Hmm czy lubię oglądać filmy? Dobre pytanie. I tak i nie. Mam bardzo wąski zakres gatunków filmowych (jak i książek) które lubię, które mnie interesują, mogą zaciekawić. I tak szukając na wczorajszy wieczór jak zwykle horroru (bo na komedię nie było ochoty) natknęłam się na film “Czarna księga“.
Aż chce się powiedzieć “ach, cóż to był za film!”
Oglądałam go jednym tchem. Mnie osobiście bardzo wciągnął. Opowiada w bardzo niewielkim stopniu o historii Żydów w 1944r. Jest to raczej historia jednej Żydówki, która uniknęła rozstrzelania przez Niemców i przyłączyła się do Holenderskiego Ruchu Oporu. Chcąc pokazać swą odwagę uwodzi Niemieckiego oficera.
Film jest nawet nie tyle o miłości co o wierności. O zdradzie.
Ale jeśli masz ochotę go obejrzeć – nie czytaj dokładnego opisu. Po prostu, najzwyczajniej w świecie – obejrzyj. Nie ma sensu wiedzieć co się wydarzy, a po przeczytaniu opisu możliwe, że wszystkiego się domyślisz.
Film skłania do refleksji.
Jakich? To zależy od tego, kto jest odbiorcą.
Jakie były moje? Zostawię to dla siebie. Nie chcę Cię na nic naprowadzać, nic podpowiadać.
Czy skończył się dobrze, czy źle? Nie mam pojęcia, choć obejrzałam cały!
I dlatego warto go obejrzeć!
0 komentarzy