Jak dobrze mieć sąsiada

utworzone przez | paź 5, 2017 | żyć lepiej | 3 Komentarze

Pamiętacie, kiedy pierwszy raz usłyszałyście głos swojego faceta? Ja miałam 12 lat (!) jak pierwszy raz usłyszałam głos Dawida. Rozmawiałam akurat przez telefon z Dawida kolegą. Kolega przerwał na chwilę rozmowę ze mną, ale nie rozłączył się, przez co mogłam usłyszeć:
– Hej.
– Joł.
– Ziom, masz trochę cukru?
– Cukru?
– Nooo… mama piecze ciasto, wiesz, i jej cukru zabrakło. Hehe.
– Hehe, ile chcesz?
– Daj do tej szklanki.

dobre relacje z sasiadami

Jak ważne są dobre relacje z sąsiadami

W całym swoim życiu mieszkałam w 3 miejscach, ale za każdym razem w bloku. Mieliśmy totalnie różnych sąsiadów! Z jednymi, pierwszymi, do dziś mamy kontakt. Są dla nas jak rodzina.
Kiedy byłam małym dzieckiem ich mieszkanie traktowałam jak przedłużenie swojego. Wchodziłam bez pukania, trzaskałam drzwiami wychodząc, wchodziłam do nich i wychodziłam milion razy dziennie.
Mieliśmy to szczęście, że całe osiedle było pełne dzieci. Kiedy chciało ci się siku albo pić – biegło się do pierwszego lepszego mieszkania. To było tak normalne (!)
Najlepszy czas!
W drugim bloku też mieliśmy zaprzyjaźnione rodziny. Nigdy nie zapomnę jak poszłam do sąsiada o 22 prosić go aby… upiekł mi sernik. Dacie wiarę?
Tego wieczora miał przyjechać do mnie Dawid. Chciałam go zaskoczyć, zrobić dla niego coś miłego, specjalnego ale pech chciał, że wywaliło nam gniazdko, a ja z mamą nie umiałyśmy sobie poradzić – a ciasto czekało na wypiek.
Sąsiad, mimo małego dziecka w domu i późnej godziny, wypiekł nam sernik. Następnego dnia przynieśliśmy mu kawałek ciasta w podziękowaniu.
dobre relacje z sasiadami
Kiedy natomiast koleżankę z górnego piętra zatrzasnęli w domu rodzice – ta rzuciła na mój ogródek swoje klucze bym mogła ją uwolnić.
Innym razem sąsiad dostał od znajomych kawę w ziarnach. Nie mając młynka do kawy poprosił nas o jej zmielenie.
Dobre relacje z sąsiadami są też bardzo ważne, kiedy jesteśmy już dużo starsi. Wyobraźcie sobie, że moja babcia ma u siebie na piętrze zaprzyjaźnione inne babcie. Codziennie dzwonią do siebie, chodzą, robią sobie zakupy i sprawdzają czy nic się nie stało.
Któregoś razu będąc u babci usłyszałam pukanie do drzwi. Nie otwierałam, bo przecież – to na pewno nie do mnie. W pewnej chwili drzwi otwierają się a do środka zagląda starsza pani. Widząc mnie mówi:
– Ach, Asiu ja przepraszam, że tak zaglądam, ale słyszałam telewizor, nikt nie otwierał, bałam się, że może babcia zemdlała, coś się stało. 
To było mega szalenie fajne!
Wiecie, w domu spędzamy jednak dużą część swojego czasu. Mijamy się na klatkach, w garażu, czasem spotykamy w osiedlowych sklepach. Czasem będziemy mijać się tak długie lata. Dobrze by było być dla siebie życzliwym. Nigdy nie wiadomo, kiedy będzie nam potrzebna pomoc sąsiada. A zawsze to milej zamienić kilka słów jadąc razem w windzie niż wbijać wzrok w podłogę.
A jakie jest Wasze najprzyjemniejsze wspomnienie z sąsiadem w roli głównej? Opowiedzcie swoje historie! Czuję, że możecie mnie porządnie zaskoczyć! :D

3 komentarze

  1. Agnieszka Wieczorek

    Nigdy nie mieszkałam w bloku, mam więc trochę mniej sąsiadów, ale za to jacy to ludzie! Na tych najbliższych sasiadów zawsze mogę liczyć. Oni na mnie również. Ile to już razy listonosz zostawiał nam emeryturę sasiadki jak jej nie było albo nasz sprzęt elektroniczny jej, gdy nas nie było. Fajne jest też to, że zawsze wszyscy nawzajem pilnujemy sobie domów, gdy ktoś wyjeżdża. Nie ma obawy, że przyjdzie zlodziej i kogoś okradnie, bo u nas zawsze domy są pod obserwacją. Oczywiście jak to wszędzie jest też parę upierdliwych sąsiadów, ale tych fajnych jest zdecydowanie więcej :)

    Odpowiedz
  2. Pokularna

    Ja bardzo ciepło wpspomniam sąsiadkę z ostatniego lokum. Złota kobieta i zawsze mogliśmy na siebie liczyć ;)

    Odpowiedz
    • Asia NaSwoim

      Tak najlepiej ❤️ miłej się wraca do domu :)

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *