Jaki jest sens ślubu kościelnego?

utworzone przez | lip 20, 2016 | żyć lepiej | 0 komentarzy

Jaki jest więc sens brania ślubu kościelnego, kiedy nie dość, że żyje się w grzechu, to jeszcze się tego grzechu nie żałuje? Mnóstwo par decydujących się na ślub kościelny mieszka razem przed zawarciem sakramentu małżeńskiego. Wiele par nawet uprawia seks przedmałżeński! – ale nie mów o tym nikomu… .
Często widzę jak ludzie kpią z tych, którzy decydują się na ślub kościelny. Przecież nie żyją w czystości. Przecież uprawiają seks, czasem stosują antykoncepcję prowadzącą do niepoczęcia dziecka – a przecież kościołowi zależy na powiększaniu wspólnoty. Często młodzi nie chodzą nawet co niedzielę do kościoła. Jak oni śmią brać ślub kościelny? Hipokryci!

ślub kościelny 2
Historia 1

Niedawno miałam ciekawą rozmowę z ateistą o kościele. Uważał religie za coś głupiego, abstrakcyjnego i wręcz chylił czoło nad umiejętnością manipulacji ludźmi. Według rozmówcy każda religia jest taka sama. Różnią się tylko nazwą boga i zasadami – wszak powstały w różnych częściach świata. Według niego chrześcijaństwo wymyślił jakiś pasterz, wieśniak pasący owce, co nie ma w żaden sposób przełożenia na współczesne czasy, współczesny pęd, szybki styl życia, telefon komórkowy w łapie stojąc w godzinnym korku. Według mojego rozmówcy, wszystkie przykazania są bez sensu, bo nie są niczym innym jak powieleniem norm życia w społeczeństwie i zasad humanizmu.

Historia 2

W Liceum miałam cudownego księdza! Mogliśmy z nim smsować i rozmawiać o wszystkim. Któregoś razu powiedziałam mu, że dla mnie spowiedź jest absurdalna. W rezultacie ksiądz powiedział mi, że jeśli tak bardzo wierze w bezsens spowiedzi księdzu, osobie, człowiekowi, pośrednikowi, który choć nie powinien to często osądza – moje niechodzenie do spowiedzi nie jest grzechem. Najważniejsze jest to, by żałować za to co się zrobiło, chęć poprawy i wysnucie wniosków. Najważniejsze byśmy byli uczciwi przed sobą i przed Bogiem.

Historia 3

Przygotowania do bierzmowania. Mieliśmy zdawać test przeprowadzany przez ludzi z OAZY. Dostałam pytanie o kościół, choć już nie pamiętam jak ono brzmiało i jaki miało sens. Pamiętam natomiast, co odpowiedziałam: Ale przecież kościół tworzą ludzie. Budynek to tylko symbol. Kościół jest tam, gdzie wierni, choćby stali razem na pustyni i modlili się. Moja odpowiedź została zaliczona.

ślub kościelny

 

Rozmówca z historii 1 miał rację – czasy poszły do przodu. Zasady powstałe tysiące lat temu nie do końca współgrają z obecnymi czasami. Ksiądz nie potępiał mnie za to, i nie widział grzechu w tym, że nie spowiadam się pośrednikowi. Liczyło się dla niego jedno – przyznanie się przed sobą, że robię źle i chęć poprawy. Wg niego, kościół to narzędzie, które ma pomóc nam w byciu lepszymi ludźmi.

Jestem osobą wierzącą. O kościele mam takie, a nie inne zdanie. Wpojono mi, że sakramenty są święte, i że oda do miłości. Wpojono mi magię, jaką niesie ze sobą powiedzenie sakramentalnego ”tak” w obliczu Boga, w białej sukni, a nie tylko w obliczu Urzędu Stanu Cywilnego. Czy jeśli ja w coś głęboko wierzę, w jego sens, mimo, że sama święta nie jestem bo przecież mieszkam z Dawidem – od razu mam być złą hipokrytką? Nie potępiam ludzi i nie szydzę z tych, którzy zażywają suplementy diety i wierzą w ich magiczne właściwości. Wiara jak wiara. Mi i wielu innym wpojono wiarę w przysięgę małżeńską. Innym wpojono wiarę w zażywanie tabletek na odchudzanie. Innym zaś wpojono, że kiedy wrócisz do domu bo czegoś zapomniałeś, musisz usiąść i policzyć do 7, bo inaczej będziesz mieć pecha. Taka osoba wg kościoła też nie powinna brać ślubu bo… wierzy w zabobony.

Ludzie tak bardzo uczepili się schematów, że szykanują wszystkich, którzy płyną innym nurtem. Nie potępiam człowieka, który pije w pracy, choć z jego zachowaniem mogę się nie zgadzać i może mnie gorszyć. Nie potępiam matki, która będąc w ciąży pije dużo kawy, choć sama bym jej nie piła. Nie potępiam dziewczyny za to, że każdy dzień zaczyna od cud tabletek, aby zrzucić kilka kilo, choć wiem, że to nic nie jej pomoże. Ja mam swoje przekonania, swoje zasady i swój tok myślenia. Nie jest on ani lepszy, ani gorszy od innych. Nie daje to powodu do oceniania i potępiania człowieka. Nie ma co popadać w skrajności, łapiąc się pierwszej lepszej złudnej gałęzi. To jest moje życie. Swoje możesz przeżyć inaczej, ale mnie nie obrażaj.

skomentuj-1

 

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *