Dlaczego związek jest jak domowej roboty majonez

utworzone przez | sty 21, 2019 | żyć lepiej | 0 komentarzy

W czasie studiów miałam przedmiot, na którym uczyliśmy się jak działają poszczególne produkty. Nigdy nie zapomnę ćwiczeń, na których poznawaliśmy właściwości jajka.
Ze wszystkich piętnastu trzygodzinnych ćwiczeń te pamiętam najbardziej.

W pewnym momencie, w czasie tych ćwiczeń, podeszła do mnie prowadząca i powiedziała, że majonez to jest takie super coś, co nawet jak nie wyjdzie, to nie trzeba wyrzucać – można uratować.

Jak?

Dlaczego związek jest jak domowej roboty majonez

Przepis na udany związek, tak jak przepis na majonez – jest szalenie prosty. Do zrobienia majonezu potrzebujemy kilku podstawowych składników – reszta, to dodatki, które mogą poprawić jego kolor, smak i zapach.

Jeśli w czasie jego przyrządzania, w porę zorientujemy się, zobaczymy, że ta breja majonezu nie chce przypominać – nie wszystko stracone.  Nic nie jest stracone. Aby uratować majonezową masę, trzeba po prostu zacząć od początku. Do tego co już powstało, od początku, raz jeszcze  – dodać jajko, od początku, raz jeszcze wsypać sól i od początku, raz jeszcze dodać musztardę. I wzbogacone o nową lekcję – od samego początku zacząć kręcić masę w tę samą, jedną stronę.

Tak, zdecydowanie kręcenie mikserem majonezowych ósemek nie jest najlepszym pomysłem.
Ale teraz – mamy dwa razy więcej majonezu.

W przypadku związku jest podobnie.

Do stworzenia związku, także potrzebujemy kilku podstawowych składników, które każdy z nas w sobie ma. To są emocje, to wrażliwość, powaga i swoje poczucie humoru.  Jednak w związku, jak w przygotowywaniu majonezu, mimo największych chęci, mimo składników – coś może pójść nie tak.
Jeśli w porę zorientujemy się, że nasze chodzenie za rękę coś nie wychodzi, coraz częściej odsuwamy dłoń, a wspólne mieszkanie zaczyna doskwierać – nie wszystko stracone. Nic nie jest stracone. Aby uratować relację trzeba zacząć od początku. Od przygotowania składników i sprawdzenia, czy aby na pewno mamy wszystkie i w odpowiednich proporcjach. Czy nie ma za mało zrozumienia, wolności i za mało akceptacji – a za dużo złości i ukrytego żalu, rozpraszaczy i tajemnic.

Kiedy już proporcje będą się zgadzać – spokojnie, w jedną stronę (naszego celu) możemy zacząć proces łączenia składników. Bez zawirowań. Bez kręcenia. Bez esów floresów. Spokojnie.

Kiedy gotujemy, kiedy robimy majonez, ważne jest, aby zwracać uwagę na to co się robi. Działać uważnie. Nie działać pochopnie i nie wylewać od razu całej masy tylko dlatego, że teraz wygląda jak breja – a nie majonez; i nie zapominać się, nie wracać do starych nawyków. Każdy z nas pewnie ma takie przyzwyczajenie, które polega na robienia szlaczków mikserem na puszystej, białej masie od białek, albo na robieniu większych i mniejszych okręgów – tak z nudów, dla urozmaicenia tej monotonii czekania i ubijania.

Na szczęście związek to nie robienie bezy, gdzie odrobina żółtka kładzie białko na łopatki. Związek jest zdecydowanie jak majonez – jeśli szybko wyłapiemy problem, jeśli szybko zareagujemy i zachowamy zimną krew – uda się znaleźć rozwiązanie i uratować go – nawet podwajając jego ilość.

Wszak szkoda byłoby wyrzucać coś, co w sumie jest dobre, tylko… niedokończone.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *