Jak sobie poradzić z emocjami i uczuciem niemocy

Jak sobie poradzić z emocjami i uczuciem niemocy

Od kilku dni cała Polska żyje jednym tematem: wojną na Ukrainie. W jedno z radośniejszych Dni, jak grom z jasnego nieba, spadła na nas wiadomość o ataku Rosji na Ukrainę.

Część z nas nie wiedziała jak się zachować, co czuć. Zapanował chaos. Ludzie byli przerażeni. W Polsce wybuchła panika.
I ja też na początku spanikowałam.

Ktoś rzucił hasło, że wojsko będzie opróżniać stacje benzynowe, więc wszyscy rzucili się do tankowania. Nie minęła doba, a na kilku stacjach zabrakło paliwa, a na innych cena za litr przekroczyła aż 8 zł. Zaczęło brakować też pieniędzy w bankomatach i niektórych artykułów na sklepowych półkach. 

Tak było przez dwa dni. A co stało się później? 

Jak sobie poradzić z emocjami w czasie wojny

A później nastąpiła jedna z najbardziej wzruszających rzeczy – ogromna część Polaków w nadzwyczajny sposób zaczęła organizować pomoc! Powstało mnóstwo grup na facebooku, które pomagały w organizowaniu transportu, noclegu i artykułów pierwszej potrzeby dla osób i zwierząt, którym udało się przekroczyć granice Ukrainy jak i dla tych, którzy tam zostali. 

Coś wspaniałego! 
Z ogromnym poruszeniem śledzę kolejne zbiórki, informacje, że ktoś przyjął lub przyjmie rodzinę czy zwierzęta z Ukrainy. Mało tego, niektóre firmy zaczęły oferować im miejsca pracy! 

Ale równocześnie, jest jeszcze inna grupa osób. Osób, które fizycznie nie pomagają. Które nie przyjmują nikogo pod swój dach, nie jeżdżą na miejsca organizowanych zbiórek. 
Są osoby, które wciąż są zagubione, nie wiedzą co czuć, jak się zachować. Wciąż paraliżuje je strach i chaos. 

I dochodzi jeszcze to: poczucie winy, że ja nic nie robię, gdy inni robią tak dużo. 

To musisz wiedzieć!

Kiedy poziom kortyzolu (hormonu stresu) jest wysoki – uciekamy od rzeczywistości. Nie chcemy spotykać się ze znajomymi, rodziną, obcymi ludźmi. Chcemy być sami.
Stajemy się też obojętni na to, co dzieje się dookoła nas. Staramy się ograniczyć bodźce do minimum.

To normalna reakcja organizmu na stres!

Aby móc pomagać innym, najpierw musisz zadbać o siebie! 

Tego uczą nas na kursie prawa jazdy. I choć odnosi się to przede wszystkim do  bezpieczeństwa, dotyczy również zdrowia i kondycji psychicznej. 

Nasz organizm bardzo silnie potrafi reagować na stres. Krew zmienia swój regularny rytm. Bardziej ukrwione zaczynają być te części ciała, które w największym stopniu muszą być gotowe do walki lub ucieczki. Dlatego, m.in, w stresie nie czujemy głodu, a możemy udźwignąć większy ciężar.

Stres zwiększa wydajność organizmu – kosztem zdrowia. Oznacza to, że w czasie “bycia w mobilizacji” zapotrzebowanie na mikroelementy wzrasta. W konsekwencji komórki immunologiczne (odpowiedzialne za regenerację i zdrowie) nie są w stanie zwalczać prawdziwego zagrożenia. Dochodzi do większej produkcji białek, odpowiadających m.in za stany zapalne, gorączkę, infekcje.

Jak o siebie zadbać w silnym stresie

 1. Nie wywieraj na sobie presji działania

Wywoływanie w sobie presji lub poczucia winy sprawi, że będziesz jeszcze bardziej się stresować. A to, jak już wiesz, pogłębia Twoją niemoc i sprawia, że zamykasz się w błędnym kole. 

2. Spróbuj poznać swoje obecne emocje i ciało

Przyglądaj się emocjom, jakich doświadczasz. Co czujesz? Czy ściska Cię w żołądku? A może czujesz kołatanie w sercu? Czujesz, że mrowią Ci ręce?
Spróbuj wyłapywać i nazywać reakcje swojego organizmu. Zastanów się, co się przed chwilą wydarzyło, że właśnie to odczuwasz.

3. Zastosuj kilka prostych technik obniżania tętna, redukcji stresu

  • Powolutku bierz głęboki wdech i wydech –  poczuj jak Twoja klatka piersiowa podnosi się i opada.
  • Przewietrz mieszkanie, wyjdź na chwilę na balkon – świeże powietrze i krótki przeciąg pozwalają “przewietrzyć głowę”.
  • Włącz spokojną muzykę lub muzykę do medytacji – jej dźwięki sprawią, że zaczniesz się odprężać. Ja lubię słuchać tego: youtube.
  • Otocz się naturą – pójdź na spacer do lasu lub parku.
Naszym, jako ludzkości naturalnym środowiskiem życia jest natura, a nie beton, ulica, fabryka. Las i naturę kojarzymy z domem, miejscem bezpiecznym, w którym możemy schronić się przed niebezpieczeństwem, ale także dobyć pożywienie. Dodatkowo olejki eteryczne wydzielane przez drzewa działają na nas obniżając stres i napięcia. Szczególnie tu polecam Ci zapach #dobrzemi i #spokojniemi. Dużo osób korzysta też z olejków od Klaudyny Hebdy i bardzo sobie chwali.
  • Zastanów się co Cię wycisza i sięgaj po to za każdym razem, kiedy będziesz czuła, że myśli za bardzo Ci ciążą – to może być rysowanie, kolorowanie, czytanie książki, sprzątanie domu, itd. 
  • Ogranicz telewizję i media społecznościowe – obecnie ilość informacji o sytuacji na Ukrainie oraz o tym jak pomagać dominują wszelkie media. Wyznacz sobie jedno medium i konkretną ilosć razy, kiedy sprawdzasz doniesienia. Ja obserwuję jedno konto na Instagramie (lukaszbok_kiks) i staram się nie zaglądać do niego więcej niż dwa razy dziennie. Jest to też jedno z najbardziej wiarygodnych źródeł informacji! Fake newsy lub czytanie emocjonalnych wpisów – będzie dodatkowo pogłębiało Twój strach.

Nasz mózg reaguje w podobny sposób bez względu, czy to my jesteśmy uczestnikami wydarzenia, czy tylko sobie coś wyobrażamy. Nie musimy bezpośrednio uczestniczyć w wydarzeniu, aby nasz mózg odbierał “obraz” naszych myśli jako “to dotyczy mnie”. Dlatego myśląc o strasznych rzeczach, nawet mając świadomość, że jesteśmy w miejscu, w którym nam nic nie grozi – nasz mózg będzie dawał ciału znać, żeby szykował się do wzmożonego wysiłku, ataku.

  • Jeśli mieszkasz z partnerem lub/i dziećmi – staraj się spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Rozmawiajcie o swoich uczuciach do siebie, wspominajcie dobre chwile, jak się poznaliście, kiedy powiedzieliście sobie pierwszy raz “kocham cię”, co wtedy czuliście. Przywołuj dobre wspomnienia!
  • Jedz ulubione potrawy i słodkości – to wywoła u Ciebie produkcję endorfin (hormonu, który redukuje działanie kortyzolu) oraz dopaminy odpowiedzialnej za uczucie przyjemności.
  • Spróbuj wypracować swój schemat dnia, jak najdłużej próbując zachować normalność – może to być checklista zadań do zrobienia. Zapisz na niej wszystko co masz zrobić, łącznie z myciem zębów. 

Dopiero kiedy oswoisz się z nową sytuacją i poczujesz, że jesteś spokojniejsza i silniejsza – małymi krokami możesz spróbować pomagać. 

Weź też pod uwagę, że nie wiemy jak długo utrzyma się obecny stan. Teraz bardzo dużo osób zaangażowało się w pomoc. Sprzyjającym warunkiem był też weekend, dla wielu dzień wolny od pracy. Ci ludzie nie będą mogli żyć i pomagać w równie efektywny sposób cały czas. Będą potrzebować odpoczynku, zastąpienia ich. Taką osobą – będziesz mogła być Ty. 

 

Pamiętaj: aby móc pomagać innym, przede wszystkim musimy zatroszczyć się o siebie. 

 

Ps. A jeśli czujesz, że obecna sytuacja przerasta Cię i nie radzisz sobie z emocjami – nie bój się sięgnąć po pomoc specjalisty, np. rozmowę z psychologiem. To dla każdego z nas jest bardzo trudna i nowa sytuacja – nie jesteś w tym odosobniona. 

 

Czy na pewno nie masz depresji?

Czy na pewno nie masz depresji?

Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu, może nawet dwa, często dało się usłyszeć: mam dziś depresję. To sformułowanie było bardzo popularne i świetnie oddawało uczucia, jakie akurat nam towarzyszyły: ogólna niechęć, apatia, obojętność. Później, natomiast, zaczęto coraz częściej mówić: hej, depresja jest poważną chorobą! I tu już kończyło się uświadamianie, a zaczynały ataki: nie wiesz, o czym mówisz, ktoś, kto nigdy nie chorował na depresję nie wie jak z nią ciężko żyć, itd. 

Tylko czy takie reakcje były słuszne?
Niekoniecznie.

Depresja przy ludziach

Próbowałam znaleźć informację, od kiedy depresja widnieje na liście chorób według Światowej Organizacji Zdrowia. Choć nie znalazłam konkretnej daty, to już w 1993 roku depresja była wpisana do listy Zaburzeń nastrojów. Choć potocznie my mówmy „depresja” to ona sama – ma bardzo wiele odmian. Może być depresja epizodyczna, ale także – powracająca: łagodna, umiarkowana, ciężka, z objawami psychotycznymi lub bez. 

I bez względu na siłę jej objawów – każdy z nas może cierpieć na depresję. Choć nie każdy musi zdawać sobie z tego sprawę. 

Czy zatem mówienie: Depresja to poważna choroba, nie wiesz o czym mówisz – nie jest, przypadkiem, nie na miejscu? 

Kiedy byłam na studiach (studiowałam technologię żywności i żywienie człowieka) miałam za zadanie przeprowadzić ankietę z osobami starszymi. Celem badania było sprawdzenie zdrowia psychicznego osoby starszej i porównanie go do stylu odżywiania. Jedna z ankiety dotyczyła depresji. Za jej pomocą mieliśmy zobaczyć, czy osoba, z którą przeprowadzamy rozmowę, cierpi na tę chorobę. 

Czy nie przypomina Ci się teraz  Robin Williams? Świetny aktor i komik zmarł chorując na depresję. Dałabyś wiarę? Komik. Osoba rozśmieszająca innych.

I ku mojemu zaskoczeniu, osoba, z którą widywałam się kilka razy w tygodniu, z którą często się śmiałam, ba, która jest na co dzień raczej pogodna – okazało się, że cierpi na tę chorobę.

Czy można zatem być zabawnym i nieszczęśliwym za razem?

Okazuje się, że tak!

Możemy szukać różnych definicji czym jest szczęście i co na nie wpływa, np. jakie hormony. Jednak mi najbardziej spodobał się ten opis: szczęście jest ściśle związane z sensem, jaki nadajemy naszemu życiu i naszemu istnieniu. 

A tym sensem – może być wszystko! I dla każdego sens życia może być inny.

Dlatego jeśli czujemy, że nasze życie straciło sens, wciąż bezskutecznie szukamy stabilizacji (finansowej, społecznej, zawodowej czy emocjonalnej), a wszelkie próby pełzną na niczym, wciąż nie czujemy się spełnieni – mamy prawo mówić MAM DEPRESJĘ

Jeśli tylko czujemy, że wciąż jesteśmy nie dość dobrzy, za mało osiągnęliśmy, brakuje nam równowagi w tej dziedzinie życia, jeśli tylko zaczynamy wątpić w siebie i spada nasza samoocena – mamy prawo mówić MAM DEPRESJĘ

A moim takim małym marzeniem jest, aby po moim „mam dziś depresję” w odpowiedzi usłyszeć: nie bagatelizuj tego, rozumiem Cię, znam to, pokażę Ci kto może Ci pomóc, gdzie możesz otrzymać wsparcie. 

Depresja jest chorobą powracająca. Może na początku poradzimy sobie z nią sami. Raz, drugi uda nam się wprowadzić harmonię do naszego życia i poczuć grunt pod nogami. Ale im częściej depresja będzie nas dopadać, tym będzie nam trudniej z niej wyjść. 

Czy wiesz, że możliwość nawrotu depresji rośnie z każdym kolejnym jej pojawieniem się? Kiedy pojawi się u nas pierwszy raz – ryzyko jej powrotu wzrasta o 50%. Ale jeśli wystąpi drugi raz – ryzyko wzrasta do 70%. Natomiast jeśli pojawi się trzeci raz – na 90% znów powróci. 

 

Więc może to, co obecnie czujesz, to nie jest „kolejna chandra” a kolejny nawrót depresji? 

Ps. Pamiętaj, że kiedy potocznie rozmawiamy o złym samopoczuciu – posługujemy się zwyczajną nomenklaturą. Jedni nazwą je chandrą, a inni – depresją. Ale nie ważne jakie słowo zostało użyte. Ważne, co się dzieje – wewnątrz nas i tej osoby. Nie bagatelizuj czyjegoś złego samopoczucia. Zastanów się –  jak tej osobie możesz pomóc. I może, tak zupełnie mimochodem, podeślij jej link do fundacji. 
Depresja nie jest naszą winą.