Jak Marilyn Monroe do dziś niszczy ludziom związki!

utworzone przez | lip 8, 2018 | żyć lepiej | 5 Komentarze

Spotkałyście się kiedyś z błędną interpretacją Waszych słów? Ja niestety tak! I to, o Boże, w jakim stylu! Kiedyś skomentowałam jedno wydarzenie, którego byłam uczestnikiem. Następnego dnia mój komentarz został opublikowany przez pudelka. Możecie się teraz śmiać, tak, pudelek opublikował mój komentarz, ale ja nie wiedziałam jak zareagować. Nie taka była intencja moich słów! I wiedział to każdy, kto czytał komentarze wydarzenia. Każdy, kto mnie zna. To było wyrwane z kontekstu!

Ale czy kogoś to obchodziło…?

Jak Marilyn Monroe do dziś niszczy ludziom związki

Nie wiem kiedy to się stało, ale tak jest. Żyjemy w czasach, w których zacierają się role kobiet i mężczyzn. Kobiety stały się silne, i to nie tylko w swoim gronie. Niektóre same o sobie mówią “zołzy” jakby to był wyznacznik wyższego poziomu, wyższego levelu, czegoś lepszego, znajomości jakiejś tajemnej wiedzy dyrygowania facetem, postrzegania świata. Kobiety stały się silne i to widać! Zaczęły manifestować swoje prawa i swoje poglądy. I, żebyśmy się dobrze zrozumiały, jak najbardziej jestem za tym, aby kobiety nie pozostawały w tyle za mężczyznami, aby ich, nasz głos był słyszalny. Ale chyba się zagalopowałyśmy w swoim przekonaniach i coś poszło nie tak… .

 

Czy słusznie wymagamy?

Od naszych facetów wymagamy szacunku. I nie ma w tym nic złego, każdemu człowiekowi należy się szacunek, tym bardziej, jeśli jesteśmy z nim w związku (!). Wymagamy od mężczyzn aby nas rozumieli i doceniali. Aby byli szczęśliwi bo z nami są. Niektóre kobiety są wręcz zachłyśnięte (błędnym) wyobrażeniem o swojej pozycji w relacji. One dbają, kochają, robią wszystko. One pozwalają. One nie robią problemów, gdy on chce cokolwiek, ale gdy zrobi się nie po ich myśli – dadzą delikatną nauczkę. To wyrachowanie?
Tylko czy o to chodzi w związku? O pozwolenie? Nagradzanie?

 

“Jestem samolubna, niecierpliwa i trochę niepewna siebie.
Popełniam błędy, tracę kontrolę i jestem czasami ciężka do zniesienia.
Ale jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza.”

Związek to nie negocjacje

Czy związek to waga, na której szalach przeważa/konkuruje “zasługujesz” i “nie zasługujesz”? Czy w związku możemy oceniać partnera lub siebie, przez pryzmat “zasługujesz”? Czy możemy swoje wady usprawiedliwiać zaletami? Nie!
Związek to nie są negocjacje! Związek to nie licytacja kto ma lepiej, kto ma gorzej, komu należy się więcej i bardziej. W związku jesteśmy razem bo tego chcemy. Tak zwyczajnie. Bo łączy nas uczucie. Bo chcemy dać tej konkretnej osobie to co w nas najlepsze.
Jeśli nie panujemy nad sobą, nad słowami jakie wypowiadamy w gniewie – to jest to tylko i wyłącznie nasza wina. Nie partnera. Nasza.

Ale otwórz oczy. Twój partner to żywy człowiek. To człowiek, w którym są uczucia i emocje. I choć on może tego nie okazywać, nie pokazywać, że coś go boli – to wszystko w nim jest. I tak to działa – im faceta bardziej coś boli, bardziej odczuwa i przeżywa, tym bardziej zamyka się w sobie. Żadna przyczyna nie usprawiedliwi absurdalnego zachowania kobiety w furii, żalu i złości. Choćby kpiła, przeklinała i wpadała w szał – on nie zasługuje na to złe, poniżające, kpiące, jak zwał tak zwał, zachowanie! To, że facet nie mówi co czuje, nie znaczy, że nie ma w nim emocji i uczuć.

 

A gdyby on tak…

Zastanawiałyście się kiedyś, jak Wy byście zareagowały na swoje zachowanie? Gdyby Wasz facet wychodził z założenia, że “jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorszy, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepszy”? Obstawiam, że większość z Was właśnie zapluła monitor z niedorzeczności sytuacji! Wyobrażacie sobie coś takiego? Ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie Dawida, który mówi takie słowa! :D

Skoro jesteśmy w związku, jesteśmy razem, razem decydujemy się na związek – to nie ma czegoś takiego jak “zasługujesz bardziej i mniej”. Skoro jesteśmy razem to CHCEMY dla siebie jak NAJLEPIEJ. Koniec kropka. Bez gierek i ściem. Bez rozdrabniania się.
Jeśli chcemy by NASZ facet traktował nas poważnie i z szacunkiem – też musimy go tak traktować. Akcja – reakcja. Krótka piłka.

Zastawiałyście się kiedyś nad tym? Jak nasze słowa, czyny są odbierane przez naszych facetów? Co im komunikujemy powielaniem tak nieprzemyślanych sentencji, zasłyszanych słów, może i wyrwanych z kontekstu?
Ja nie. Aż do czasu… .

5 komentarzy

  1. kromciuszek

    Kolejny zajebisty tekst, w punkt. Fajnie, że piszesz. Cieszę się, że w obecnym świecie można jeszcze trafić na dojrzałe, szczere związki.

    Odpowiedz
  2. Ania

    A co ma do tego Marylin Monroe?

    Odpowiedz
  3. Enka

    Wydaje mi się, że niektórzy traktują swojego partnera jak pieska na treningu-wynagradzany za zrobienie sztuczki, skarcony za nieposłuszeństwo, a przecież nie o to w tym chodzi.

    Wydaje mi się, że wiele osób nie potrafi zrozumieć. W dzisiejszych czasach bardzo brakuje empatii. Ja sama, przyznaję się, nie zawsze potrafię od razu zrozumieć, ale potem tłumaczę sobie, co jest tego przyczyną. Nie możemy traktować naszej relacji na żelaznych zasadach i dokładnych wyliczeniach.

    Jestem w związku-kocham-chce dac jak najwiecej-nie rozliczam nas-bo kocham. Takie jest moje zdanie.

    Pozdrawiam, Enka.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *