Po czym poznać, że za wcześnie dla ciebie na związek

utworzone przez | sty 25, 2019 | żyć lepiej | 0 komentarzy

Dziś wydaje mi się to strasznie żenujące, ale kiedy miałam czternaście lat… – powoli zaczynałam bać się, przejmować. Moje koleżanki miały już swoich pierwszych adoratorów, niektóre miały już kolejnego chłopaka, a ja? A ja jakoś tego nie czułam. Czułam natomiast presję, aby kogoś sobie znaleźć. Dziś wydaje mi się to strasznie żenujące, gdy przypomnę sobie, jak w wieku czternastu lat zapisałam w pamiętniku: do szesnastego roku życia chciałabym znaleźć chłopaka. 

Po czym poznać, że za wcześnie dla ciebie na związek

Kiedy miałam czternaście lat, wiele moich koleżanek miało już swoich pierwszych adoratorów. Pierwszy raz chodziły już z jakimś chłopakiem za rękę, pisały z nimi do późna smsy, dostawały “sygnały” na telefon, a niektóre nawet już się całowały. To była poważna sprawa. Wkraczałyśmy w dorosłość. Zaczynał się najwyższy czas na znalezienie chłopaka! W końcu – żadna z nas nie chciała zostać starą panną w wieku 20 lat… .

I choć dorośli śmieją się z dzieci, rozczulają się nad ich szczenięcą miłością, pierwszą miłością – to znając życie mówią: dziecko drogie, na wszystko przyjdzie czas.
Ale kiedy masz już te siedemnaście lat i wciąż jesteś sama, zaczną pojawiać się pytania: nie masz tam jakiegoś kawalera? Ty ciągle sama? A twoja siostra to już ma. 

Tak zaczynają pojawiać się pierwsze kompleksy.
Pierwsze zwątpienie w siebie.
Pierwsze myśli, że coś ze mną jest nie tak.
Tak zaczyna pojawiać się presja bycia w związku.

Kiedy minie kilka lat, zobaczymy, że coraz więcej naszych koleżanek spotyka się z kimś na poważnie. Zaczynają się pierwsze poważne miłości, później pierwsze zaręczyny, ciąże – te planowane i nie.
Pojawia się zazdrość w stosunku do koleżanek.
Pojawia się pragnienie posiadania swojej rodziny.
Pojawia się pragnienie bycia kochaną, akceptowaną i szanowaną.

Wychodzą na wierzch zadry z dzieciństwa, które desperacko próbujemy zakleić związkiem. Bo przecież – związek (nie odpowiedni facet) to wszystko nam da: da nam szacunek, miłość, akceptację. Da nam powód do bycia szczęśliwą.
Będąc w związku będziemy dla kogoś ważne. Będziemy mieć kogoś, kto będzie chciał z nami spędzać swój czas. Dla kogo będziemy całym życiem.

Wychodzą wtedy zadry i kompleksy. Wychodzi pierwsze zwątpienie w siebie, i kolejne. Im dłużej odczuwamy brak tego związku, brak tego kogokolwiek – pojawia się panika. Pojawiają się pierwsze myśli “co ze mną nie tak”. Czasem pojawi się agresja, a czasem depresja. Czasem samookaleczenia. Czasem po prostu płacz i frustracja. Pojawia się coraz większa samotność i potrzeba jej zapełnienia kimkolwiek. Pojawia się okropna ochota ciepła. Otrzymania ciepła. Otrzymania uwagi. Okropna ochota kogokolwiek.

Ze stworzeniem dobrej relacji z partnerem jest jak z kredytem – musimy najpierw udowodnić (sobie, bankowi), że wcale go nie potrzebujemy.

Bank da nam pieniądze, jeśli udowodnimy mu, że wcale tych pieniędzy do życia nie potrzebujemy. Pożyczamy je, bo chcemy szybko spełnić pragnienie, a nie chcemy czekać. Stać nas, ale później – a my chcemy już. Oddamy pieniądze. Oddamy co nam dano.
Z budowaniem relacji jest podobnie. Jesteśmy gotowe na związek, kiedy potrafimy zbudować z partnerem relację nieopartą na żadnych korzyściach, a na zwyczajnej przyjemności ze wspólnego życia. Kiedy jesteśmy świadome swojej wartości, kiedy decydujemy się na wspólne podejmowanie decyzji a nie forsowanie swojej, a nie na zaspokajanie tylko swoich potrzeb.
Na stworzenie relacji jesteśmy gotowi wtedy, kiedy nasze szczęście, nasze być albo nie być, nasze szczęście i wewnętrzny spokój, nasza samoocena – nie zależy od tego czy “dostaniemy kredyt” w postaci związku, uwagi, szacunku, akceptacji, dziecka… – czy nie.

Bycie w związku dla mnie jest czymś najlepszym na świecie. To bycie wolnym, jednocześnie będąc związanym. Coś wspaniałego! Bycie w związku to beztroska w nic nierobieniu. Miłość w nic nierobieniu.
Jeśli ktoś wchodzi w związek z innego powodu niż chęć bycia z tą konkretną osobą, jeśli wchodzi w związek dla korzyści, bo sama nie da rady – w związku też nie dasz rady. To jak pożyczanie pieniędzy z jednego banku, aby spłacić pożyczkę z drugiego. Problemy, które są teraz z każdą kłótnią, sprzeczką, różnicą zdań będą rosły coraz bardziej. I dojdą też nowe, choć te same problemy – dojdzie pragnienie akceptacji, szacunku, zrozumienia od kogokolwiek… . Dojdą wspomnienia i przeżycia, które związek miał naprawić, wytrzeć, wymazać.

To się nie skończy, dopóki nie będziemy kompletne. Dopóki nie będziemy wchodzić w związek z tą konkretną osobą, a nie dla zapełnienia pustki, potrzeby, która w nas jest. Dopóki nie będziemy wchodzić w związek bez konieczności spłacenia kredytu, który jest w nas i nie daje nam możliwości bycia szczęśliwą sama ze sobą.

NIE MOŻESZ SIĘ DOCZEKAĆ
e-booka?

zapisz się na Newsletter NaSwoim

jeśli chcesz:
• dostać DARMOWY rozdział e-booka

• dostać RABAT z okazji premiery

• tworzyć LEPSZY związek

DO PREMIERY E-BOOKA POZOSTAŁO:

00
dni
00
godzin
00
minut
00
sekund

Właśnie zapisałaś się do naszego newslettera. Szalenie się cieszę! Zaraz dostaniesz od nas pierwszego maila :)






0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *