jak z przygotowywaniem obiadu, wiecie? Jeśli kogoś kochacie, jeśli ktoś jest dla was ważny, lubicie go, to choćbyście przygotowały ziemniaki, marchewkę z jabłkiem i schaboszczaka – będzie pysznie i estetycznie! A jak jeszcze ziemniaki posypiecie koperkiem – to już w ogóle bajka! Miłość w najczystszej postaci.
Ale jeśli gotujecie obiad dla kogoś kogo nie lubicie… – o zgrozo! Przesolone ziemniaki to najmniejszy problem. Schaboszczak jak podeszwa panierowana betonem, a między zębami kawałki węgla. No ale – obiad jest, prawda?

umiesz przepraszac

Jesteś pewna, że umiesz przepraszać?

Pamiętam jak za nastolatków kłóciłam się z Dawidem. Wiadomo – problem trzeba przegadać, przeprosić się i żyć dalej. Tylko że u nas to nie działało. Gadaliśmy o problemie, przepraszaliśmy się i… wracaliśmy do początku – do nowej kłótni o starą rzecz. O tą, o której właśnie rozmawialiśmy żeby się pogodzić.
No dramat! Jak zatrzymani w pętli czasu.

Nasz problem w przepraszaniu polegał na tym, że przepraszaliśmy szczerze (bo zrobiliśmy źle, wiedzieliśmy o tym, czuliśmy się z tym źle) ale równocześnie usprawiedliwialiśmy się wytykając winy drugiego. Coś w stylu:
– Przepraszam, że nazwałam cię świnią, ale sprowokowałeś mnie! Powiedziałeś, że… 

Takie przeprosiny to nieprzeprosiny. Niby masło maślane, ale czy wiecie, że nawet w słowniku Oxforda znajduje się takie słowo jak “nieprzeprosiny“? Okazuje się, że my, ludzie, mamy ogromny problem z przepraszaniem!

Nasze przeprosiny będą miały sens i zostaną przyjęte jeśli zapomnimy o wszelkich “ale” i “jeśli”, “bo gdybyś nie…”.
Przeprosiny dotyczą nas i naszej winy. To, że zostałyśmy sprowokowane nie leży już w naszej strefie. Za to powinien przeprosić ten, który sprowokował. To powinno być na jego sumieniu i w jego intencji.
Przepraszając musimy skupić się tylko i wyłącznie na sobie i swoich winach.

Nikt nie lubi być krytykowany. Wytykanie komuś błędów jest równoznaczne z atakowaniem go. A przecież nie o atak chodzi w przeprosinach, a o pogodzenie się. Coś skrajnie odmiennego!
Jeśli w czasie przeprosin zaczniemy mówić: Przepraszam, że nazwałam cię świnią, ale sprowokowałeś mnie! Powiedziałeś, że ja nigdy …. a to istne kłamstwo! Pamiętasz jak wtedy… i wtedy…? Co, nie pamiętasz już? Pamiętasz tylko to co chcesz pamiętać! Ty nie widzisz tego co ja robię! – to wiecie co? O kant kultury takie przeprosiny.

 

Ja wiem, że przepraszanie jest trudne. Czasem trudno obnażyć się, powiedzieć co naprawdę czujemy, co naprawdę nas zabolało. Trudno jest przyznać, że tak naprawdę to my jesteśmy ta świnia i to nasza wina.
Ale wiecie, w takich chwilach warto schować dumę do kieszeni, spuścić wzrok, i kreśląc stópką półokręgi na dywanie powiedzieć: soorryy za tamto… . 

Czyż na sercu nie robi się lżej? Miłej?
Mniej słów, mniej nerwów, więcej miłości.

10 komentarzy

  1. Ewelina overReading

    Ja nie lubię przepraszać. Nawet nie chodzi o to, że nie czuję się wystarczająco winna, ale to słowo jest dla mnie jakieś takie… dziwne? odległe? Po prostu nie lubię go wypowiadać. Nie wiem, co ze mną nie tak :D czasami jak mi się zdarzy przeprosić, to czuję się jakoś tam dziwnie. I nie, nie jestem egoistką i zapatrzoną w siebie laską, która nie widzi swoich błędów. Po prostu to słowo mnie jakoś odstrasza.

    Odpowiedz
    • Asia NaSwoim

      Przełam się!! :DDD
      Wiesz ja jak kiedyś chciałam przeprosić Dawida a nie mogłam jakoś tego wypowiedzieć to… przyniosłam mu obiad xD I to znaczyło bardzo dużo bo ja nienawidzę gotować! :D Już się nie gniewał :)

      Odpowiedz
  2. Kobietapo30

    Coś w tym jest, można przepraszać i przepraszać, dużo zależy od naszych intencji i podejścia…czy naprawdę czujemy się winni

    Odpowiedz
  3. myslobook.pl

    No tak, co prawda to prawda :) To, o czym piszesz, to często zwykłe przepychanki, które niewiele mają wspólnego z dojściem do kompromisu…

    Odpowiedz
  4. Saudyjskie Wielbłądy

    Nigdy nie miałąm problemów z przepraszaniem. Dla mnie jest to zupełnie naturalne – zawiniłam – przepraszam i staram się to w miarę możliwości naprawić. Na “ale” nie ma tam miejsca

    Odpowiedz
  5. Kamil | lipinski-kamil.pl

    Masz rację. “Przepraszam Cię ale” to żadne przeprosiny. Wydaje mi się, że do kategorii “przepraszam Cię ale” kwalifikują się też przeprosiny, które są otwartym przyznaniem, że to nasza wina, ale w głowie dodanie “ale moje i tak będzie na wierzchu – dobrze wiemy, że to nie była czarno-biała sytuacja i trzeba wziąć pod uwagę także różne uwarunkowania”. Szczere przeprosiny to “przepraszam” i już :)

    Odpowiedz
  6. Rozkminy Tiny

    True story. Usprawiedliwianie się to wręcz moja pasja. Z drugiej strony, przepraszanie to ogólnie ciężka sztuka. I to obustronnie ciężka, zważywszy że te przeprosiny trzeba jeszcze umieć elegancko przyjąć :)

    Odpowiedz
    • Asia NaSwoim

      Tak! I w emocjach i przyjmowanie ich jest bardzo trudne! Bo kto z poczatku nie ma ochoty powiedzieć “a w nos se wsadz te przeprosiny”? D

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *