Jak często celebrujesz śniadania?

utworzone przez | wrz 10, 2020 | Duch | 0 komentarzy

Kojarzycie może jak na instagramie najczęściej pokazywane są śniadania? Ach, chcąc opisać Wam ich wygląd, aż sama zrobiłam się głodna i musiałam odejść od komputera na chwilę, aby coś przekąsić!
Na instagramowych zdjęciach śniadań, na stoliku zawsze znajdują się słodkie, maślane rogale. Dookoła nich, w małych słoiczkach stoją konfitury, miody i twarożek ze świeżym szczypiorkiem. Gdzieś pomiędzy tymi pysznościami widać filiżanki z czarną kawą. I to co uwielbiam najbardziej – patera z plastrami wędlin, świeżym ogórkiem i pomidorami.
Coś niesamowitego!
Nie ma chyba bardziej zmysłowego posiłku od śniadania.

Jedz rogale nie tylko na wakacjach!

Pierwszy raz z taką formą śniadań spotkałam się na wakacjach, gdy byłam w szkole podstawowej. Moja ciocia kładła szalony nacisk na to, abyśmy wszyscy razem zjedli śniadanie, bez względu czy ktoś wstał o piątej, czy o ósmej rano. Wspólne śniadania to była świętość.
Kiedy już wszyscy wstali, braliśmy z kuchni co tylko mieliśmy, stawialiśmy to na stole i tylko pytaliśmy się “ej, będziesz to jeść?”, “kto ma dżem?”, “mogę jeszcze jedną?”
Na tych śniadaniach zawsze panował gwar.
I zawsze panowała jedna zasada: jedzcie to, na co macie ochotę, nakładajcie sobie co chcecie.

A później kończyły się wakacje.
Wracaliśmy do swoich domów, obowiązków, pośpiechu.

Dwadzieścia lat później pojawił się instagram.
Pojawiły się zdjęcia rogali, słoików z dżemem, miodem i masłem orzechowym. Pojawiły się miseczki z twarogiem i szczypiorkiem, patery z warzywami na kanapki i wędliną.
We mnie pojawiła się konsternacja. Możecie się śmiać, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, czy ktoś naprawdę codziennie jada takie śniadania, czy to tylko aranżacja do zdjęcia.
Aż sama dziś z tego się śmieje, ale w końcu tak się poznaje świat.

Dziś moje śniadania wciąż nie wyglądają jak z instagramowych zdjęć, nie przypominają też tych, które jadłam będąc z ciocią na wakacjach.
Ale od jakiegoś czasu – staram się celebrować śniadania. Staram się, aby ten poranny czas był dla mnie wyjątkowy. Aby to był mój czas dla mnie, a czasem dla nas…

I tak od czasu do czasu – kupię na śniadanie słodkie, maślane rogale!
Smaruję je wtedy suto masłem i kładę na nie cienki plasterek szynki. Wyciągam też świeżego ogórka, nieodłączny smak mojego dzieciństwa. A ze spiżarki wygrzebuję dżem z czarnej porzeczki, który zrobiła moja babcia i rozsmarowuję go po całej długości ćwiartki rogala! Ten dżem choć jest obłędnie, bezbłędnie przepyszny, to jest też szalenie kwaśny i więcej się go po prostu nie da zjeść.
Kładę moje przepyszne śniadanko, wspomnienie dzieciństwa, na talerzyku i z filiżanką czarnej kawy w drugiej ręce idę do stołu w salonie.
Jeden talerz i jedna filiżanka – tak mało w porównaniu do instagramowych zdjęć, a tak wiele obudzonych wspomnień i emocji.

Ale na co dzień nie mam czasu ani nastroju na takie śniadania. Zazwyczaj moje śniadania kończą się na płatkach musli zalanymi maślanką o smaku owoców leśnych.

Ale każdego dnia dbam o to, aby moje śniadanie miało w sobie nutkę magii, celebracji.
Nie ma poranka, którego nie rozpoczęłabym czarną kawą z ulubionej filiżanki. A kiedy jem musli – sypię je do małej, kruchej, porcelanowej miseczki, którą aż boję się umyć w zmywarce i za każdym razem myję ją ręcznie.

Żeby przeżywać cudowne chwile, nie potrzebujemy ani ogromu pieniędzy, ani czasu.
Potrzebujemy jednej rzeczy, drobiazgu, który dla innych będzie zwyczajny, a dla nas – wyjątkowy.

W tym właśnie tkwi magia – w nadaniu znaczenia rzeczy bez znaczenia.

W końcu to tylko rogalik z piekarnianej półki. Odrobina mąki, soli, wody i drożdży. I cała masa wspomnień z wakacji pełnych miłości, śmiechu, płaczu, czasu spędzonymi z rodziną i przyjaciółmi domu.

 

W tym całym życiu nie chodzi o to, aby naśladować czyjeś życie, wzdychać do jego zdjęć i myśleć sobie, że nasze życie jest jak nieudane ciastka owsiane z bananem. Breja bez smaku, kształtu i koloru. Ten, kto kiedyś do ciastek dodał za dużo banana ten wie o czym mówię.
W życiu chodzi o to, aby z tej brei zrobić nasze popisowe danie!
Dziś wiem, że te ciastka będę robić już zawsze, gdy będę tęsknić. Bo emocje, które czułam podczas ich tworzenia – były najlepszymi emocjami na świecie! Magią, którą widziałam tylko ja.

Bo magia każdej chwili tkwi w przeżywanej radości.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *