Kiedy jesteś zakochaną nastolatką – możesz więcej. Możesz na maxa słuchać piosenek o miłości, wzdychać do zdjęcia ukochanego i uśmiechać się jak wariat do telefonu pisząc do niego sms. Możesz chodzić po domu z wielkim rogalem na buzi i nic nikomu do tego. Jesteś szczęśliwa! Możesz skakać ze szczęścia, może rozpierać Cię szczenięca miłości bo wolno Ci! Bo jesteś dzieckiem, bo pierwsza miłość, bo to taki wiek. A co jak jesteś dorosła? Ok, co jak masz +25 lat? A co jak masz +50? Czy dorośli mogą pokazywać jak bardzo są szczęśliwi? W związku?
Ostatnio ktoś nam zarzucił, że jesteśmy dziecinni. Pomyślałam sobie: Cholera, piszemy o relacjach damsko-męskich, o związkach, o tym, że można mieć nie udany, a szczęśliwy związek! Więc chyba dobrze to robimy, nie? Miłość przecież jest dziecięca.
Co się stało z dorosłymi?
Zauważyłaś, że strasznie wielu tych “dorosłych dorosłych” jest strasznie poważna? Nic nie wypada, nic nie wolno, bo co ludzie pomyślą?! Bo gdzie Twoja dojrzałość? Niby potrafią mieć te jakieś swoje związki, ale są w nich strasznie zachowawczy, poprawni! Idąc ulicą nie pozwalają sobie na szaleństwo, na poniesienie się chwili, na głośny śmiech. Dlaczego?! Dlaczego to nie wypada? Czy z wiekiem tracimy przywilej do okazywania radości, szczęścia, do dzielenia się pozytywnymi emocjami?
Czy wiesz, że kiedyś, nie można było uśmiechać się do zdjęć? Osoba, która się uśmiechała była brana za wariata!
Bombarduję uśmiechem!
Któregoś razu w moje ręce trafiła książka Pan Ibrahim i kwiaty koranu. Do dziś pamiętam ten szok głównego bohatera, jego niedowierzanie, fascynację jak wiele spraw można załatwić uśmiechem. Jak inaczej ludzie Cię traktują, gdy jesteś uśmiechnięty.
/po kliknięciu w link zostaniesz przekierowana na stronę z wspomnianym cytatem: Pan Ibrahim i kwiaty koranu/
Po przeczytaniu tej książki, zaczęłam stosować metodę chłopca. Z pesymistki zmieniłam się w niepoprawną optymistkę. Kiedy wylewając złość, żaląc się koleżance, usłyszałam:
– Asia, serio, olej to… . Nie przejmuj się. Nie masz większych problemów?
– Nie mam! – powiedziałam.
Cholera no nie mam problemów. Nie mam czegoś, co niesamowicie spędzało by mi sen z powiek. Pewnie, mam kredyt do spłacenia, muszę płacić rachunki a milionów monet nie zarabiamy. Może nie stać nas na wożenie się Bentleyem w korkach po mieście. Ale to nie jest dla nas ważne. My mamy inne priorytety, mniej przyziemne (?)
Stary człowiek i miłość
– Uważaj na stopień – powiedziała do niego trzymając go pod ramię.
I wtedy mężczyzna zrobił coś, co mnie zauroczyło! Zrobił teatralnie wielki krok, podnosząc swoje długie, chude nogi. A ona? Ona zaczęła się chichotać zasłaniając usta dłonią “łamiąc” się w pół ze śmiechu.
– Oj uspokój się Staruszku, bądź poważny – zwracała mu uwagę wciąż jednak śmiejąc się.
Czy to nie jest piękna miłość? Czy to nie jest wspaniałe dawać sobie radość? Będziesz dbać o to co powiedzą inni kosztem swojego szczęścia? Kosztem tej radości jaką daje Ci facet?
Moja mama zawsze powtarzała: wszystko można powiedzieć na dwa sposoby. Czy lepiej by było gdyby mężczyzna odburkną jej: przecież nie jestem ślepy, nie rób ze mnie niedołęgi. Nie byłoby! Więc czemu nie mówić do siebie słowami radości?
A ja się z wami zgadzam, nie uważam żeby wasze podejście było skrajne ani dziecinne. Ostatnio pisałam o tym u siebie, że zawsze się coś komuś nie będzie podobało. Patrzę na swoich przyjaciół i widzę wszędzie śmiertelną powagę. Poważne decyzje, poważne zobowiązania, no dorosłość na pełnej, a przecież oni mają zaledwie 20 lat, a mentalnie czasami dałabym im po 50. Wszyscy się gdzieś spieszą i mówią, że związek taki sraki powinien być. Że jak to tak się nachlać z chłopakiem, jak to tak pójść gdzieś osobno na imprezę (na pewno Cię zdradza, a Twój chłopak Ci pozwala?), jak to tak bez ślubu, bez dzieci, no jak tak można? Brak mi słów czasami, ale ja mam swoje podejście do związku, a słowa innych po mnie spływają. Zawsze znajdzie się ktoś komu się nie spodoba nasze życie, nasze podejście i nasz związek, ale to przecież my mamy być szczęśliwi. Pozdrawiam serdecznie <3
Ze skrajności w skrajność. Dla Ciebie miłość jest albo dziecinna, albo śmiertelnie poważna, a to nie tędy droga. Może stąd się wziął pogląd, że jesteście dziecinni, bo widzicie tylko i wyłącznie skrajności, a nie to, co jest po środku.
Raczej buntujemy się przed postrzeganiem miłości jako coś śmiertelnie poważnego i spłycaniu jej roli w kontekscie w zwykłych ludzkich potrzeb.
A, to w takim razie musicie popracować nad lepszym wyrażaniem tego buntu, bo z tekstu raczej mi wynika, że wpadacie ze skrajności w skrajność ze swoimi poglądami :)
Aaaa to bardzo cenna uwaga, dziękuje :)