Facet nie kula u nogi

utworzone przez | kwi 16, 2016 | żyć lepiej | 0 komentarzy

Nie odkryję Ameryki mówiąc, że kobieta i mężczyzna różnią się od siebie. Gdy byłam dzieckiem, wydawało mi się, że jedyna różnica polega na tym, że “ja nie mam ogonka”. Dziś już wiem, że różnic jest znacznie więcej, a “ogonek” stanowi najmniejszy problem ;).

Gdy żyliśmy na odległość, a dzieliło nas 300 km, potrafiłam wstać o 3-4 rano, by przed 6 wskoczyć do pociągu do Zabrza. Szybko myłam głowę, jadłam śniadanie, które wmuszała we mnie mama – bo przecież wstałam – muszę zjeść śniadanie – i ruszałam pędem na autobus. Rzęsy malowałam zazwyczaj w okolicy stacji Sosnowiec. Wiedziałam, że od tego momentu mam około 15 minut do spotkania z ukochanym. A przecież – chciałam wyglądać idealnie, olśniewająco. Tuż przed stacją docelową psik, psik perfumami.
Gdy już zamieszkaliśmy razem, ja, kobieta książkowa, kobieta typowa, dla której dom jest najważniejszy – zawsze przekładałam Dawida i dom nad siebie. Ważne dla mnie było, aby Dawid był szczęśliwy, aby sprawić mu radość ładnie urządzoną sypialnią, aby miło siadało mu się do stołu.
Ja, typowa kobieta romantyczka zakochana po uszy, chciałam każdą wolną chwilę spędzać z moją miłością życia. Paznokcie malowałam w między czasie – choć tego “między” praktycznie nie było.
I tak było do pewnej sprzeczki…. .

my groźni

Okazało się, że nie muszę spędzać z Dawidem każdej wolnej chwili. Okazało się, że mogę spędzać godzinę pluskając się w wannie, nakładając maseczkę i rozkoszując się faktem, że mam czas dla siebie, tylko siebie, i nikogo więcej.
Okazało się, że nie muszę ciągać Dawida ze sobą na zakupy. Okazało się, że samotne wyjścia do centrum handlowego mogą być lepsze od tych w parze.
Okazało się, że nie muszę kłaść się spać razem z nim. Równie dobrze, mogę położyć się 2 godziny później i wtulić się w niego śpiącego. Świat, o dziwo, się nie zawalił.
Okazało się, że mogę czytać książki, kiedy on ogląda telewizję. Okazało się, że nie muszę siedzieć koło niego i oglądać czegoś, co mnie nie interesuje. Okazało się, że żadne z nas nie ma do drugiego pretensji, że robi w tym czasie coś innego.
Okazało się, że nie muszę mieć wyrzutów sumienia chodząc do kosmetyczki. To, że on do niej nie chodzi, nie znaczy, że ja nie mogę.
Okazało się, że nie muszę czekać na niego z obiadem. Mogę zrobić sobie obiad o 12, a gdy On wróci z pracy – wstawić świeżo obrane ziemniaki, usmażyć dopiero co przyrządzonego kurczaka.
Okazało się, że nie muszę go ciągać zawsze na spotkania towarzyskie. Nie ma nic złego w tym, że zostawię go w domu. Okazało się, że on wtedy wychodzi z kolegami.

robimy kaczuchę

10 lat związku oddzielnie, związku na odległość, nauczyło nas wykorzystywania każdej chwili dla nas. Widywaliśmy się rzadko i nie chcieliśmy marnować czasu na bycie nie_razem. Okazało się, że to przyzwyczajenie, konieczność bycia ciągle przy sobie, stała się naszą pułapką. Po wspólnym zamieszkaniu nie potrafiliśmy się odnaleźć. Każde z nas potrzebowało swobody, oddechu, przestrzeni, ale przecież byliśmy nauczeni czegoś innego. Szczęśliwi, w euforii wspólnego życia, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że stajemy się własną kulą u nogi – ograniczamy się.
Związek owszem, dotyczy dwojga ludzi. Ale każdy potrzebuje być czasem małym egoistą. Każdy potrzebuje czasu dla siebie. I nie ważne czy jest to godzinna kąpiel, malowanie oczu, czytanie książki, malowanie paznokci, czy wyjście na zakupy ciuchowe. Ba! Czy jest to gra w grę komputerową, którą Twój facet uwielbia, a Ty nie masz pojęcia o co w niej chodzi.
Owszem, jesteśmy w związku, ale nie jesteśmy jednością. Każde ma swoje życie. Każde z nas ma swoje pasje i swój sposób postrzegania świata. Każde z nas potrzebuje samotności, czasu dla siebie i nie ma w tym nic złego.

Dopiero możliwość poświęcenia się sobie, i świadomość, że świat się nie zawalił – wciąż jest dobrze, wciąż jesteśmy zakochani sprawia, że w związku jesteśmy szczęśliwi. Bo nie jesteśmy identyczni. My się po prostu kochamy. Nie ważne jest, że on nie chce wybierać ze mną setnej marynarki. Ważne jest, że mnie wspiera. Że wiem, mam pewność, że kiedy będę go potrzebowała, on się mną zajmie, będę mogła na niego liczyć. Bez względu czy mam 25 lat, jestem piękna, zgrabna i powabna, czy będę miała 75 lat i będę pomarszczona, obwisła i kuśtykająca.

miszcze panta2

Facet, to nie kula u nogi, która nie pozwala Ci spełniać marzeń. Facet to powód, dla którego przekraczasz dopuszczalną maksymalną prędkość w terenie zabudowanym, by w końcu się przytulić po ciężkim dniu w pracy. Nawet pod groźbą utraty prawa jazdy.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *