Dawno nie widziałam filmu, podczas oglądania którego, miałabym tyle podejrzeń jak on się skończy! Był dobry. Bardzo dobry! Ale… ta końcówka. Film ucięty w złym momencie.
The boy – Fabuła
Greata jest młodą, nieśmiałą kobietą, która chcąc oderwać się od swojego codziennego życia postanawia wyjechać i zostać opiekunką. Jak myślała – opiekunką małego chłopca. Ku jej zaskoczeniu, gdy dojechała do posiadłości, w której miała pracować zobaczyła wielki zamek, dwoje starszych ludzi i… lalkę.
Dziewczyna dostała instrukcję do lalki: o której godzinie ma ją budzić, jak dawać jeść, jak kłaść spać. Praca wydawała się być bardzo przyjemną, ale dwie rzeczy spędzały jej sen z powiek: słowa kobiety wypowiedziane w chwili gdy te żegnały się “przykro mi” oraz słowa ojca “pamiętaj, bądź dla niego dobra to i on będzie dobry dla ciebie. Za złe odpłaca się złem”.
W filmie, prócz Grety i lalki, główną rolę gra jeszcze młody mężczyzna – Malcolm, rodzinny pomocnik, dostawca jedzenia. Chłopak przewija się przez cały film. Opowiadał Grecie historię domu i rodziny, u której pracowała.
Lalka miała symbolizować ich syna. Chłopiec podpalił dom jak był mały i nie zdążył z niego uciec. W tęsknocie za dzieckiem rodzice stworzyli lalkę, którą opiekowali się jak synem.
Przez cały czas trwania filmu moja wyobraźnia balansowała między lalką a Malcolmem. Któryś z nich musiał pokazać swoją prawdziwą twarz. Któryś z nich musiał nadać “dynamiki” filmowi. To było tak oczywiste, że w końcu pokażą, że lalka żyje, porusza się, jest w niej duch zmarłego synka. Czekałam, aż okaże się, że lalka to tylko wymysł rodziców, a tak naprawdę Malcolm jest tym “zmarłym” synem.
Do samego końca oczekiwałam jednej z tych dwóch scen.
Film zakończył się dwojako. Z jednej strony mam wrażenie, że film mógłby skończyć się kilka minut wcześniej. Mielibyśmy wtedy pięknie zakończony i rozpoczęty nowy rozdział. Ale pozostałoby pytanie – co dalej. Kto się tym wszystkim zajmie. Co teraz? Jak? Brak odpowiedzi.
Z drugiej strony, ucinając film w tym miejscu, w którym się zakończył – film stał się… takim zwykłym happy endem bez zakończenia. Wciąż możemy zadawać sobie pytanie co dalej, kim była ta osoba, czy miała jakieś powiązania z rodziną, a z drugiej to co najważniejsze – zostało zapomniane, zrzucone na drugi plan. Zakończenie bez zakończenia.
Niby film jest jakich wiele. Młoda kobieta, wielki pałac/dom, starsze państwo, mgła, wielka, zniszczona brama. Ale sam film już typowy nie jest. Fabuła trochę gra widzowi na nosie. Kiedy wydaje nam się, że “no przecież” – okazuje się, że nie. Jeszcze się tego nie dowiemy.
Ej, ej, co to za spoilery ze screenami? :D Chociaż filmu jednak i tak nie obejrzę, bo patrząc na fabułę, wydaje się bardzo przewidywalny – czyli nic, tylko umrzeć z nudów. I, jakby nie patrzeć, tych wątków z lalkami, które nieżyją ale żyją trochę się już przez filmy przewinęło… i zdziebko to już nudne. Ale fakt faktem, o tym filme w ogóle nie słyszałam jak dotąd.
No właśnie nie!!!! :D Boże, nawet nie wiesz jak trudno napisać o filmie nie zdradzając co się wydarzy :D On totalnie nie jest przewidywalny. Serio, obejrzyj :) Zaskoczysz się! :)
To samo mówili mi o “Zaginionej dziewczynie” i “Wielkich kłamstewkach”, a wystarczyło, że się już widziało takie filmy lub czytało książki i rozwiązanie stawało się jasne już na początku ;) Ale dobra, sprawdzę, najwyżej wrócę Ci nakopać do tyłka :P
Hahahaha wariatka ??? nie znam filmow o ktorych mowisz wiec chyba za wczasu wloze poduszke w spodnie ??? mam nadzieje ze Ci sie spodoba!