Kiedy byłam dzieckiem poznałam pewną panią. Pani miała córkę, o której zawsze mówiła w samych superlatywach. I nie byłoby w tym nic złego, wszak każda mama gloryfikuje swoje dziecko, jednak córka tej pani była wyjątkowa.
Córka tej pani miała najlepsze oceny z wychowania fizycznego. Była szczupła i miała ładne włosy. W szkole uczyła się nad wyraz dobrze, a po szkole – nigdy nie było jej w domu – tak bardzo była lubiana i tak dużo miała przyjaciół.
Kiedy córka tej pani postanowiła pierwszy raz zrobić ciasto – to było najlepsze ciasto na świecie!
Tak jak Midas, czego nie dotknął zamieniało się w złoto, tak córka czego się nie podjęła – była w tym po prostu najlepsza… .
Jesteś przeciętna czy wyjątkowa? Powiedzmy sobie szczerze.
Kiedy myślę o sobie – myślę, że jestem przeciętna.
Nie mam pięknych, zawsze idealnie ułożonych włosów jak Paula Jagodzińska.
Nie mam idealnej sylwetki i czarującego uśmiechu jak Karolina Wilk.
Nie robię tak cudownych zdjęć jak Adrianna Zielińska i nie mam duszy BOHO jak Ola Poems.
A już na pewno nie jestem tak charyzmatyczna jak Chester Bennington.
W sporcie zawsze miałam dwie lewe ręce, a w towarzystwie – często brakowało mi taktu.
Nigdy w niczym nie byłam wyjątkowa.
Co jakiś czas spotykam się z radami, których treść ma na celu podnieść naszą samoocenę. To jedne z tych czynności, w których trzeba stanąć przed lustrem, popatrzeć sobie samej głęboko w oczy i powiedzieć “Ja Asia jestem piękna”, “Ja Asia jestem bardzo mądra”, “Ja Asia akceptuję siebie”. To jedne z tych zadań, w których trzeba trzydzieści razy napisać “Ja Asia jestem wyjątkowa”, “Ja Asia jestem świetna w tym co robię”.
Co jakiś czas spotykam się z działaniami, które mają sprawić, że uwierzymy w siebie. Uwierzymy, i tak się stanie, że jesteśmy najlepsi na świecie. Jesteśmy mistrzami w tym co robimy!
Tylko po co?
Dla kogo?
Lubię myśleć o sobie.
Lubię myśleć o tym, czy dane zachowanie jest lub było zgodne z moim system wartości, czy nie. Lubię zastanawiać się nad sobą, swoimi wartościami, reakcjami, nad tym co lubię robić i co daje mi przyjemność. Lubię poznawać siebie i zajmować się sobą.
Wiem, że nie mam pięknych, zawsze idealnie ułożonych włosów – za to mam niesforne włosy, które trochę się lokują, a trochę prostują.
Nie mam idealnej sylwetki i czarującego uśmiechu – ale za to bardzo szybko łapie mnie słońce i czasem myślę, że wyglądam jak dziecko, co chyba nie jest do końca takie złe.
Nie robię tak cudownych zdjęć i nie mam duszy BOHO – za to widzę, jaki progres robię w fotografii, widzę, jak z każdym kadrem poznaję siebie coraz bardziej i odkrywam swoje miejsce na świecie. Może nie mam duszy BOHO, ale jak mogłabym ją mieć, skoro bliżej mi do lasu niż oceanu?
Nie jestem sercem towarzystwa, a już na pewno nie jestem tak charyzmatyczna. Ale za to bardzo cenię sobie spokój, ciszę i chwile we dwoje. Więc jeśli tylko będziesz mieć ochotę zdjąć buty, usiąść na pomoście i porozmawiać – z kapelusza wyjmę kocyk niepasujący kolorem do niczego.
W sporcie zawsze miałam dwie lewe ręce, a w towarzystwie – często brakowało mi taktu. Ale za to zawsze potrafiłam powiedzieć o kimś coś dobrego, nawet jeśli go nie lubiłam, a w towarzystwie – nie bałam się mówić co myślę, nie bałam się być sobą.
Może nigdy nie byłam wyjątkowa.
Może nigdy nie można było postawić mnie za wzór do naśladowania. Nie raz przeklęłam w złym momencie i pyskowałam nieodpowiedniej osobie. Ale za to nigdy nie miałam problemu aby przeprosić – jeśli tylko czułam, że faktycznie, zareagowałam źle, nie powinnam, to było nie na miejscu… . Ale za to zawsze byłam sobą i postępowałam zgodnie z tym co obecnie czuję. Ale za to zawsze starałam się żyć w zgodzie ze sobą i mieć czyste sumienie – nawet jak nabroiłam.
Czy jestem przecięta, czy wyjątkowa?
Nie wiem. Nie wiem, właściwie, jaka to różnica?
Staram się być dobrym człowiekiem i nie krzywdzić innych. Chyba o to właśnie chodzi, prawda?
Czy nie tak właśnie powinno być?
Czy nie tak właśnie powinniśmy rozumieć wyjątkowość człowieka?
0 komentarzy