Metoda trzech zadań, aby nie zmarnować dnia

utworzone przez | lis 12, 2020 | WolnoWolniej | 0 komentarzy

Macie czasem takie dni, które przepływają Wam przez palce? Wiecie, że dziś coś robiliście, ale czujecie, że ten dzień jest zmarnowany? Jesteście zmęczone, załatwiłyście kilka spraw, ale… – kiedy przychodzi wieczór, kiedy zjecie już kolację, kiedy myślicie o minionym dniu – rozkładacie ręce. On minął. Na niczym. Niczym dla siebie, bo cały dzień tak naprawdę skończył się w chwili wyłączenia komputera w pracy.

Ja miałam ten problem, że choćbym wysprzątała całe mieszkanie, choćbym pomyła podłogi, okna i meble, choćbym napracowała się jak dziki osioł – w mojej głowie – wciąż nie zrobiłam nic.
I nie dlatego, że byłam nad wyraz ambitna, a moim celem było być alfą i omegą w nieistniejącym klubie najlepszych żon. Po prostu… – posprzątałam mieszkanie. Ot tak.

Ale dziś – na te same czynności patrzę z goła inaczej.

Cele mogą śmieszne, ale wynik zawsze ma wartość

Jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie, prawda?
Sama się uśmiałam jak zdałam sobie sprawę z tego, jak ważne jest docenianie swojej pracy. Bez względu czy mówimy o odkurzeniu mieszkania, wypastowaniu butów czy pozmywaniu naczyń. Te czynności mogą wydawać się śmieszne, oczywiste, może nawet nieistotne, bo przecież – każdy z nas te czynności musi wykonywać, ale… – to właśnie te rutyny, monotonia, codzienność tworzą nasze życie. Dlaczego więc nie uczynić go pełnym sukcesów?

Wraz z końcem lipca 2020 – zmieniło się moje życie. Rzuciłam pracę na etacie dla pracy w domu. Dla pacy, która zajmuje mi nie więcej niż 4 godziny dziennie. Z początku lamentowałam mężowi mówiąc, że dziś właściwie nic poza pracą nie robiłam. A to trochę poodkurzałam, a to pranie puściłam, a to naczynia w zlewie pozmywałam i blat przetarłam. Ach, i łazienkę umyłam – z kurzu przetarłam. Nic takiego – mówiłam.
Aż w końcu okazało się, że nasz dom jest po prostu najcudowniejszy na świecie! Mój maż codziennie ma czyste pojemniczki na obiad do pracy, w domu jest posprzątane a ubrania – czyste. Nasza codzienność, nie wiedzieć kiedy, stała się uporządkowana i dużo bardziej harmonijna.
Niby nic nie robiłam, ale nasze życie zmieniło się o 180 stopni. I choć wiem, że to głupota, to… – gdyby matematyka nie istniała, powiedziałabym, że nasze życie zmieniło się o 360 stopni. A nawet i o milion!

Odkąd zdaliśmy sobie sprawę ze zmiany, jaka zaszła w naszym życiu, nie patrzę już na moją codzienność jak na nudną, przepływającą przez palce. Dziś postrzegam ją w formie krótkiej, bo raptem trzypunktowej check listy. Każdego dnia wyznaczam sobie trzy zadania, jakie muszę zrobić. Trzy małe wyczyny.

Najczęściej, tymi wyczynami są rzeczy, które zawsze chciałam zrobić, ale brakowało mi na nie czasu, lub czynności, które wymagają więcej wysiłku.

  • porządek w dokumentach domowych,
  • wypastowanie butów,
  • pozmywanie naczyń tak, aby przed przyjściem męża z pracy zlew był pusty, 
  • odkurzenie mieszkania,
  • ogarnięcie łazienki z kurzu, 
  • przygotowanie zdjęć,
  • przesadzenie roślin,
  • umycie szafek, 
  • przeanalizowanie budżetu domowego,
  • wypranie szalików i czapek zimowych.

Drobnostki, które sprawiają, że nasza codzienność staje się… – przyjemniejsza. Milsza. Przytulniejsza. Czynności, dzięki którym czujemy się lepiej.

I niby to są rzeczy, które czy chciał, czy nie – muszą być zrobione, bo przecież obojgu nam zależy, aby żyć w czystym domku, to jednak te drobnostki są bardzo ważne! To one wpływają na nasze samopoczucie, atmosferę, nastawienie do siebie.

Więc kiedy dzień mam taki byle jaki, który nie wiedzieć kiedy przeminął, nie mówię już, że ten dzień był zmarnowany. Nie mówię, że włóczyłam się po domu coś tam ogarniając, lub, co gorsza, nie robiąc nic. Teraz mówię, że bardzo dobrze ten dzień wykorzystałam! I zaczynam wymieniać następujące po sobie punkty z mojej check listy. Moje małe sukcesy.

Miłość.
Można ją wyrazić naprawdę na milion sposobów.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *