Jak wytrzymać razem 10 lat

utworzone przez | lut 13, 2016 | żyć lepiej | 3 Komentarze

Za każdym razem, gdy ktoś mnie pyta ile ze sobą jesteśmy, odpowiadam z wielkim rogalem na buzi. I nie dlatego, że jestem dumna z naszego stażu, ale dlatego, że za każdym razem reakcja mojego rozmówcy jest taka sama! – Wielkie zdziwienie, niedowierzanie, i pytanie: Jak wy to robicie!? Otóż odpowiedź jest prosta – kochamy się :) i żyć bez siebie nie możemy! :)

Żeby nie było za różowo, na początku trochę historii:
Jesteśmy totalnie różni! Wychowywaliśmy się w zupełnie różnych domach, o różnych zwyczajach, różnych zasadach. Przez 9 lat żyliśmy na odległość. W przypływie złości często mówiliśmy o swoim zachowaniu co kraj to obyczaj – 300 dzielących nas km było jak wychowywanie się w innej kulturze. Początki naszego związku były koszmarne! Wyobraź sobie chłopca, który niewiele mówił o tym czuje, co go złości, i dziewczynkę, która uczucia zawsze miała na języku. A teraz wyobraź sobie ich kłótnię: im więcej ona mówi, tym on bardziej milczy… .
Jak widzisz, łatwo nie było, ale daliśmy radę! Dlatego dziś, w kilku krokach opowiem Ci jak doszliśmy do tego, co mamy teraz!
1. Rób swoje
Gdy jako 15-17 letnie dzieci (tak, wtedy już byliśmy ze sobą ;) ), zakochane w sobie, żyjące oddzielnie, kłóciliśmy się – każde robiło swoje. Ja wyrzucałam z siebie każdą myśl, a on kompletnie odcinał się od problemu. Ja musiałam wszystko przegadać – on wychodził z założenia, że jak przez 3 dni pomilczy to problem zniknie.
Takie zachowanie nauczyło mnie nie przejmowania się tak problemami i małego odpuszczania. Dawid zaś stał się trochę bardziej wylewny.
Najbardziej uśmiecham się w momencie, jak ja się złoszczę na coś a on mówi wtedy “I co się złościsz, zmieni to coś? Pamiętasz jak uczyłaś mnie, że nie ma co tracić czasu na nerwy?” – eh… szach mat!
2. Mów i słuchaj
Gdy Dawid mówi mi, że źle się poczuł przez jakieś moje zachowanie – słucham go, przepraszam i staram się więcej tak nie robić. Brzmi jak tłumaczenie małemu dziecku, jak się zachowywać, co? Ale nie zawsze zdajesz sobie sprawę z tego, że jakiś Twój żart, zachowanie czy komentarz sprawił przykrość. Im dłużej będziesz trzymać w sobie coś, co Cię rani, tym będzie Ci gorzej. Będziesz o tym myśleć, truć się. A wystarczy powiedzieć. Kiedyś usłyszałam bardzo fajne zdanie “skoro tajemnice dzielą ludzi… to prawda powinna ich łączyć”. Jeśli nie będziemy mówić o tym co sprawia nam przykrość, to nigdy nie będzie lepiej. Bo skąd ktoś ma wiedzieć, że jakiś temat jest dla Ciebie przykry, jeśli mu tego nie powiesz? Od nic nie robienia świat się nie zmienia.
3. Nie jesteśmy tacy sami.
Od podstawówki słyszałam “jesteśmy jak 2 połówki tego samego jabłka”. Taki shit! Nie ma czegoś takiego. Najtrudniejsze w naszym związku było do zrozumienia, że jesteśmy różni. Że cieszą nas i smucą różne rzeczy. Że mamy różne poczucie humoru – coś co rozbawi jego, drugie może zaboleć. I dalej: to, że ja słucham takiej muzyki, ubieram się w taki sposób – nie znaczy, że od niego mam wymagać tego samego.
Jesteśmy razem – ale nie jesteśmy identyczni. Mamy różne charaktery i różne pasje. Ja nie będę na siłę zaprzyjaźniała się z elektroniką, tak jak on nie będzie na siłę bawił się w handmade. Każde z nas ma swoje pasje, i żadne z nas nie ma prawa, ani w to ingerować, ani krytykować, ani złościć się na to. Jeśli on ma ochotę siedzieć pół dnia przy samochodzie – niech siedzi! Jeśli to go uszczęśliwia… – Ty tej pasji rozumieć nie musisz.
4. Nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe
Banalne, co? Ale prawdziwe! Pamiętam jak kiedyś Dawid miał fazę na najgłupszą odpowiedź świata “bo tak” i “nie myślałem o tym”. No potrafił tak odpowiadać na wszystko!! WSZYSTKO! A mnie trafiał szlag! Więc pewnego razu, zrezygnowana po walce z tym “nie wiem, bo tak, bo nie, nie myślałem o tym” postanowiłam odpowiadać mu tak samo. I wiesz co? Złościł się! Ha! Miło ci? No właśnie, mi też nie!

cenebit.pl

5. Nie chodź pokłóconym spać.
Dla mnie to bardzo ważna zasada! Ale o tym innym razem. Póki co, odsyłam Cię do notki o kłótniach w związku [klik].

6. Doceniaj
To niby normalne, że któreś z Was zrobi obiad – jeść trzeba. Ale… jeśli on zrobił obiad – Ty już nie musisz. Jeśli on pozmywał – Ty nie musisz. Jeśli on zatankował Ci samochód – cudownie! – Ty już nie musisz. A jeśli wiesz, jak bardzo on nie lubi chodzić na spotkania rodzinne – doceń, że poszedł na nie z Tobą.
Zapomnij o postawie roszczeniowej. Nie myśl, że Tobie się należy. Nic Ci się nie należy. On jest wolnym człowiekiem. Tak samo jak Ty, on jest z Tobą z wyboru, a nie musu. Zamiast jęczeć, że coś zrobił źle – doceń, że próbował – przecież zrobił to dla Ciebie. Krzyczysz na dziecko, że wyszło za linię gdy wręczy Ci samodzielnie pokolorowany obrazek? Nie. Doceń, że to on zrobił obiad – a Ty już nie musiałaś. Że on pozmywał. I nie czepiaj się przy tym, że śmieci są niewyrzucone.

7. Wyjmij z dupy kij
Dystans do życia to zajebista sprawa! Gdy on coś Ci powie – nie obrażaj się. Wyluzuj. Gdy przy znajomych on zacznie się durnie zachowywać – olej to. Każdy jest, jaki jest. To że on struga pawiana, nie wpłynie na Twoją reputację. Przestań dyrygować. Baw się życiem! Wygłupiaj się! Nie musisz być zawsze idealna. Nie musi być wszystko ą i ę. Daj Wam luuuzu!! Pozwól sobie na błędy. Każdy je popełnia. Nie ma co dramatyzować.
I dużo się śmiejcie! Wygłupiajcie się! Czy jest coś lepszego od głośnego śmiechu?

 8. Szanuj
Specjalnie nam sam koniec zostawiłam szacunek. Dlaczego? Bo w nim zawiera się wszystko, co powiedziałam wyżej. Związek jest dobrowolny. Nikt Cię do niego nie zmuszał. Dlaczego więc masz lekceważyć swojego partnera? Wiedziały gały co brały. Każdy może mieć gorszy dzień, tydzień, miesiąc. Każdy ma prawo do braku humoru i zrobienia totalnej wtopy. Ale nic nie daje Ci prawa do poniżenia drugiej osoby i lekceważenia jej. Nawet jeśli jego problem wydaje Ci się zajebiście błahy – odsyłam Cię do punktu nr 3 – nie jesteście identyczni. Każdy inaczej reaguje na te same zdarzenia, każdy inaczej radzi sobie z problemami. Uszanuj więc to, jaki on jest. To jego sposób. A Ty go wspieraj – nawet jeśli to wsparcie ma oznaczać, że masz się do niego nie zbliżać.

A teraz leć ucałować tą swoją cholerę! :)

3 komentarze

  1. Zaczytana Susan

    oj tak… właściwie, mogłabym na tym poprzestać :)
    Związki to nie bułka z masłem. To szereg kompromisów w ciągu zaledwie jednego dnia. Owszem wymaga wysiłku, ale… ile daje radości! Myślę, że podstawą jest docenianie właśnie. Nie tylko partnera – wszystkiego. Trzeba doceniać siebie, swoje życie i swoje wybory. A skoro już jakiegoś dokonaliśmy, starajmy się każdego dnia utwierdzać w przekonaniu, że był słuszny :)

    Odpowiedz
  2. Paulina

    Bardzo ciekawy wpis i sama prawda. Ludzie są różni i czasem naprawde ciężko się dotrzeć. Mimo ze ludzie sie kochają czasem ciężko dojść do porozumienia i się zrozumieć. Czasem potrzeba zwyczajnie czasu by się lepiej rozumieć . Związek to relacja wymagająca duuuuzo cierpliwości i chęci pracy nad sobą.

    Odpowiedz
    • MyNaSWoim

      Dokładnie :) To że od razu nie jest och i ach nie znaczy że… trzeba z siebie zrezygnować.

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *